16

2.2K 52 3
                                    

Dzisiaj była sobota, całe szczęście , bo nie będę musiała na razie być w pracy po , tym co się stało. Bałam się ,że to może pogorszyć sprawę , że będę mówić ,że przeze mnie wyrzucił tą dziewczynę, bo sobie tak wymyśliłam.

Nie chce już nawet o tym myśleć. Chciałam ten dzień spędzić spokojnie, oglądałam serial z Vic , kiedy zadzwonił mój telefon. - Halo? - byłam zdzwiona ,że dzwoni do mnie w sobotę- Emily, moja mama bardzo nalega żebyśmy ich dzisiaj odwiedzili , ma być spotkanie rodzinne i chce żebyś była, westchnęłam .- Dobrze, niech będzie- nie chciałam wychodzić z domu , a co dopiero znów odstawiać ten teatr ,ale niestety muszę .

- Przyjadę po ciebie o 17- rozłączył się. - Ricardo dzwonił. Muszę jechać do jego rodziców.- schowałam głowę w poduszkę.- Weź ty mu powiedz ,że w każdy dzień jesteście zakochanymi gołąbeczkami ,ale w sobotę typa nie znasz- zaśmiałam się , chciałabym , ale będzie ciężko.

Była 15.40 więc musiałam zacząć się szykować ,żeby zdążyć. Wzięłam prysznic , wyprostowałam włosy , delikatnie się pomalowałam. Nie miałam pojęcia jak się ubrać.

Do: Ricardo

Jak mam się ubrać ?

Odpisał po paru minutach.

Od: Ricardo

Nie wiem , spotkanie jest w restauracji, więc jakoś elegancko , ale też bez przesady.

Do: Ricardo

Okej

jeansowe spodnie , białą lnianą koszulę i air force , do tego złoty naszyjnik , kolczyki i bransoletka .

Od: Ricardo

Czekam na dole.

Do: Ricardo

Już schodzę.

Popsikałam się perfumami , założyłam buty i płaszcz. Wyszłam z mieszkania.

Wsiadłam do auta , z przyzwyczajenia włączyłam radio. Widziałam jak uśmiechnął się pod nosem. Dojechaliśmy na miejsce. Ricardo złączył nasze dłonie. - Już się nie pytasz o pozwolenie?- uśmiechnęłam się pod nosem. - A muszę ?- odwróciłam wzrok ,żeby nie widział jak się uśmiecham.- Tak- odpowiedziałam stanowczo- No to masz problem , bo będę to robić- ścisnął moją dłoń trochę mocniej- Nie będziesz- wyrwałam swoją dłoń w momencie wejścia do restauracji. Carla nas zauważyła i uśmiechnęła się szeroko. Ricardo znów złapał mnie za dłoń , tym razem tak mocno ,że nie udało mi się jej wyciągnąć. - Są nasi zakochani- Emma podeszła do nas. Przytuliła Ricardo i mnie. Byli tam też Pan Rossi, Carla , z jakimś chłopakiem, Matteo , Marco z jakąś dziewczyną , dwójka ludzi mniej więcej w wieku Emmy i starszy Pan wyglądał na około 70 lat.

- Kochani to jest Emily , prześliczna dziewczyna mojego syna- objęła mnie ramieniem.

Wszyscy się ze mną przywitali , Carla podeszła do mnie z tym chłopakiem.- Hej kochana, to jest mój chłopak Ares - podał mi rękę . Potem podeszli Marco z prawdopodobnie swoją dziewczyną - Cześć - przytulił mnie- to jest Mia , moja dziewczyna - też się z nią przywitałam . Następnie podeszli ci państwo w wieku rodziców Ricardo . - Dzień dobry, ja jestem Michael ,a to moja żona Sofia - podałam im rękę - jesteśmy rodzicami Marco i Matteo i jestem bratem Leonarda , ojca Ricardo - trochę się zgubiłam w tych imiona i kto jest kim dla kogo , ale z czasem może to ogarnę.

- I najważniejszy członek rodziny - Emma podeszła do mnie ze starszym mężczyzną- dziadek Francesco , ojciec Leonarda- staruszek uśmiechnął się do mnie szeroko , wygląda na bardzo miłego człowieka.- Bardzo miło mi Pana poznać - całe szczęście to była już ostatnia osoba , którą miałam dzisiaj poznać .- Pilnuj tam tego mojego wnuka , czasem potrafi nieźle wkurzyć człowieka- puścił do mnie oczko- Będę pilnować - zaśmiałam się.

Usiedliśmy wreszcie do stołu. - Co tak długo ?- zapytał szeptem Ricardo.- Zapytaj swojej siostry, mamy, kuzynów, ich rodziców i dziadka- uśmiechnął się- Chyba cię polubili- miałam wrażenie że wszyscy nam się przyglądali kątem oka , czułam się niezręcznie. - Twój dziadek najbardziej, powiedział ,żebym cię pilnowała- zaśmiałam się cicho ,żeby nie zwracać na siebie uwagi.

- Co?- kelner przyniósł jedzenie- No serio i powiedział że czasem potrafisz wkurzyć człowieka- otworzył szeroko oczy.- Chyba będę musiał sobie z nim zamienić słowo- nie zdążyłam nic na to odpowiedzieć , bo Emma zasypała mnie tysiącem pytań. Pytała o moich rodziców, pracę , hobby, o Stany, dlaczego się tu przeprowadziłam, gdzie pracują moi rodzice, o moją przyjaciółkę, gdzie teraz mieszkam , nie obyło się bez pytania jak się poznaliśmy, więc opowiedziałam tą samą wersję co ostatnio, przecież nie mogłam jej nagle zmienić , prawda ?

Ricardo nie był zadowolony z tego faktu , ale cóż , skłamało się raz trzeba ciągnąć do końca.

Była bardzo miła atmosfera , poszłam do damskiej toalety. Wyszłam i miałam wracać do stołu , ale poczułam ,że ktoś łapie mnie od tyłu , chciałam krzyczeć ,ale zakrył mi usta rękę. Popychał mnie do przodu do wyjścia z łazienki. Wyszliśmy , łzy same lały mi się po policzkach.

Ricardo nas zauważył , widziałam ,że chciał już wyciągnąć broń z paska od spodni , ale nie zdążył- Zostaw to ! Nie ruszać się ,bo ją zabiję !- trzęsły mi się ręce , dostawałam ataku paniki. Wszyscy patrzyli przerażeni. Kelnerki uciekły do kuchni , reszta gości uciekła. Ricardo podchodził do mnie powoli- Czego chcesz ? - spytał opanowany.- zemsty- nie rozumiałam oco chodzi. Marco , Matteo, Pan Micheal , ojciec Ricardo , Ares wstali od stołu i wyciągnęli bronie , mierzyli do mężczyzny- Puść ją , dam ci tyle pieniędzy ile dasz radę unieść- nadal powoli do mnie podchodził. - Stój! Schować bronie! - wymierzył w ich stronę i znów przyłożył mi pistolet do skroni. - Po raz ostatni mówię ,żebyś się poddał i ją zostawił- serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Nastąpiła cisza.

Nagle poczułam ogromny , przeszywający ból brzucha. Usłyszałam strzał . Jeden , potem drugi. Pierwszy był we mnie , drugi w napastnika. Napastnik postrzelił mnie w brzuch , a jego ojciec Ricardo prosto w głowę. Poczułam jak zsuwam się na podłogę, nie czuje już ucisku mężczyzny, obraz przed oczami mi się rozmywa, ostatnie co widzę to Ricardo klękającego nade mną.

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz