Minęły ledwo dwa dni od tego wszystiego, a dalej bolało tak samo.
Pisałam bardzo dużo z Ericą, która mi powiedziała, że mama praktycznie wcale się nie odzywa, a tata rzadko bywa w domu, czasami wracał też pijany. Tak bardzo to boli. W między czasie do Burlington przyjechała Emily ze swoją babcią, zamieszkały w centrum miasta i zdążyły się rozgościć w nowym domu. Moja przyjaciółka zmieniła wiele, począwszy od przeprowadzki kończąc na wyglądzie. Dziewczyna ścięła włosy i przefarbowała się na czarno, a dzisiaj miał być jej pierwszy dzień w szkole. Jej pierwszego dnia w Burlington spotkaliśmy się razem z Maxem i Willem. Max był podekscytowany, że w końcu cała nasza trójka mogła pożegnać się z odległością i mogliśmy nareszcie rozmawiać twarzą w twarz, jednak to głównie Will i Emily ze sobą rozmawiali. Słodko się do siebie uśmiechali i były momenty gdy ze sobą flirtowali. Ja i Max od czasu do czasu cicho komentowaliśmy i analizowaliśmy każde słowo które do siebie kierowali, co nam ani trochę nie przeszkadzało.
Weszłam do kuchni państwa Trens i zrobiłam herbatę dla mnie i Willa. Jego dom mogłabym opisać w trzech słowach: Ciepły, zagracony i w nie ładzie. Zdjęcia całej rodziny wisiały na każdej ścianie, a zabawki dzieciaków walały się na podłodze. Na wieść o tym, że mam tu mieszkać najmniej zadowolony był najstarszy brat Willa - Felix, który był jeszcze większym introwertykiem niż Will. Siostra Willa - Ruby była bardzo zadowolona w szczególności, że pozwalałam jej wiązać moje włosy w różne fryzury, mimo że nie przepadałam za dziećmi. Natomiast najmłodszy z rodzeństwa - Danny był niezwykle głośnym dzieciakiem. Państwo Trens okazali się sympatycznymi osobami. W domu mieszkała jeszcze babcia Willa, która praktycznie cały czas siedziała w swoim pokoju. Ostatnimi domownikami było wujostwo Willa - pani Amanda i pan Micheal, którzy byli dość mocno konserwatywni. Było mi tu całkiem dobrze, ale zamiast introwertycznego Felixa, słodkiej Ruby, głośnego Danny'ego, cichej babci, sympatycznych rodziców Willa i jego konserwatywnych wujków chciałam moją rodzinę.
Gdy skończyłam parzyć herbatę ruszyłam do pokoju Willa i położyłam mu na szafce nocnej kubek z herbatą.
- Wstawaj, Will. - powiedziałam, gdy chłopak przewrócił się na drugi bok.
- Pięć minut. - wymamrotał.
- Twoja mama kazała mi ciebie obudzić, teraz - ostatnie słowo wzmocniłam, a chłopak otworzył oczy.
- Dwie wiedźmy się dobrały. - jęknął, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Wszystko słyszę! - krzyknął przytłumiony głos rodzicielki Willa. Chłopak mozolnie wziął do ręki kubek i upił łyk.
- A teraz szczerze. - zaczął niespodziewanie, kiedy ja odłożyłam swoją herbatę na biurko, o które się opierałam - Co cię łączy z Tonym? - zmrużył oczy.
- Nic, ja go tylko toleruje. Ostatnio mniej mnie denerwuje, ale są momenty gdzie jest skończonym dupkiem. - odpowiedziałam bez namysłu.
- A czy pan ja go tylko toleruje czuje coś do ciebie? - spytał unosząc jedną brew.
- Jego pytaj, ale obawiam się, że ci odpowie dokładnie to samo co ja. Poza tym on ma dziewczynę.
- Dziewczyna nie ściana można przesunąć. - powiedział żartobliwie i machnął ręką, na co ja rzuciłam w niego jakimś samochodzikiem jego młodszego brata, a on jedną ręką zasłonił twarz, a drugą starał się nie wylać herbaty - Tak tylko mówię.
- Jesteś idiotą, Will. - burknęłam.
- Dobra, a tak z innej beczki - poprawił się i dokończył: - Nie zrozum tego źle czy coś, ale jak wdzisz jest tu ciasno, będziesz musiała się za niedługo wyprowadzić, chyba rozumiesz. Jak sama widzisz jest to bardzo mały dom, a my wszyscy mieszkamy tu w dziewiątkę, licząc ciebie. Może przemyśl pogadanie z rodzicami. Oni na pewno cię tam przyjmą.
CZYTASZ
Our Little Dream || SKOŃCZONA
RomanceMówi się, że konflikty między ludźmi są spowodowane zbyt wielką różnicą między sobą. Ale to nie prawda. Konflikty pojawiają się, gdy dwie osoby są zbyt podobne do siebie, bo wtedy dopiero dostrzegamy jak bardzo denerwujący jesteśmy. Ludzie są denerw...