- Możesz mi w końcu powiedzieć, co przede mną ukrywałeś cały wieczór?
Umościłam się wygodnie w łóżka z moją poduszką.
- Śpij. - pocałował mnie w czoło, gasząc światło po swojej stronie łóżka.
- Nie. - zapaliłam, je ponownie. - Masz mi powiedzieć. - nalegałam.
- Śpij do cholery! - zgasił je.
- Bazyl! Mów do cholery, co się dzieje? - znów zapaliłam.
- Nie denerwuj mnie! - ponownie je zgasił. - Chce mi się spać. To był cholernie ciężki dzień, nie utrudniaj.
- Ja utrudniam? - sapnęłam pod nosem. - Cholerny uparty dupek!
- Co powiedziałaś? - zapalił światło.
- Śpię! - zgasiłam światło.
- Powtórz! - nalegał, zapalając.
- Chce mi się spać, to był cholernie ciężki dzień. - na złość jemu, zgasiłam światło.
- Sama jesteś uparciuchem. Jak Alessio z tobą wytrzymywał? - westchnął ociężale.
- Całe szczęście, nigdy nie będzie ci dane się o tym przekonać. - odpowiedziałam zgryźliwie.
Po moim przemiłym komentarzu nastała cisza. Było ona jedynie pozorna, każde z nas walczyło z własnymi myślami. Bazyla po chwili wypłynęły na wierzch.
- Paolo miesza....
Kiedy usłyszałam jego imię, poczułam się nieswojo. Wszystko, co się z nim wiązało, nie było dobre. Mieszał, kręcił, Alessio miał dosłownie na niego alergie, choć raz chciał mnie mu oddać. Dałabym wszystko, by dowiedzieć się co nim wtedy kierowało. Dlaczego zgodził się na wypożyczenie mnie, jak pieprzoną książkę, po czym nagle zmienił zdanie. Może już wtedy mnie kochał, walczył ze swoimi uczuciami?
To były jedynie domysły....
- Co zrobił? - zapytałam cicho. Żadne z nas nie zapaliło światła, po ciemku lepiej było zmierzyć się z kłopotami.
- Na morzu Terryńskim, Piraci zaatakowali nasz kontenerowiec. Jestem pewien że maczał w tym palce.
- Piraci? - wykrzywiłam usta ze zdziwienia. - Są jeszcze tacy?
- Są.... - westchnął ociężale. - I to jest nasz kolejny problem.
Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jak mało wiem o ich świecie.
- Co możemy zrobić? Da się go jakoś odzyskać? Może z nim pogadamy?
- Pogadamy? - zdziwił się moimi słowami. - Nie gadam ze zdrajcą. Mam ochotę go zabić, rozerwać na strzępy. To właśnie zrobię, kiedy go spotkam.
- Na dobry początek, spróbujmy może rozmowy. - powiedziałam ostrożnie. - Jeśli nie chcesz, ja spróbuje.
- Tylko spróbuj! - zerwał się gwałtownie z łóżka, zapalił nocną lampkę. Delikatnie światło rozproszyło się po pokoju, rażąc mnie w oczy. Zasłoniłam twarz dłonią. Usłyszałam ciche czyrknięcie, po chwili syk i zapach tlącego się papierosa.
Ociężale podniosłam się z łóżka, przeszłam obok niego, otworzyłam okno, by dym wyleciał na dwór.
- Zapomniałem. - zgasił, papierosa w popielniczce. - Jeśli dowiem się, że kombinowałaś coś za moimi plecami, zamknę cię w domu do porodu. Wcale nie żartuje. - posłał mi chłodne spojrzenie, po którym ciarki przeszły mnie po plecach.