Hank
Pięć godzin wcześniej
Facet wziął do ręki jedną z broni i odbezpieczył ją. Obejrzał ją z każdej strony, jakby kupował na rynku pomidory, a nie Glocki. O mało nie przewróciłem oczami, gdy teatralnymi gestami zaczął mierzyć bronią, jakby chciał strzelić, a potem zabezpieczył ją z powrotem i schował do jednej z walizek.
– Wszystko się zgadza – zaczął.
O mało co nie prychnąłem. Oczywiście, że wszystko się zgadzało. Nie sprzedaję – nomen omen – lewizny. Sprzedaję najlepszą broń w tym stanie. Po jego tonie wypowiedzi wiedziałem, że jednak jeszcze nie skończył. Wydawało mu się, że miał mnie w garści. Zachowywał się tak, jakby to on tu rozdawał karty.
– Ale nie mogę ci tyle zapłacić. Wiesz, że twoja konkurencja zaproponowała mi o wiele korzystniejszą cenę? Jeśli chcesz, bym nadal kupował od ciebie, musisz być bardziej... elastyczny – powiedział, przesuwając palcem po krawędzi walizki.
Miał na myśli Rosjan.
Nie, tak się bawić nie będziemy.
Zrobiłem krok do przodu i z trzaskiem zamknąłem walizkę.
Nie zdejmując z niej dłoni, spojrzałem w prawo na gościa. Zauważyłem, że przyłożył do piersi rękę, którą odsunął w ostatniej chwili. Był zaskoczony moim zachowaniem.
– Przyszedłem tu z towarem, na który się umawialiśmy. Dotrzymałem warunków. Chcesz mi powiedzieć, że zmarnowałeś mój czas? – powiedziałem spokojnie.
Zbyt spokojnie. Facet nie wiedział, na co się pisze.
Chciał zmienić warunki umowy?
Ta...
Zsunął się z nogi na nogę. Chyba zaczęło dochodzić do niego, że przeholował.
– Ja...
– Jeszcze nie skończyłem. Nigdy nie strasz mnie tym, że pójdziesz do konkurencji. Chcesz kupić gówno, to idź do Rosjan. Nie zawracaj mi jednak więcej głowy. Myślisz, że jesteś moim jedynym odbiorcą? Na tę dostawę jeszcze dziś mogę mieć klienta. Nie podskakuj więc i, kurwa, nigdy nie zapominaj, z kim rozmawiasz. Wiesz, że wystarczy tylko jedno moje słowo, a nie wypowiesz już kolejnego.
Facet nieco struchlał. Próbował tego nie pokazywać, ale widziałem, jak jego jabłko Adama podskoczyło nerwowo, a w oczach zalśnił strach.
Na szczęście – dla siebie – facet miał jeszcze kilka zdrowych szarych komórek i sam umiał stwierdzić, kto tak naprawdę rozdaje tu karty.
– Hank...
– Dla ciebie panie Daniels – przerwałem mu szybko ostrym tonem.
Facet skinął głową.
– Panie Daniels, przepraszam. Dotrzymam warunków naszej umowy... – zaczął i paplał dalej, ale w połowie przestałem go słuchać. Poczułem, jak w mojej kieszeni brzęczy telefon. Wszyscy wiedzieli, gdzie jestem. Nie powinni mi przeszkadzać. Dlatego więc wyciągnąłem telefon.
Miałem nadzieję, że to Eda.
Zmarszczyłem jednak brwi. Na ekranie pojawiło się połączenie od Brandona. Bez zwłoki odebrałem telefon.
– Mów – powiedziałem bez wstępu.
– Panna Heart wyszła z jakąś kobietą z biura. Śledzi ich jakiś facet. Wydaje mi się, że to Rosjanin. Gdy podszedłem bliżej, wydawało mi się, że zauważyłem tatuaże ich mafii. Na razie nic nie robi, tylko obserwuje. Mam go ściągnąć od razu czy poczekać na to, co zrobi? – zaraportował szybko.
CZYTASZ
My baby shot me down - ZAKOŃCZONE // ZOSTANIE WYDANE
RomanceA co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest właścicielem klubu. To właśnie w jego podziemiach załatwia swoje brudne interesy. Mężczyzna ma świa...