Postanowiłam ignorować ich głupie zaczepki i nie odezwałam się przez resztę podróży taksówką. Candice i Amy dyskutowały głośno o tym, jak nieodpowiedzialna się okazałam oraz, że tego się po mnie nie spodziewały. Wyglądałam przez szybę, zastanawiając się, czy przypadkiem nie miały racji.
Zapewne dla Luci ten szybki numerek nie zmieniał niczego, natomiast w w moim przypadku wywrócił cały mój świat do góry nogami. Nie należałam do kobiet, które sypiały z facetami jedną noc, by na następną mieć w swoim łóżku nowego kochanka. Dałam ponieść się instynktom i teraz kompletnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić dalej. Nie mogłam przecież w nieskończoność mieszkać u Candice, musiałam wrócić do swojego mieszkania oraz życia.
Zamki w drzwiach zostały zmienione, nie było zagrożenia. Tej nocy kładąc się do łóżka postanowiłam, że jutro powróci dawna Elena. Chcę znowu być królową lodu i przejmować się jedynie pracą. Miłość była zbyt skomplikowana.
Następnego dnia dotrzymałam słowa i podziękowałam Candice za to, że pozwoliła mi u siebie zostać. Blondynka patrzyła na mnie w milczeniu, słuchając uważnie tego, co miałam do powiedzenia. Kiedy skończyłam, a ona wciąż milczała, przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę.
‒ Zrozumiałaś, co powiedziałam? ‒ spytałam.
‒ Oczywiście ‒ żachnęła się. ‒ Musisz wiedzieć, że ta nowa Elena dużo bardziej mi się podoba.
Zamrugałam zaskoczona jej słowami. Przywołałam na twarz maskę obojętności, udając, że wcale nie dotknęły mnie jej słowa.
‒ Myślałam, że jesteście na mnie wściekłe ‒ powiedziałam, nie kryjąc zaskoczenia.
Candice zaprzeczyła kręcąc głową.
‒ Wreszcie zaczynasz żyć, dlaczego miałybyśmy być złe? ‒ odparła, przechylając głowę na bok. ‒ Nie chcemy tylko, żebyś swoje odmrożone serce podarowała na tacy facetowi, który bez skrupułów podepcze je brudnymi buciorami.
Skrzywiłam się.
‒ Nie zamierzam nikomu podarowywać swojego serca ‒ mruknęłam. ‒ I dla twojej wiadomości dziś zamroziłam je na nowo.
Candice posłała mi znużone spojrzenie. Zjeżyłam się.
‒ No co? ‒ burknęłam.
‒ To nie jest takie proste, kochana ‒ oświadczyła. ‒ Kiedy już raz wpadniesz w sidła zauroczenia, nie tak łatwo jest się z nich wyplątać.
Zbyłam jej słowa machnięciem ręki. Czułam, że tracę grunt pod nogami, musiałam jak najszybciej odzyskać dawną siebie. Dlatego też pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do swojego mieszkania.
Rozpakowałam walizkę i usiadłam z laptopem, poświęcając się pracy. Korciło mnie, by wyjść na taras, ale wiedziałam, że to byłoby zaproszeniem z mojej strony, którego Luca na pewno by nie odmówił.
Ktoś zapukał w drzwi balkonowe. Podniosłam głowę znad klawiatury i zobaczyłam na swoim tarasie Lucę. Włoch zaglądał do środka, a na jego ustach błąkał się lekki uśmiech. W czarnej koszulce i jeansach wygląd zbyt apetycznie, bym odważyła się mu otworzyć. Nie wstając z krzesła pokręciłam przecząco głową.
Mężczyzna zacisnął zęby.
‒ Otwórz. ‒ Słyszałam jego stanowczy głos przez szybę.
Zmusiłam się, by wstać z krzesła i podejść do drzwi. Otworzyłam je, po czym Luca wpadł do środka.
‒ Dlaczego nie powiedziałaś, że wróciłaś? ‒ zaatakował mnie na powitaniu.
Skrzyżowałam ramiona przed sobą, zachowując między nami niezbędny mi dystans.
‒ Mam dużo zaległości w pracy ‒ skłamałam.
Brwi Luci podjechały do góry.
‒ Tak dużo, że nie znalazłaś nawet sekundy?
‒ Po co miałam to robić? ‒ odparłam zmęczonym tonem. Twarz mężczyzny przypominała maskę wykutą z kamienia. ‒ Przespaliśmy się ze sobą, to tyle. Uważasz, że to coś między nami zmienia? Dla ciebie takie sytuacje są normalne, a ja potrzebowałam przygody na jedną noc.
Kłamałam jak z nut. Luca podszedł do mnie, nie cofnęłam się. Uniosłam wysoko głowę, patrząc mu prosto w oczy.
‒ Nie wierzę ci ‒ syknął mi prosto w twarz. Nie zareagowałam. ‒ Wiem, że dla ciebie to coś znaczy, tylko nie rozumiem, dlaczego robisz z siebie kretynkę.
‒ A dla ciebie coś znaczy? ‒ odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Coś błysnęło w jego ciemnych oczach. Przez sekundę miałam wrażenie, że zabolało go to, co powiedziałam. Szybko jednak się zreflektował i byłam pewna, że się przewidziałam. Kiedy nie odpowiedział uśmiechnęłam się smutno. ‒ Widzisz, właśnie dlatego.
Luca poruszył zaciśniętą szczęką.
‒ Nie rozumiem cię ‒ przyznał, przeczesując dłonią swoje ciemne włosy. ‒ Co się zmieniło, Eleno?
Szukał w moim spojrzeniu jakiegokolwiek znaku. Nie dałam mu go.
‒ Nic się nie zmieniło ‒ ciągnęłam. ‒ Po prostu nie zakochałam się w tobie po przelotnym seksie w klubie.
Luca cofnął się o krok. Wyglądał, jakbym zdzieliła go w twarz. Od razu zrozumiałam, że przegięłam.
‒ Dlatego myślałem, że jesteś inna ‒ powiedział cicho. ‒ Że nie należysz do tych pustych lasek. Że musisz się najpierw zakochać, żeby iść z kimś do łóżka.
Moje serce bolało. Z trudem udało mi się zachować kamienny wyraz twarzy.
‒ Przykro mi, że się rozczarowałeś ‒ odparłam ze ściśnięty gardłem.
‒ Nie będę ci dłużej przeszkadzać. Dobranoc.
Patrzyłam, jak Luca obraca się na pięcie i opuszcza moje mieszkanie. Gula w gardle zaczęła narastać. Wierzchem dłoni otarłam oczy wypełniające się łzami. Wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Tylko dlaczego to tak potwornie bolało?
CZYTASZ
Pani mecenas ZAKOŃCZONE
RomanceElena osiągnęła w swoim życiu wszystko. Świetną pracę, duże zarobki i dwie szalone przyjaciółki, a kupno wymarzonego mieszkania to tylko wisienka na torcie. Jednak nie przewidziała jednej, bardzo istotnej rzeczy. Sąsiadów. Za ścianą apartamentu, kt...