Rozdział trzydziesty pierwszy

22.7K 898 65
                                    

Nowy rozdział pojawi się w czwartek :)

Będę wdzięczna za wszystkie komentarze i gwiazdki. Powoli zbliżamy się do punktu, gdzie zacznie się więcej dziać!

Jo <3

------

Gabriella zamykała piekarnik, gdy poczuła wibrację telefonu. Zerknęła na zegarek. Wskazywał kilka minut po siódmej wieczorem i już wiedziała, od kogo otrzymała SMSa. Spojrzała na wyświetlacz i przymknęła na chwilę oczy, aby odgonić nieproszone łzy.

Przepraszam, nie zdążę dzisiaj na obiad.

Takie same wiadomości otrzymała od Alessandro przez ostatnie osiem dni, lecz dzisiaj wyjątkowo bardziej ją zabolała. Do samego końca miała nadzieję, że wreszcie uda im się zjeść wspólny posiłek.

Jak zwykle zamierzała odpisać mu standardową odpowiedź „Nic nie szkodzi", gdy jej palce zamarły nad ekranem telefonu, a po chwili wystukały pytanie, które od jakiegoś czasu krążyło jej po głowie.

Czy mogę podrzucić ci jedzenie do biura?

Przygryzła wargę, wpatrując się w te kilka słów, które tak ciężko przyszło jej napisać. Wreszcie wzruszyła ramionami i nacisnęła „wyślij". Nie minęła minuta, a telefon ponownie się rozdzwonił. Jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Drżącymi dłońmi odblokowała ekran, a widząc krótkie „Dobrze", jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.

Nucąc coś pod nosem, przełożyła gorące jedzenie do kilku pojemników i schowała do torby. Tanecznym krokiem ruszyła w stronę salonu, gdy głośne miauczenie zatrzymało ją w miejscu. Odwróciła się, dostrzegając czarną kulkę, stojącą na tarasie, oświetloną słabym światłem zachodzącego słońca. Wpuściła kota do środka, który nadal miaucząc, ruszył od razu w stronę misek. Pokręciła głową, przypatrując się uważnie Cezarowi. Normalnie jego ulubionym zajęciem było spanie, lecz od kilku dni zaczął być podejrzanie aktywny. Zamiast długiego wylegiwania się na łóżku, znikał gdzieś na cały dzień, wracając jedynie, aby coś zjeść.

Stwierdziła, że później zajmie się dochodzeniem dziwnego zachowania Cezara. Nałożyła mu więcej karmy i przetarła na szybko jego mokre ślady łapek na podłodze. Rzucając ostatnie podejrzliwe spojrzenie na kota, wyszła z kuchni. W sypialni dopakowała do torby jeszcze kilka rzeczy i z wahaniem zatrzymała się przed szafą. Lekko ją uchyliła, przytrzymując ręką jej zawartość, po czym jednym sprawnym ruchem wyciągnęła z niej sweter i szybko zatrzasnęła. Odetchnęła z ulgą.

Przynajmniej reszta sypialni prezentuje się w miarę schludnie, pomyślała, rozglądając się po pokoju.

Wyjechała autem z garażu i od razu ustawiła wycieraczki na najwyższą moc. Nienawidziła prowadzić w deszczu, lecz od prawie dwóch tygodni nieustannie padało, sprawiając, że w przeciwieństwie do Cezara, Gabriella rzadko opuszczała ciepły, suchy dom.

Droga do biura zajęła jej pół godziny, a sprint z parkingu do drzwi sprawił, że ledwo mogła złapać oddech. Z wahaniem weszła do środka. Zmrużyła oczy, starając się przyzwyczaić do panującego wewnątrz półmroku. W powietrzu unosił się duszący zapach tytoniu, a dźwięk padającego deszczu, zagłuszyła dochodząca z klubu muzyka.

Niepewnym krokiem ruszyła długim korytarzem. Jej dłoń zacisnęła się na trzymanej przez nią torbie. Czuła jakby minęły wieki, odkąd ostatni raz była w tym budynku. Dokładnie pamiętała, jakie emocje jej wtedy towarzyszyły: strach, niepewność, bezradność. Nie mogła uwierzyć, jak wiele się zmieniło od tamtej pory. Prawie się zaśmiała, przypominając sobie swoje przerażenie, gdy zrozumiała, do kogo ją zaprowadzili.

Skrywane nadzieje - PREMIERA 12.02.25Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz