Rozdział 41

2.6K 85 4
                                    

~Derek~

Moim ludziom udało się bezproblemowo odwieźć Seline do domu. Wiem, że ktoś od Nate'a obserwował Seline, ale idioci postanowili zrobić sobie akurat w tym dniu wolne. Ułatwiło mi tylko zadanie i tyle. Przynajmniej pozbyłem się dwóch problemów. Od samego początku mówiłem aby usunęła dziecko, to nie bo ona chce urodzić. No to teraz ma. Gdyby usunęła, nie byłoby pewnie tylu problemów. Chciała być mądrzejsza, no tak skończyła bardzo mądrze. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie będzie mi marudzić i zrzędzić. Nie będę musiał ściemniać jak bardzo ją kocham. Kobiety to naprawdę głupia płeć. Wszystko im można wmówić, a one łykają to jak wodę. Wystarczy jakaś zwykła bajera, obwinić tysiąc i już są twoje.

Z bezpiecznej odległości obserwowałem dom Seline. No Curtis bardzo przejął się śmiercią swojej córki. To dobrze, będzie mi lepiej go zmanipulować po pogrzebie. Niestety będę musiał się tam pojawić, aby dokończyć swój plan. Przecież nie przyjdę do domu Curtis'a i nie zaproponuje mu współpracy? Wszystko to musi się odbyć w miarę naturalnie. Jednak będę musiał uważać na cmentarzu aby mnie Felix nie zauważył. Jego syn nie wie kim jestem, także jak mnie zobaczy, to i tak nic mu to nie da. Natomiast jeśli Felix mnie zobaczy, zacznie coś podejrzewać, a na to nie mogę sobie pozwolić. Nie teraz kiedy za chwilę zacznę realizować swój plan.

W dniu pogrzebu trzymałam się na dystans aby Felix mnie nie zobaczył. Nie oznacza jednak to, że ich nie obserwowałem. Tak jak myślałem Nate przyleciał bez tej swojej suki, co tylko ułatwił mi zadanie. Zostawił mi ją na tacy, myśląc sobie, że w domu będzie bezpieczna. Śmiać mi się chce, że niby Felix wielki Boss, pierwsza rodzina z założycieli i jedna z trzech najważniejszych rodzin w naszym świecie, nie pomyślał, że będzie mógł mieć kreta w swoim domu, bądź w domu swojego syna? Ich naiwność skutkuje tym, że mi lepiej wszystko jest ułożyć. Kay jest Nate'a ochroniarzem już jakieś trzy lata. Do tej pory nie brał udziału w bliższych relacjach z Nate'm. Jednak nie ufał mu na tyle aby zabrać go do domu czy powierzyć życie jakiejś osoby. Jednak kiedy ktoś tam został ranny zwyczajnie w świecie Nate'owi zabrakło ludzi i dzięki temu mój braciszek był blisko Nate'a, a co najważniejsze Dahlii.

Obserwuje Nate'a i uśmiecham się pod nosem, widzę jaki jest przejęty. Niby próbuje pokazać, że za bardzo go to nie rusza ale śmierć Seline i myśl, że jednak jest to jego dziecko, no bo teraz jak sprawdzi to, że nim nie jest? Ta myśl powoduje, że zaczyna pokazywać słabości. No niestety czeka go jedna porażka za drugą, będzie miał miłą niespodziankę jak już wróci do domu.

Mój telefon zaczął wibrować, wyciągnąłem go i przyłożyłem do swojego ucha.

- Mów!

- Nasza księżniczka jest już w samochodzie wraz ze mną.

- Nie było żadnych problemów.

Po drugiej stronie nastała cisza. Stało się coś. Kurwa wiedziałem, żeby nie pchać go do tego bo coś spieprzy. Czasami mam wrażenie, że w nim widzę swoją matkę. No debil do kwadratu bez mózgu. Potrafi najprostsze zadanie spierdolić. W sumie nie jest podobny tylko z charakteru do matki, bo z wyglądu również. Wcale nie przypomina mnie czy mojego ojca, dzięki temu mógł być tak blisko Felixa, czy Nate'a, a dzięki temu ja wiedziałem o wszystkim.

- Kay, co się stało? - Próbuje być spokojny. Przecież nie wypada drzeć japy na cmentarzu.

- No bo wiesz Derek... - Kay zaczął się jąkać jak baba. Zacisnąłem bardziej swoje zęby. Gdyby nie był moim bratem, na dodatku młodszym bratem, byłby już martwy i dołączył do rodziców. Jak można być takim kretynem?

- Nie mam czasu, więc mów!

- Jak wstrzyknąłem Dahlii ten środek, a później zacząłem usypiać wszystkich z ochrony, byłem pewny, że wszyscy są już uśpieni.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) ( 18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz