Rozdział 15

3.7K 212 12
                                    

Rozdział 15

Sara

Oczy same mi się zamykały, ale nie chciałam wysypać się z towarzystwa jako pierwsza. Co prawda Franek już spał, jednak nawet on był obecny tu ciałem. Nie chciałam skończyć tak samo, dlatego przestałam pić jakiś czas temu. Dochodziła pierwsza w nocy. Okryta śpiworem, skutecznie unikałam spotkania wzrokowego z chłopakiem, który nie zamierzał zachować dla siebie mojej przykrej przeszłości. Poruszył już wcześniej ten temat, jednak nikt tego nie zarejestrował, bo Krystian pojawił się znikąd zmieniając bieg rozmowy. Bieg moich myśli także. Szczęka mi opadła na jego widok. Pierwszy raz widziałam go nie w doskonałym garniturze, a w doskonałym dresie. Ten mężczyzna stał się moim idolem.

-Dobra, ja spadam do spania. Dobranoc wszystkim – padło pierwsze pożegnanie, po którym szybko posypały się kolejne. Również wstałam, tak samo jak Oliwia.

-Co z nim? – zapytałam jej wskazując na zwłoki Franka.

-Potrzebny transport dla Frankiego – krzyknęła, szukając chętnych.

-Ja się w to nie mieszam, nie chcę, żeby mi się w jakikolwiek sposób odwdzięczał – zaśmiał się student z drugiego roku. Po tych kilku godzinach wciąż nie znałam większości imion.

Myślałam, że byłam wykończona, gdy wchodziłam do namiotu, ale okazało się, że dopiero, gdy wychodziłam z niego z rana zrozumiałam czym jest zmęczenie. Miałam kaca od oparów, które ulatniały się z Franka. Czułam na sobie smród, który panował w środku. Bolało mnie wszystko. Spałam między pijakiem, a Oliwią, jednak chyba częściej znajdowałam się pod nimi i w przestrzeni, która zrobiła się, gdy materace się rozjechały. Zmarzłam jak cholera i nawet ostre, poranne słońce nie było w stanie mnie ogrzać. Było mi tak zimno, że nie przejmowałam się swoim wyglądem. Właściwie pomyślałam o tym dopiero, gdy dostrzegłam Krystiana. Wyszedł z jednego z domków. Chyba był świeżo po prysznicu i ewidentnie było mu ciepło. Miał na sobie czarną koszulkę na krótki rękaw. Nigdy nie widziałam bardziej męskich ramion. Były solidnie umięśnione. Nie powinien chować ich na co dzień pod garniturem. Stałam z rozdziawioną gębą opatulona wielkim swetrem i śpiworem. Na głowie z pewnością miałam gniazdo, tak samo jak Oliwia, która właśnie wyrwała mnie z transu. Spięłam się z przerażenia, że zostałam przyłapana na przyglądaniu się profesorowi.

-Nooo jest zajebiście gorący – przyznała dziewczyna, kiwając głową z uznaniem. -Mam ochotę usiąść z piwem i patrzeć na niego cały czas – dodała, wciskając się pod mój śpiwór. -Piździ, podziel się.

-E! Wyglądacie jak leśne trolle – obraził nas ktoś z krzątających się między namiotami.

-Faktycznie – zaskoczył mnie głos Krystiana. Ostentacyjnie spojrzałam w jego stronę, nie wierzyłam, że to powiedział. Ale patrzył na nas, więc chyba tak. Skuliłam się, by nakryć na głowę śpiwór.

-Jak miło – zaśmiała się Oliwia. -Dzień dobry, pan też doskonale wygląda.

-Dzień dobry i dziękuję – odpowiedział zerkając na zegarek. -Za dwie godziny zbiórka – poinformował. To niewiele czasu, by wziąć prysznic, zjeść śniadanie i odespać noc. Spróbowałam przestać się trząść, żeby odłożyć okrycie i zgarnąć przybory kosmetyczne, a następnie przystąpiłam do przygotowania.

Zabrałam ze sobą dwa stroje kąpielowe. Kupiłam je specjalnie na tę okazję. Miałam przeczucie, że dziewczyny wkręcały mnie, bym wzięła jednoczęściowy kostium sportowy, dlatego się ubezpieczyłam...

Na zbiórkę przyszła ledwie połowa uczestników wyjazdu. Jak się okazało, jedni wciąż byli zbyt pijani, inni woleli pić od rana, a pozostali od samego początku w ogóle nie zamierzali pływać kajakami.

Pan da 3, profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz