Rozdział 26

3.2K 203 41
                                    

Sara

-Kuuuurwa, pani Saro... -Wysyczane podnieconym głosem bluźnierstwo z ust profesora Krystiana, w dodatku wprost do mojego ucha, to było coś... niepojętego. Nigdy dotąd nic nie wstrząsnęło mną tak intensywnie. Wszystkie włoski stanęły mi dęba, a z gardła wydobyło się mimowolne stęknięcie. -Nie wsadziłbym cię za kratki – usłyszałam zwolnione zapięcie pasa -Schowałbym cię za to w swoim łóżku.

Oooo kuuuuurwaaaa! Czy to się dzieje naprawdę???

Krystian odpiął i mnie. Całe szczęście, bo brakowało mi powietrza.

-Nie mogłabyś z niego wyjść – jego zachrypnięty szept rozpalił mnie do granic. Wcale nie chciałam wychodzić z jego łóżka!!! -Odpowiadałaby ci taka kara, prawda Saro? – ścisnął moje kolano.

O boże... Nie przestawaj. Nigdy nie przestawaj!

-Tak – wydusiłam. Oby to było dożywocie – dodałam w myślach.

-Tak? - przesunął dłoń wzdłuż mojego uda i pewnym ruchem rozchylił mi nogi.

Ooo wooow! Chciałam więcej. Chciałam wszystko...

Och nie... 

Nie mogłam tego zrobić tutaj. To by się nie udało. Nie było szans. Dlaczego musiałam być taka odmienna?

Wielokrotnie próbowałam się kochać ze swoim byłym chłopakiem. Dokładnie osiem. Za każdym razem jednak odczułam ból nie do zniesienia. Wytrzymywałam moment włożenia członka, ale kiedy błona dziewicza się naciągała i nie chciała pęknąć, przerywaliśmy. Krzyczałam i płakałam z bólu.

Po trzeciej próbie udałam się z problemem do ginekologa, ale i to nic nie pomogło. Lekarz zakwalifikował moją anatomię do nieodbiegających od normy. Dostałam maść znieczulającą, która nie uśmierzała bólu ani odrobinę. Z kolei zalecenie, jakie mi dał, było niewykonalne. Zasugerował, żebyśmy zadbali o odpowiedni nastrój i nawilżenie. Po pierwszym razie jednak, strach przed każdym następnym zabijał wszelki romantyzm. W końcu moja frustracja urosła tak bardzo, że poprosiłam partnera o przebicie tej cholernej błony na siłę. Skończyło się tragedią. Ból był naprawdę silny. Nie miałam wpływu na ciało. Wierzgnęłam się i... Przemkowi zerwało się wędzidełko. Później okazało się, że uszkodziłam mu również prącie. Krew była wszędzie. Myślałam, że to moja, że się udało. Ale niestety. Chłopak ryczał i piszczał. Wciąż pamiętam te dźwięki. Nie mieliśmy pojęcia, co zrobić. Jako siedemnastolatkowie tak głupio było pojechać do szpitala. Jeszcze gorsze okazało się poinformowanie rodziców. Nie było jednak wyjścia...

Katastrofa goniła katastrofę. Lawina nie przestawała na mnie spadać.

Co ja miałam w głowie, że poprosiłam później Przemka o przebicie błony marchewką?... Nie myślałam racjonalnie. Możliwe, że nie mówiłam poważnie. Trudno to teraz stwierdzić. Wtedy załamanie wzięło górę. Byłam zrozpaczona, a ten kretyn pogrążył mnie jeszcze bardziej. Nie dosyć, że zerwał ze mną z powodu, który był moją tragedią, to jeszcze zrobił to przez smsa. A na domiar wszystkiego rozpowiedział znajomym nasze prywatne sekrety. Plotki nabrały tempa. Ludzie dorabiali historie o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

I tak po latach można się o mnie dowiedzieć, na przykład tego, że podnieca mnie seks z warzywami i nie tylko. Dorobiłam się wielu przydomków: fetyszystka, dewiantka, zboczona świnia, chora degeneratka, porąbana patolka i najgorsze - gwiazdka porno. To wzięło się od pogłosek, jakobym jęczała tak głośno, że słychać mnie w promieniu kilku kilometrów. Za pierwszym razem rzeczywiście cicha nie byłam. Wyłam z bólu na całe gardło. Potem chociaż próbowałam się hamować.

Szok, że po tym wszystkim nie miałam problemu z obdarowaniem chłopaków zaufaniem. Wciąż chciałam spróbować. Niestety na mojej drodze stawali jedynie ciekawscy, którzy chcieli się ze mnie ponabijać, może sprawdzić, co jest prawdą. Mimo, że nowopoznany Paweł wydawał się być w porządku, podejrzewałam, że był kolejnym draniem. Chciał się ze mną umówić. Już ja wiedziałam po co. Przykro mi było, że po tym jak się o niego zatroszczyłam w chorobie, on zdolny był do zrobienia mi świństwa. Ani myślałam dopuścić go do siebie, żeby potem biegał po uczelni i chwalił się lub żalił, że udało mu się, bądź nie, przebić żelazną cnotę. Cóż... Właśnie zdałam sobie sprawę, że może jednak borykałam się z zaufaniem w stosunku do płci przeciwnej.

Z Krystianem jednak nie miałam tego problemu. On był inny pod tym względem. Wiedział, co to są klauzule tajności. Umiał dochować sekretu. Tylko, że był prawdziwym mężczyzną o męskich potrzebach. Musiałam pozbyć się pierw dziewictwa z kimś innym, żebym mogła go zadowolić...

-Przepraszam, pani Saro - głos profesora przy moim uchu wyrwał mnie ze szponów przeszłości. -To się nie wydarzyło – dodał. Zamrugałam, powracając na dobre do rzeczywistości. Przez chwile nie wiedziałam, gdzie byłam i co robiłam. Musiałam się mocno zwiesić. A on źle to odebrał. Straciłam swoją szansę. I nie wiedziałam, jak ją przywrócić. Nie mogłam niczego wytłumaczyć. Nie mogłam również zaryzykować, że tym razem wszystko byłoby wspaniale. Wiedziałam, że moja błona nie zniknęła magicznie.

-Przepraszam – wydukałam z żalem. Naprawdę dobrze czułam się w towarzystwie Krystiana i chciałam, żeby zamknął mnie w swojej sypialni. Albo gdziekolwiek indziej, byle ze sobą.

-Kurwa – rzucił cicho, zabierając rękę z łączenia moich ud. Poczułam nagły chłód w tym miejscu. Brakowało mi jego dotyku.

-Przepraszam. Ja... – zacięłam się. Nie wiedziałam, jak wyjaśnić mu cokolwiek. -Ja... Bo... To nie tak, jak... – jąkałam, próbując wymyślić jakieś sensowne tłumaczenie.

-Przestań, Sara. Nie mam pojęcia, co mi odwaliło. Nigdy nie powinienem był się tak zachować. Straciłem na moment kontakt z samym sobą. To się więcej nie powtórzy.

-Ja... nie mam nic przeciwko, ale...

-Ciii... – zasyczał, ściskając nasadę nosa. -To się nie wydarzyło – powtórzył. -Chodźmy coś zjeść – zerwał się gwałtownie, wysiadając z auta. Drgnęłam dopiero po chwili. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, on był już przy wejściu do karczmy. Byłam zmieszana i nieco wystraszona, nie wiedziałam co robić. Powoli powłóczyłam nogami, zastanawiając się, czy powinnam za nim iść. Nieoczekiwanie Krystian zawrócił. Zatrzymałam się. W zamrożeniu patrzyłam, jak się do mnie zbliża. Nie spuszczałam z niego wzroku, kiedy stanął przede mną. -Tajne – bąknął, unikając moich oczu.

-Wiem – nerwowo przełknęłam ślinę i sama również spuściłam spojrzenie. Kiedy jednak Krystian złapał moją brodę, skupiłam na nim uwagę. -Kurewsko ściśle tajne – poprawił, patrząc mi prosto w oczy. Zahipnotyzował mnie. Był taki przystojny. Czułam, jak uśmiech wypływa mi na usta. Pomachałam głową, będąc w przyjemnym zawieszeniu. Musiałam wyglądać, jak obłąkana, ale to nic. Widok, który miałam przed sobą był najważniejszy. Oprzytomniałam dopiero, gdy Krystian się odwrócił.

-Chodź, pani Saro – zawołał.

Jeezu, niech on tak do mnie mówi cały czas!

Westchnęłam i podbiegłam, zrównując się z wielkim ramieniem. Chciałam znowu je złapać. Było takie twarde i męskie...

Znowu się zwiesiłam – zamiast wejść do lokalu, gapiłam się na rękę Krystiana, która przytrzymywała mi drzwi. Otrząsnęłam się, gdy odchrząknął.

-Przepraszam – bąknęłam, przekraczając próg.

I co z tego, że przeprosiłam, skoro nie umiałam nie robić tego więcej – kolejny raz zwiesiłam się, gdy usiedliśmy naprzeciw siebie. 

A dzień był młody. Mieliśmy jeszcze wiele godzin wspólnej jazdy. Obawiałam się, że po dotarciu do Wrocławia będę... naprawdę obłąkana...

Pan da 3, profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz