40. Widzę te spojrzenia

483 14 3
                                    

- O stara, ja pierdole. - pierwsza zareagowała Valeria na wieść o moich wczorajszych przygodach. Ona podobnie jak ja przeklinała tylko w wyjątkowych sytuacjach, więc nawet jej się nie dziwiłam.- Miałaś wczoraj takie dramy i my nie byliśmy z tym na bieżąco?! - spojrzałam na Cornella.

Oboje byli troszeczkę zdziwieni na wieść, że wczoraj Nathaniel wyznał mi miłość, spotkałam Ethana, tata zgodził się iść na odwyk i... ja sama odwzajemniłam wyznanie Nathaniela. No sporo się działo.

- No tak, nie miałam czasu, żeby co chwilę do was pisać. - siedzieliśmy w pokoju Valerii, który od jakiegoś czasu był również moim pokojem, ale za jakiś czas miałam się przenieść do kupionego mieszkanka przez mojego tatę. - Wiecie jak to jest, gdy jesteście w szoku po jakimś wyznaniu, a potem spotykacie swojego byłego, który chce was zmusić do ponownego związku, godzicie się z ojcem, ale nie do końca i wyznajecie komuś miłość, tego samego dnia. - powiedziałam lekko, jakbym codziennie miała takie akcje. - Tak troszeczkę jest mało czasu, żeby w ogóle wpaść na pomysł, napisania do kogoś.

- Nie tłumacz się. Wiesz, że dowiedziałam się, że wszystko jest w porządku od Nathaniela, a nie od ciebie? W sensie jestem mu wdzięczna, że napisał, bo na śmierć się zamartwiałam, ale fajnie by było gdybyś to ty się odezwała. - wczoraj po powrocie do dziewczyny, oznajmiła mi, że Nathaniel napisał do niej, mniej więcej wtedy gdy siedzieliśmy razem z moim ojcem w salonie.

- Co miałam napisać? „Hej Val, wszystko spoko, przed chwilą mój były tak jakby chciał mnie uprowadzić, a co tam u ciebie?”? - spytałam, chociaż mogłam napisać w wolnej chwili, że na pewno wszystko w porządku i za niedługo będę.

- Wiesz, że nie. Nieważne, nie powinnam cię o nic obwiniać. Ale tyle się wydarzyło! - uniosła ręce w górę.

- Spokojnie. Możemy zmienić temat na przyjemniejszy? - zapytałam, niechcąc już rozmawiać głównie o Ethanie. Mój tata, powiadomił mi, że zajmie się nim, a ja nie chcąc zagłębiać się w sprawę morderstwa, o nic nie pytałam. Oczywiście żartuje. A przynajmniej mam taką nadzieję.

- Ty i Nathaniel jesteście razem? - wypaliła, po chwili namysłu uświadamiając sobie tą informacje.

- Chyba tak. - odparłam niepewnie, bo w sumie nie do końca to określiliśmy. 

- Chyba? Wiedziałem, że będziecie razem. Każdy to wiedział! - oznajmił rozweselony Cornell. - Trzeba to opić! I zaprosimy Luke'a i Nathaniela oczywiście. Luke nie będzie zazdrosny, bo jak z nim gadałem, mówił, że wam kibicuje.

- Chyba za szybko planujecie. Ja z Nathanielem przecież mamy na głowie mistrzostwa. Zbliżają się wielkimi krokami i najprawdopodobniej będziemy więcej i mocniej trenować. Nie wiem czy to idealny czas. I nie tylko to. Nathaniel pracuje w jakiejś kawiarni, a ja jeszcze będę się przeprowadzać, chociaż nie do końca, bo dopiero po mistrzostwach przeprowadzę się na stałe do tego mieszkania. A i jeszcze za niedługo będę mieć raz w tygodniu wizyty u psychologa. I jeszcze szkoła, chociaż ona jest mało ważna. - powiedziałam, zdając sobie sprawę ile mam na głowie. - Trochę tego jest.

- Nadal nie rozumiem dlaczego nie chcesz zostać u mnie do końca mistrzostw. - mruknęła Valeria, chociaż zdawała sobie sprawę, że po prostu nie chciałam jej robić problemu. - No dobra, ale znajdziecie chociaż jedną wolną chwilę, co nie?

- No nie wiem. Może w sobotę? Przyjedziecie na nasz trening i potem pójdziemy do mnie? Bo chyba już będę wtedy w jakimś małym mieszkaniu.

- No i widzisz. No dobra, to już piszę na grupę. - oznajmił Cornell.

- Zdążyliście założyć jakąś kolejną grupę? - zapytałam, bo nie wiedziałam, że istnieje w ogóle grupa, na której znajdujemy się wszyscy.

- zrobiłem ją dziś rano i jednak się na coś przyda. - powiedział chłopak stukając palcami na telefonie. Po jakimś czasie przyszło mi i Valerii powiadomienie.

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz