Tak bardzo nie chce zyc. Chociaż boje się śmierci to czuje ze chciałabym to w końcu skończyć, bo nie widzę sensu w dalszej egzystencji. Pracuje, chodzę do szkoły, mam pieska którego kocham, polepszyły mi się kontakty z rodzina. I jak bardzo bym pragnęła umrzeć, tak bardzo wiem ze nie mogę tego zrobić. Zmieniając miejsce zamieszkania odcielam się od prawie wszystkich osób, które znałam. Bynajmniej zostawiłam to miasto i ludzi z niego daleko w tyle. Spaliłam mosty i zaczęłam nowe życie. Nie tęsknie choć są chwile gdy o nich myśle. O tym jak było czasem śmiesznie. Ale nie chce tam wracać. Zmieniło się wiele, ale nie wszystko. Duzo rzeczy i myśli zostało, które niestety sprawiają, ze nie mogę w stu procentach odejść od przeszłości. Złe nawyki i pomysły przychodzą nawet tutaj, choć w duzo mniejszym stopniu niż tam. Po prostu jest lepiej ale nie jest dobrze. Dwa tygodnie temu trochę mi odbilo. Nie wiem co miałam w głowie. Chciałam się pociąć, żeby poczuć ulgę a zrobiłam sobie taka ranę w ręce, ze gdyby nie moi znajomi, którzy mnie zmusili, abym pojechała do szpitala pewnie już by mnie nie było, albo nie miałabym reki. Wszyscy byli przerażeni widząc wszystko we krwi, patrząc na moja rękę z której wystawała tętnica, żyły i kości. A ja byłam spokojna. Może nie chciałam wtedy zrobić tego, aż tak mocno, ale jak już się stało, było mi obojętne czy umrę. Patrzyłam na ranę kiedy lekarz ja zaszywal. Nie czułam nic. Raz krzyknęłam gdy wbijała mi strzykawkę w sam środek, a reszte patrzyłam i śmiałam się pijana gadając do niej jakies głupoty.Około 40 szwów. Jestem naprawdę jakaś nienormalna. Ludzie płakali, nie wiedziali co maja zrobić, martwili się a ja miałam gdzieś czy dożyje poranka. Ale teraz wiem, ze więcej tego nie zrobię. Bynajmniej się postaram. Widziałam łzy ojca, który blagal bym nigdy więcej tego nie robiła i desperację matki jak próbowała mnie zamknac w szpitalu psychiatrycznym. Ale chyba w przypływie emocji to z niej zrobiłam wariatkę, bo wiem ze się martwiła a ja się śmiałam mówiąc ze po co się martwi skoro nie chce zyc. Zachowałam się jak dziecko. A teraz muszę zyc, mimo ze w środku jestem martwa, bo wiem ze z moja śmiercią, zabiłabym tez moja rodzine. Zniszczyłabym ich życie, a przecież nie o to mi chodzi.
CZYTASZ
Bo Nie Umiem Tego Powiedzieć W Twarz..
Poetryto jest w sumie mój pamiętnik wylewam myśli na papier bo pęka mi łeb