— Ty pieprzona kretynko — syknęłam do swojego odbicia. — Randkowania ci się zachciało! Zamiast siedzieć w ciepłym mieszkaniu, będziesz popierdalać po mieście, jak kot z pęcherzem. Gdzie mój błyszczyk... — rzuciłam się w stronę kosmetyczki. — Ja pierdolę, która jest godzina?
Zerknęłam na telefon i odetchnęłam głęboko. Miałam pół godziny, by się wyzbierać i dotrzeć do całkiem porządnej restauracji, w którym umówiłam się z Louisem.
Moja pierwsza randka z Tindera.
Miałam cholerną nadzieję, że ten chłopak okaże się normalny i coś z tego będzie. Pisaliśmy od kilku dni, ale bałam się, że na żywo rozmowa nie będzie się kleiła.
Tak dawno nie spotykałam się z żadnym facetem, że zapomniałam, jak mam się zachowywać i o czym rozmawiać. Dodatkowo mój żołądek był ściśnięty z nerwów i kręciło mi się w głowie. Raz po raz przeglądałam się w lustrze i sprawdzałam, czy na pewno dobrze wyglądam.
Ubrałam się dość zwyczajnie, chociaż gdy patrzyłam w lustro nie mogłam się nadziwić, jakim cudem potrafię zrobić się na taką laskę.
Mój makijaż był dość lekki z wyjątkiem ciemnej czerwonej szminki. Wyprostowałam też włosy i uczesałam je w kucyk. Ubrałam zwykły czarny obcisły golf i jeansy z szerokimi nogawkami. Zaszalałam z doborem butów, bo były to wysokie botki na słupku. Planowałam jeszcze narzucić na siebie czarny płaszcz.
Kilka minut później zamykałam na klucz drzwi wejściowe drżącymi dłońmi. Stresowałam się bardziej, niż przed jakimkolwiek egzaminem w swoim życiu.
Czekałam na windę, czując jak szumi mi w uszach. Po chwili drzwi się rozsunęły, ukazując Zalewskiego i chłopaka, którego pokazywał mi ostatnio Matty.
— Cze... — Nico otworzył szeroko oczy i usta. — Ja pierniczę... Jesteś ładniejszą siostrą Taylor?
Przewróciłam oczami.
— Ciebie też miło widzieć, Nico. Nie musisz rżnąć pajaca. Jestem Taylor, sąsiadka Nicoli — wystawiłam rękę do bruneta, który stał za Zalewskim.
— Bednarek — uśmiechnął się tak czarująco, że czułam, jak lekki rumieniec oblewa moje policzki. — Wyglądasz zjawiskowo.
Podziękowałam cicho i również uniosłam kąciki ust w górę.
— Gdzie idziesz taka odwalona? Na randkę? — spytał Nicola, a ja spaliłam jeszcze gorszego buraka. — Żartujesz? Powiedz, że żartujesz — chwycił mnie za ramiona. Pokiwałam głową. — Jak wrócisz, to koniecznie musisz mi opowiedzieć o wszystkim. Będę czekał.
Nogi się pode mną uginały, gdy czekałam na taksówkę, a później gdy z niej wyszłam. Umówiłam się z Louisem, że będę stać przed lokalem. Powstrzymywałam się od obgryzania paznokci z nerwów, dlatego z całej siły zaciskałam swoją dłoń, ukrytą w kieszeni płaszcza.
— Taylor?
Moje serce biło tak mocno, że bałam się, że wyskoczy mi z piersi. Odwróciłam się powoli i ledwo powstrzymałam się od westchnienia zachwytu. Louis wyglądał jeszcze lepiej, niż na zdjęciach.
— Tak — pokiwałam głową z nieśmiałym uśmiechem. — Cześć, Louis.
Zapragnęłam go dotknąć, bo cholera, na żywo wyglądał oszałamiająco. Dziwiło mnie, że ktoś taki przesunął mój profil na Tinderze w prawo.
— Bardzo się cieszę, że znalazłaś dla mnie czas.
Dobry Boże. On jest prawdziwy?
Był piękny. Wyglądał, jak jakiś pieprzony grecki bóg. I był wyższy ode mnie o conajmniej głowę. I był rodowitym Brytyjczykiem.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z niewielu wolnych stolików. Louis, jak przystało na prawdziwego faceta z klasą pomógł mi zdjąć płaszcz i odsunął mi krzesło, zanim sam usiadł.
Zamówiliśmy dwie herbaty, by się rozgrzać, chociaż mi na jego widok zrobiło się wręcz gorąco.
— Nie jesteś z Anglii, prawda? Masz inny akcent.
Skinęłam.
— Wychowałam się w Phoenix. Gorąca Ariona brzmi, jak marzenie przy ponurym Londynie — napiłam się herbaty. Była zajebiście słodka. — Wspominałeś, że jesteś nauczycielem matematyki w liceum.
Louis opowiedział mi o swojej pracy, a ja miałam wrażenie, że rzucił na mnie jakiś czar, bo nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wyglądał, jak spełnienie moich najskrytszych marzeń. Brunet, ciemne oczy, przepiękny uśmiech, idealny nos. Nosił okulary, które dodawały mu uroku.
— Taylor?
Zamrugałam zdezorientowana.
— Chyba się zamyśliłaś — zaśmiał się cicho. — Pytałem, czy jesteś głodna.
Zjedliśmy zajebistą pizzę i zamówiliśmy po drinku, a ja dopiero wtedy się rozluźniłam. Tematy do rozmowy się nie kończyły, a ja byłam w doskonałym humorze. Założenie Tindera było jedną z najlepszych decyzji, jakie podjęłam w ostanim czasie. Jeszcze trafił mi się taki anioł, jak Louis. Nie mogłam na nic narzekać.
nico_zale żyjesz? jak jest?
taylor_collins zostaw mi otwarte drzwi
— Masz plany na sobotę? — zapytał Louis, gdy wychodziliśmy.
— Raczej nie. Moglibyśmy się spotkać — zawiązałam mocniej szalik wokół szyi.
Za każdym razem, gdy się uśmiechał, moje serce przyspieszało.
— Mam bilety na mecz koszykówki i zastanawiam się, czy...
— Chętnie — przerwałam mu.
Rozpromienił się, a ja miałam ochotę się rozpłakać ze szczęścia.
— Cudownie — nachylił się nade mną i pocałował delikatnie mój policzek. — Do zobaczenia w sobotę.
Wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki i zwyczajnie się rozpłakałam.
— Chłopak z panią zerwał? Bo ryczy pani, jak nienormalna — w połowie drogi starszy taksówkarz posłał mi dziwne spojrzenie we wstecznym lusterku.
Zaśmiałam się.
— To łzy szczęścia — wytłumaczyłam i wytarłam policzki. — Kocham swoje życie.
Po dotarciu pod blok wyskoczyłam z samochodu, wręczając kierowcy pieniądze za kurs z dość dużym napiwkiem.
Niemal dygotałam, gdy przechodziłam przez próg mieszkania Nicoli. Zdjęłam buty i popędziłam do salonu.
Zalewski leżał rozwalony na kanapie i widocznie przysypiał. Niemal rzuciłam się na niego z głośnym śmiechem.
— Co do... — uchylił powieki, a gdy mnie zobaczył tylko uśmiechnął się porozumiewawczo. — Jak było?
— I know I have met an angel in person — zanuciłam cicho. — Słuchaj, ten chłopak jest tak idealny...
***
tinder to złoto, can't change my mind 🤪
CZYTASZ
cup of sugar • nicola zalewski
Fanfiction❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.