Rozdział 41

23.5K 774 48
                                    

STELLA

– Gabriel? Jesteś? – Podrywam się do siadu i zaraz opadam z powrotem na poduszki. – Moja głowa.

Cholera, zupełnie, jakby ktoś łupał mi w czaszkę młotem.

Wygrzebuję się z łóżka z gracją kulawej oślicy i trafiam wzrokiem na szklankę z wodą. Dopadam ją i wypijam łapczywymi łykami. W moim umyśle rozsypują się wspomnienia z zeszłej nocy.

– Gdzie się podziało twoje serce? – Jego serce wybija rytm pod moją dłonią. – Dałabym głowę, że go tam nie masz. – Mrugam zalotnie okiem, ale Gabriel chyba tego nie zauważa.

Albo celowo ignoruje, bo uznaje mój nieudolny flirt za skurcz gałki ocznej.

Rety, co za upokorzenie. Próbuję go podrywać, a on gapi się w burze za oknem.

Facet, co z tobą? Masz laskę w pokoju. W łóżku. Taka okazja powinna pochłaniać całą twoją uwagę.

– Bo nie miałem – odpowiada. – Ale może poznałem kogoś, kto sprowadził je z powrotem. – Jego słowa rozpływają się, uciekają gdzieś w niebyt, aż nie jestem pewna, czy naprawdę padły, czy je sobie uroiłam.

Znowu ogarnia mnie senność. Ciężka i kusząca. Opuszczam powieki i pozwalam sobie na chwilę błogości.

Co on powiedział? Że kogoś poznał? I co było dalej?

Wtedy materac się ugina. Gabriel wstaje i chęć na drzemkę szybko zostaje wyparta przez nową dawkę lęku.

– Nie. Nie idź – proszę. – Zostań ze mną.

Nie mogę zostać sama. Nie teraz. I na pewno nie pod tym dachem. 

Gabriel nuci coś do mojego ucha, ale nie potrafię tego rozszyfrować. Nieważne. Kiedy kładzie się obok mnie, natychmiast wczepiam się w niego, a on niepewnie otacza mnie ramionami.

– Mam mdłości – mówię. Kolorowe kleksy wciąż wywijają kankana przed moimi oczami. – Co będzie, jeśli obrzygam twoje smoki, drogi książę?

To go rozśmiesza.

– Moje smoki są twardzielami. Przetrwały gorsze rzeczy, księżniczko. – Ciepły oddech owiewa moje wargi i sprawia, że coś zaczyna mnie łaskotać pod skórą.

– Smoki to takie żaby ze skrzydłami. – Szturcham jednego z materiałowych stworów. – Czemu tak na mnie patrzysz?

Bo znowu z klasą pokazałaś, że masz nierówno pod sufitem.

– Jesteś chodzącą encyklopedią wiedzy, jak sądzisz? – dokucza mi.

– Oczy kłamią.

Gabriel marszczy się.

– Co?

Bez namysłu przesuwam opuszką wzdłuż tatuażu wystającego mu spod koszulki. To drzewo. Uschnięte. Tęskniące za kroplą wody. Takie samotne...

– Sprawiają, że przyciąga cię zwodnicze, a nie prawdziwe piękno – wyjaśniam. – No wiesz, chodzi o to, że....

Chodzi o to, że muszę się zamknąć i przestać bredzić.

Robi mi się głupio, kiedy uświadamiam sobie, że wciąż go obmacuję, więc cofam rękę.

Za to on wyciąga swoją. Przesuwa między palcami końcówki moich włosów. I pozostaje całkowicie swobodny. Taki obojętny, jakbym wcale prawie na nim nie leżała. Jakby nasze ciała nie ocierały się o siebie przy najdrobniejszym ruchu.

– Jeśli zakochani patrzą na siebie wystarczająco długo, bicie ich serc potrafi się synchronizować – rzuca tuż przy moich ustach.

Alarm, jest znacznie bliżej niż wcześniej!

I mówi o zakochaniu.

Serce podskakuje mi z podekscytowaniem.

– Mój tata miał specjalne wyszkolonego gołębia, który na jego polecenie, zanosił mojej mamie liściki miłosne od niego. – Uśmiecham się. – To nie jest fakt naukowy. Jest mój.

Gabriel dotyka kciukiem kącika moich warg.

– Podoba mi się – mruczy.

Teraz  już moje serce tonie. Rozpływa się.

Odrzucam kołdrę, bo robi mi się zbyt gorąco, ale po jakiś trzech sekundach znowu jestem nią owinięta. Zduszam chichot. Coś we mnie każe mi się znowu odkryć tylko po to, żeby sprowokować Gabriela. Wyobrażam sobie, jak znowu nazywa mnie bachorem.

Dotąd nigdy nie sądziłam, że będę tęskniła za tak złośliwym przydomkiem.

– Napisałeś kiedyś list miłosny do dziewczyny? – pytam.

Gabriel niespodziewanie zamiera.

– Już nie piszę listów. – W jego tonie przemyka jakaś zagadkowa emocja.

Niestety mój ospały umysł nie potrafi jej rozwikłać.

– Już? – mruczę, przymykając oczy.

Co to znaczy już? 

Wspomnienie urywa się, a ja pragnę jedynie zapaść się pod ziemię. Głęboko. 

Oglądam się na wymiętoloną pościel i ukrywam twarz w poduszce.

Niech to. Lepiłam się do niego jak idiotka.

– Ale klęska – szepczę.

Chyba już bardziej żenująco być nie może.

Wstaję i wygładzam sukienkę. Zbieram się w sobie, by w końcu zejść na dół. Jeśli będę miała farta, to wymknę się niezauważona i...

– Nie mogę uwierzyć, że to się stało. – Zatrzymuję się w połowie schodów, kiedy dobiega mnie rozgniewany głos Gabriela. – Tylko totalni zwyrodnialcy robią coś takiego.

Siedzi w salonie i jeszcze mnie nie dostrzegł, ale na pewno zaraz się zdemaskuję i...

– Powiedziała ci, kto mógł jej to podać?

Bruno. Jest z nim Bruno...

*****

Ale Stella miała ciekawą noc 😁 Uważajcie, teraz dopiero zacznie się dziać, coraz więcej i więcej...  😈

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz