26) Czyżbyś się mnie bała?

6.6K 157 8
                                    


Po powrocie z lunaparku, oboje byliśmy padnięci. Wzięłam prysznic i w czystej piżamie wskoczyłam pod kołdrę. Lucas chciał dokończyć przerwaną wcześniej pracę. Oczywiście nie dopuściłam do tego, twierdząc, że wygląda jak siedem nieszczęść i lepiej, jeśli w końcu się położy. Niechętnie zrobił to, co mu powiedziałam. Noc przespałam wyjątkowo spokojnie.

Podczas okresu mojej ,,choroby” ciągle ktoś do mnie dzwonił, pytając, czy wszystko ze mną w porządku. Za każdym razem odpowiadałam to samo: Tak czuję się świetnie, nic mi nie jest. Urocze, że się martwią, ale jednocześnie bardzo denerwujące. Dowiedziałam się, że ludzie Lucasa znaleźli jakiś trop, w sprawie tych dziwnych wypadków. Informacje nadal nie są potwierdzone w stu procentach, ale to zawsze coś. Cierpliwie czekałam, aż wszystko w końcu się wyjaśni.

Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak z powrotu do szkoły. Pierwszy raz, od bardzo dawna tak za nią tęskniłam. Myślę, że ten stan więcej się nie powtórzy, więc cieszę się, póki mogę. Lucas nie przyjechał dziś ze mną. Ma jakieś ważne sprawy do załatwienia, ale zadeklarował, że odwiezie mnie na próbę taneczną.

Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły, blondynka wpadła w moje ramiona, mocno mnie ściskając.

-Wreszcie jesteś! - Wykrzyczała, odwzajemniłam uścisk. - Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj! -Obawiałam się, że zaraz naprawdę się rozpłacze.

-Potrzebujesz chusteczki? Zaraz tusz ci ścieknie. - Zażartowałam, a ta zdzieliła mnie w ramie.

-Jędza. Ja się martwię, a ty co? - Prychnęła, lustrując mnie wzrokiem.

-Już się nie denerwuj. - Pokręciłam głową. - Jak sytuacja z wiesz kim? - Zapytałam, gdy w oddali zobaczyłam rozmawiających Marco i Petera. Oboje uśmiechnęli się w naszą stronę.

-Nie ma szału, ale jest stabilnie. - Odpowiedziała, ze sztucznym uśmiechem. Podeszłyśmy do chłopców. Peter od razu porwał mnie w ramiona.

-No droga, przyszła Pani Ferro, jak cię tam traktują? - Złapał moją twarz w obie dłonie, dokładnie analizując każdy jej szczegół. - Zmizerniałaś, jeśli w końcu zechcesz nas odwiedzić, napcham w ciebie masę sushi.

-Nie mieszkam z wami dopiero od tygodnia.

-Za długo, stęskniłem się siostrzyczko. Brakuje mi osoby, którą mógłbym denerwować. - Puścił do mnie oczko, a ja uderzyłam go żartobliwie w ramie.

Jak zwykle przesadza, niedawno się ważyłam, więc wiem, co mówię.

-Wyprowadziłaś się? - Podszedł do mnie Marco, mocno przytulając. Nasza relacja szła na dobry tor, ale nadal czułam się dziwnie skrępowana.

-Przecież ci mówiłam. - Odparła z irytacją Kitty.

-Od tygodnia mieszka z Lucasem. -Dodał mój brat.

-Jak to z Lucasem? Do ślubu macie jeszcze sporo czasu, więc skąd ten pośpiech? - Odsunął się ode mnie, zakładając ręce na torsie. Czułam wyrzut w jego głosie, cała się spięłam. Kitty to zauważyła i podeszła bliżej Marco, położyła mu rękę na ramieniu.

-No wiesz, w końcu są…

-Nie ciebie pytałem. - Strzepnął jej dłoń, odpychając od siebie i wbił we mnie, piorunujące spojrzenie.

Pet złapał dziewczynę. Widziałam zawód w oczach przyjaciółki i cień bólu, posłała mi smutne, krótkie spojrzenie.

-Człowieku, uspokój się. - Zmarszczył brwi – Zaraz zrobisz jej krzywdę.

Marco chwilowo i bez emocjonalnie spojrzał na Kitty. Wymamrotał krótkie „przepraszam” i wrócił wzrokiem do mnie.

-A więc? Mir? - Ponaglał. Wyprostowałam się i zmarszczyłam brwi.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz