XXVII

3.6K 104 3
                                    

Wróciłem do samochodu i usiadłem na miejscu kierowcy. Drżały mi dłonie. Odetchnąłem. Dam radę, muszę.

- Wolisz do mnie czy do siebie? - zapytałem patrząc na brunetkę. A raczej tylko na jej ciało. Patrzyła przez okno nawet na mnie nie patrząc.

- Do ciebie - powiedziała jedynie. Jej głos był bez jakichkolwiek emocji. Ruszyłem wiec. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do niej. Stała i opierała się o samochód.

- W porządku? - zapytałem patrząc dokładnie na nią. Była blada, wręcz przezroczysta.

- Nie mam siły - powiedziała. Podszedłem do niej i ostrożnie wziąłem ją na ręce. Jej ciało zsunęło się na moje. Spojrzałem na jej twarz. Miała zamknięte oczy, a jej usta były sine. Serce mi się łamało gdyż na nią patrzyłem. Wszedłem do domu, a następnie położyłem ją u mnie w sypialni na łóżku.

- Chcesz coś wygodniejszego? - zapytałem. Pokiwała głową. Wyciągnąłem z szafy koszulkę, którą rzuciłem na łóżku. Podszedłem do niej. - Mogę?

Obstawiałem, że nie miała siły zdjąć sukienki. Pokiwała głową. Przebrałem ją.

- Położysz się ze mną? - zapytała. Od razu położyłem się na łóżku obok niej.

- To wszystko jest bez sensu - powiedziała po chwili przytulając się do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu, a dłoń na klatce. Objąłem ją również trochę do siebie przysuwając.

- Wiem - powiedziałem

- Ja już nic nie mam - powiedziała tak załamanym głosem, który wręcz łamał serce.

- Nieprawda, masz nas malutka - powiedziałem.

- Nie chce już żyć - powiedziała co mnie lekko przestraszyło. Doskonale pamietam jej pocięte nadgarstki.

- Śpij słoneczko - powiedziałem przytulając ją bardziej. - Jutro już będzie lepiej.

Mocno ją do siebie przytulałem. Przez chwile płakała, a potem chyba zasnęła. Nie mogłem sobie pozwolić na słabość, nie kiedy ona mnie potrzebuje. Gdy byłem pewien, że zasnęła wstałem i wyszedłem na balkon. Wyciągnąłem paczkę papierosów i paliłem jeden po drugim. To śmieszne, że życie ludzkie jest nic nie warte. Wystarczy sekunda, a całe potrafi lęgnąć w gruzach. Nie chciałem myśleć, gdybym zaczął było by po mnie. Po wypaleniu prawie całej paczki wróciłem do pokoju. Poszedłem się umyć i przebrać. Wiedziałem, że teraz to ja będę jej wsparciem, to ja będę zapewniać ją że będzie dobrze. Położyłem się na łóżku obok niej. Przykryłem kołdrą. Jednak nie potrafiłem zasnąć. Do rana nie spałem. Gdy usłyszałem, że się przebudziła spojrzałem na nią.

- Jak się czujesz? - zapytałem

- Mam dość - powiedziała - Mam dość tego wszystkiego.

- Będzie dobrze zobaczysz - powiedziałem. Usiadła co zrobiłem również ja.

- Idę do łazienki - powiedziała i wstała

- Idę z tobą - powiedziałem i zrobiłem to samo. Spojrzała na mnie.

- Idę sama - powiedziała

- Wczoraj wieczorem powiedziałaś mi, że nie chcesz żyć więc załatwiłaś sobie ze wszędzie chodzę za tobą - powiedziałem. Przez chwile po prostu na mnie patrzyła. Westchnęła, a potem poszła pozwalając mi iść za nią.

Olivia

Ból rozrywał moje ciało. Chciało mi się płakać, krzyczeć, nawet wymiotować. Nie miałam siły na nic. Po prostu egzystowałam zamiast żyć. Byłam ale mnie nie było. Siedziałam w salonie bruneta. Byłam mu bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie robi. To był tez jego przyjaciel, musi mu być ciężko, a nie pokazuje tego. Całą swoją uwagę skupia na mnie. Usiadł obok mnie i podał mi talerz z kanapkami.

- Nie jestem głodna - powiedziałam. Już dawno mój żołądek mocno się zacisnął, a ja przestałam czuć głód.

- Zjedz chociaż pół jednej - powiedział. Wzięłam niechętnie kanapkę i zaczęłam jeść. Każdy kawałek mnie bolał. Po każdym było gorzej. Stres, strach, smutek to przede wszystkim czułam ale była tez złość, wściekłość na tych ludzi, na ludzi którzy odebrali mi rodzine.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Oliver wstał i otworzył. Do środka wszedł David razem z Thomasem. Moje ciało spięło się jeszcze bardziej. Oliver musiał to zauważyć bo od razu do mnie wrócił. Przysunął mnie do siebie dając mi tym poczuć bezpieczeństwo.

- Jak tam? - zapytał David siadając na kanapie obok mnie. Było po nim widać, że całą noc nie spał. Miał bladą cerę i mocno podkrążone oczy.

- Mów - powiedział Oliver.

- Dalej nic nie wiemy - powiedział - Miał mieć operacje od której zależy jego życie. Jeszcze sie nie skończyła.

Poczułam kolejną dawkę stresu. Po prostu wstałam i jak najszybciej poszłam do łazienki. Nie mogłam wytrzymać. Ból mnie zabijał. Musiałam sie po pozbyć, zamienić go. Słyszałam, że Oliver idzie za mną. Jednak zamknęłam drzwi na klucz zanim mnie dogonił.

- Olivka! - usłyszałam jedynie jego głos, a ja czułam jak coraz bardziej popadam w panikę. Czułam czegoś czym mogłabym zrobić sobie krzywdę. Znalazłam jakiś zestaw żyletek do maszynek do golenia. Wzięłam jedną, a następnie zrobiłam kreskę. Poczułam ból ktory był lepszy niż ten który czułam cały czas. Zrobiłam kolejną, a do drzwi ciagle próbował dobijać sie Oliver. Kreska za kreska, łza za łzą. Krew.. wszędzie krew. Musiałam przestać. Szybko przemyłam ręce i ubrałam jakąś bluzę która wisiała na kaloryferze. Wytarłam krew i zły. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na Olivera. Był przerażony.

- Mój żołądek chyba nie przyjmuje narazie jedzenia - powiedziałam musząc coś wymyślić. Jednak chłopak nie patrzył na mnie, a spojrzał na moją dłoń po której ciekła lekka strozka krwi.

- Przepraszam - powiedział mocno mnie do siebie przytulając - Przepraszam cię tak bardzo mocno.

Przytulał mnie do siebie, a jego ciało mocno drżało.

- Za co? - zapytałam odsuwając się. Czułam się jak w amoku.

- Nie powinienem był ci na to pozwolić. Powinienem był cię lepiej pilnować. - powiedział, a w jego oczach było pełno bólu. Przytuliłam się do niego ponownie. Zaciągnęłam rękawy i wróciłam do salonu z Oliverem. Usiadł, a ja usiadłam obok niego i przytuliłam się. Objął mnie również i delikatnie pocałował w głowę.

- Trzymasz się jakoś? - zapytał David patrząc na mnie.

- Tak - rzuciłam jedynie. Miałam nadzieje, że nie zobaczą krwi. Szczerze to chciałabym żeby poszli. Zamknęłam oczy i wsluchiwalam się w bicie serca bruneta, który delikatnie jeździł dłonią po moich plecach rozmawiając o czymś z chłopaki. Był tam Thomas, który mnie przerażał przez cały czas. W końcu usłyszałam, że ktoś wychodzi. Podniosłam się z siedzenia. Oliver podszedł do mnie biorąc jakieś bandaże.

- Pokaz słoneczko - powiedział kucnął naprzeciwko mnie podwijając moje rękawy. Pokrwawione ręce choć wyglądały okropnie nie bolały. Oliver delikatnie przetarł je gazami, a następnie zaczął bandażować. Czułam się beznadziejnie. Robił to delikatnie, co chwile spoglądając na mnie. W końcu usiadł obok mnie. Zapadła cisza. Poczułam jak Oliver położył dłoń na mojej, a ja spojrzałam na niego. On również. Spojrzałam na jego usta. Miał je lekko rozchylone, następnie podniosłam wzrok na jego oczy i w jednej chwili zbliżyłam się całując go.

You save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz