7. Jedno z was zakocha się w drugim

3.6K 119 64
                                    

Reszta kolacji minęła, o dziwo, całkiem znośnie. Sean zjadł moją porcję sałatki, tłumacząc, że musiałam wykonać pilny telefon i powinnam wrócić za jakiś czas. Dodał również, że pozwoliłam mu dokończyć posiłek za mnie, aby nie opóźniać przebiegu kolacji. Punkt dla niego.

Na moje szczęście, ten trefny łosoś nie zaszkodził mi szczególnie. Reakcja alergiczna wystąpiła dopiero w aucie Seana, który postanowił odwieźć mnie do domu. Z początku stwierdził, że robi to dla mojego bezpieczeństwa, a w rzeczywistości chciał uniknąć docinek Danielle, która, jak chłopak powiedział, na pewno miała w planach rzucić jakimś złośliwym komentarzem. A w momencie, gdy znalazł się idealny pretekst, Lawrence mógł uniknąć tej zbędnej konfrontacji.

– I jak wrażenia? – zapytał mnie, kiedy powoli dojeżdżaliśmy pod mój dom. Przez niemal całą drogę milczał, jakby stracił siły na dogryzanie mi.

– Oprócz łososia, do przeżycia – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Twoi rodzice wydają się być w porządku – dodałam, a jego usta wykrzywiły się w ledwie widocznym uśmiechu.

– Zgrywają się. – Pokręcił głową. – Ale cieszę się, że nie zrobili ci szczegółowego przesłuchania. Mówiłem im, że to nie najlepszy pomysł.

– Jak ty się o mnie troszczysz... – Posłałam mu najsłodszy uśmiech, na jaki było mnie stać.

– W rzeczywistości dbam o to, żebyś nas nie wsypała – wytłumaczył pospiesznie, jakby uznał, że rzeczywiście nieprawidłowo odbieram dawane przez niego sygnały. – Danielle nie jest tak głupia, jak nam się wydaje.

– Myślisz, że może się domyślać? – Skuliłam się mocniej, czując jak mój brzuch boleśnie kłuje.

– Nie sądzę – odparł, a następnie docisnął pedał gazu. Samochód znacznie przyspieszył, poruszając się po mojej ulicy. – Prawie jesteśmy – dodał, jakby zauważył, że moje samopoczucie znacznie się pogorszyło.

– Widzę. – Wzruszyłam ramionami. – Wiem, gdzie mieszkam.

Spojrzałam w stronę Lawrence'a, obserwując jak jego usta formują się w złośliwym uśmiechu, a on sam pozostaje skupiony na drodze. Pierwszy raz zauważyłam, że w jego policzkach wydrążyły się delikatne dołeczki. Prawdopodobnie robiły wrażenie na niejednej osobie.

– Zawsze musisz być taka złośliwa? – zapytał z uniesioną brwią.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi. – Pokręciłam głową, a następnie oparłam ją o szybę. – Przecież jestem miła.

Na te słowa chłopak jedynie parsknął śmiechem. Wbiłam w nieco ostrzegające spojrzenie, na co uniósł jedną dłoń w obronnym geście, pozostawiając drugą na kierownicy. Nim się obejrzałam, znaleźliśmy się pod moim domem. Czarne audi stanęło przed zamkniętą bramą wjazdową, a ja chwyciłam za klamkę.

– Connie wie – powiedział nagle, kiedy już miałam wychodzić.

– Co? – spytałam, kompletnie wybita z rytmu. O czym niby miała wiedzieć?

– Wie o naszym udawanym związku – odparł, a on sam spiął się w obawie o moją reakcję. – Przepraszam. Musiałem powiedzieć jej prawdę.

Jednak ku jego zdziwieniu jedynie parsknęłam pod nosem. Odwróciłam się w jego stronę, zastanawiając się, co właściwie powinnam odpowiedzieć na to wyznanie. Nie byłam zła. Ba, nawet spodziewałam się, że prędzej czy później chłopak zechce wyznać prawdę swoim przyjaciołom. Wiedziałam, że nie mógł ich długo okłamywać.

– Straszne – powiedziałam wkrótce z udawanym przerażeniem. – I co ja mam teraz zrobić, co? Ukarać cię?

Z początku Sean sprawiał wrażenie przejętego moimi słowami. Jednak szybko zauważył cień rozbawienia, który przeszedł przez moją twarz. Zauważyłam, jak jego mięśnie rozluźniają się, a dobry humor przechodzi na niego niczym jakaś iskra.

Let's pretend it's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz