4

3.1K 57 2
                                    

Obudziłam się ledwo żywa. Przypomniałam sobie wszystko co wydarzyło się wczorajszej nocy i chyba wolałabym się jednak nie obudzić.

Jak ja mu spojrzę w oczy, jaka będzie atmosfera jak przyjdzie nam pracować w jednym biurze, widzieć się codziennie. Gdybym mogła to cofnęłabym to , ale niestety stało się. 

Wyszłam ze swojej sypialni i poszłam do kuchni napić się wody. Podeszłam do szafki , wyjęłam szklankę i wlałam sobie wody. Poczułam przeszywający ból głowy . Jebany kac.

- Jak tam było z przystojnym włochem , co - Viki weszła do kuchni , usiadła na wyspie kuchennej naprzeciwko mnie.- Jak mogłaś mi na to pozwolić, przecież to jest katastrofa , jak mam teraz spojrzeć mu w oczy po tym  co się stało - Vic wlała sobie wody i z powrotem usiadła na wyspie.- O kurwa , czyli poszliście do łóżka- zapytała zaskoczona.- Chyba tak, pamiętam jak się całowaliśmy...nie wie m co było dalej- blondynkę zatkało , nic nie mówiła przez parę sekund.

- Dobra nie panikuj , może nie będzie tego pamiętać ,nie zadręczaj się niepotrzebnie , zobacz jak będzie się zachowywał w samolocie i wtedy ewentualnie się martw- poklepała mnie po ramieniu. Może faktycznie nie będzie tego pamiętał . Przecież jak do niego poszłam to był już dosyć pijany. 

Resztę tygodnia spędziłam spokojnie . Praca, dom ,praca, dom i tak w kółko .

Pojechałam pożegnać się z rodzicami, spakowałam swoje rzeczy , wyszło ich dosyć dużo , bardzo dużo. Był mój ostatni dzień w LA . Jutro już będę ponad 9500 km stąd. 

- Jak tam nastroje przed wielkim dniem - dosiadła się do mnie przyjaciółka. Szczerze mówią nie wiem już co mam myśleć o tym wyjeździe. Z jednej strony cieszę się , bo zobaczę wiele nowych miejsc, nauczę się nowego języka , może to być szansa na większy rozwój zawodowy , ale z drugiej nie chce zostawiać swoich najbliższych i boję się , że sobie nie poradzę , kompletnie sama w nowym środowisku. 

- Dobre, zaczynam się cieszyć tym wyjazdem- to nie do końca prawda ale nie chce jej już martwić.- I świetnie , zobaczysz ,że będzie świetnie , przylecę do ciebie za parę dni to opowiesz mi jak jest , okej - złapała mnie za rękę- Naprawdę ? Jezu dziękuję Vic- przytuliłam ją. Poprawiło mi to humor . - Jasne ,że tak , przecież bym cię tak nie zostawiła, powiem ojcu ,żeby pożyczył mi samolot i przylecę najszybciej jak się da- zaszkliły mi się oczy. 

Całe szczęście ,że ją mam. 

- Leć spać bo jutro wielki dzień kochana- wstałam z kanapy , przytuliłam ją i ruszyłam do swojej sypialni, ubrałam granatową satynową piżamę , zmyłam makijaż , przeczesałam swoje brązowe włosy i położyłam się do łóżka . W mojej głowie znów pojawił się natłok myśli . Czy dam radę?

Jaka będzie moja relacja z nowym szefem? Jak będzie teraz wyglądać moja praca? 

Tego wszystkiego dowiem się już jutro.

 Obudziłam się około 8.00 , wylot jest o 12.00 więc mam jeszcze dużo czasu. Poszłam wziąć prysznic, zjadłam śniadanie , zrobiłam sobie kawę . Była 11.00 więc poszłam pożegnać się z Victorią i zaniosłam walizki do auta. Wsiadłam do środka i ruszyłam. 

Byłam już pod lotniskiem , wysiadłam z auta , wzięłam walizki i udałam się do środka, przeszłam kontrolę i czekałam już na samolot. Siedziałam w zamkniętej strefie VIP , przez to ,że lecę prywatnym samolotem pana Rossi . Powinien się tu zaraz pojawić. 

Wreszcie pojawił się w zasięgu mojego wzroku , miał na sobie czarny garnitur i obok niego szedł jakiś jego pracownik z walizkami  i nie za wysoką blondynką , była bardzo ładna, ubrana w różowy garniturowy komplet . 

Nawet na mnie nie spojrzał .

Przeszedł obok mnie , kompletnie nie zwracając uwagi na moją obecność. Podszedł do mnie jego pracownik zabierając moje walizki , też się do mnie nie odzywając . Co za chamy.

- Dzień dobry pani , jestem Maya , asystentka pana Rossi - podała mi rękę i się uśmiechnęłam .

Wydaje się miła w odróżnieniu do tych gburów . -Dzień dobry , miło mi cię poznać i mów mi po prostu Emily albo Emi- też się uśmiechnęłam.- Oh dobrze, w takim razie chodź ze mną- szłam za nią , weszłyśmy na pokład samolotu , widać ,że kosztował fortunę.

W środku były wielkie białe , skurzane fotele skierowane do siebie , między nimi stoliki, w rogu był mini bar , nie było tam nikogo poza mną i Mayą. - Pan Rossi zaraz powinien się pojawić , usiądź sobie gdzie chcesz- usiadłam w jednym z wielki foteli , był bardzo wygodny , mogłabym spędzić w nim cały dzień.

Maya gdzieś wyszła. Nudziłam się , wyjęłam swój telefon i napisałam do Vic.

Do Vic: 

Jestem już w samolocie, poznałam jego asystentkę , mega miła , ale ten chuj przeszedł obok mnie , bez słowa , nawet jakiegokolwiek spojrzenia. Napiszę jak będę na miejscu .

Weszłam na instagrama , przeglądałam story moich znajomych , aż usłyszałam kroki.

Wszedł z tym pracownikiem , który wziął ode mnie moje walizki. Usiadł dwa siedzenia dalej. Słyszałam ,że rozmawia przez telefon. - Nie chce go teraz widzieć , powiedz ,żeby przyjechał jutro popołudniu - tylko tyle usłyszałam z tej rozmowy. Nie widziałam go , bo usiadł za mną. 

Znów bezczynnie siedziałam , przeglądałam teraz tiktoka i znów instagrama , potwornie mi się nudziło. Po jakieś godzinie zasnęłam. Przebudziły mnie nadchodzące w moim kierunki kroki.

Obejrzałam się do tyłu , szedł w moim kierunku. Usiadł w fotelu naprzeciwko mnie , przez chwilę się nie odzywając, ja tez nie śmiałam się odezwać. - Posłuchaj Emily, mogę tak do ciebie mówić?- włożył telefon do kieszeni.- Tak- ze stresu ledwo było słychać ,że cokolwiek powiedziałam.

- W takim razie mów mi Ricardo. To co miało miejsce ostatniej nocy...uznajmy ,że się nie stało. Było to bardzo nierozważne z naszej strony i nie powinniśmy do tego wracać skoro będzie razem pracować- miał bardzo poważną minę. 

Czyli jednak pamiętał. Może nawet lepiej niż ja.

- Tak , masz rację . Mogłoby to źle wpłynąć na naszą współpracę , a to zadanie jest dla mnie ważne i nie chciałabym tego zepsuć w tak niemądry sposób- chciałam jak najszybciej zakończyć tą niewygodną rozmowę. 

- Świetnie , więc ustalone. Nikt się o tym nie dowie i rzucamy to zajście w niepamięć- wstał i znów wyszedł . To była najbardziej niezręczna rozmowa w moim życiu.

Później już nie rozmawialiśmy , siedziałam całkiem sama , czasem przychodziła Maya ,pytając czy czegoś  nie potrzebuję. 

Pierwsze cztery godziny lotu mijały bardzo spokojnie, kolejne cztery przespałam . 





Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz