Rozdział 2

5.3K 231 6
                                    

„Szczęśliwe dni są wtedy, kiedy możemy spotkać na swojej drodze ludzi takich jak my i realizować swoje pasje".

Andrzej Wajda

Alyssa

Następnego dnia wstałam z mocnym postanowieniem, że już nie pozwolę na żadne bójki wywołane przeze mnie, ale w innych przypadkach mogą się bić, ile wlezie. Moja współlokatorka spała na swoim łóżku, do którego wróciła nad ranem tłukąc się tak bardzo, że nie miałam wyjścia i musiałam otworzyć drzwi. Przez chwilę miałam ochotę wydrzeć się na nią, gdzie podziała klucze, ale dotarło do mnie, że zrobiła to specjalnie więc tylko warknęłam na nią i zanurzyłam się w ciepłej pościeli chcąc jeszcze przez kilka godzin wypocząć.

Zastanawiałam się co taka dziewczyna jak ona zgrabna, ładna i wysportowana o czym świadczyły jej trofea na półce przy biurko robiła z takim idiotą. Będąc na jej miejscu rzuciłabym tego jej pożal się boże chłopaka. Jak facet może tak mówić o drugiej osobie i w dodatku szarpać kobietę. Nawet nie chciałam myśleć, jak mógł ją traktować, skoro mnie obcą osobę potrafił poszarpać.

Kiedy spojrzałam na swoje ramię zauważyłam odznaczające się na nim siniaki jakie wczoraj sprawił mi ten dupek. Wiedziałam, że za kilka dni zniknął, ale i tak będę roztrząsała tą sytuację tygodniami. Nic mi jednak nie przyjdzie wpatrując się w dowody z wczorajszego wieczoru więc postanowiłam się ubrać. Postawiłam na standardowy zestaw składający się z czarnych jeansów, białej koronkowej bluzki i trampków w takim samym kolorze.

Na nadgarstki założyłam ozdoby, na prawą rękę szeroką bransoletkę sznurkową która owija się wokół mojego nadgarstka osiem razy. Wykonana była ze skręcanych sznurków w kolorze miodowym, brązowym i srebrnym a na jej końcu przyczepiona była zawieszka z napisem „Never give up". Dostałam ją od Stevena kilka lat temu i wszędzie ją ze sobą zabierałam. Natomiast lewej ręce zapięłam zegarek ze skórzanym paskiem kilkakrotnie zakręcanym na nadgarstku z ręcznie robioną zawieszką w kształcie koniczyny, który był z kolei prezentem od Alexa.

Już ubrana i wyszykowana wyszłam z łazienki i zbierałam swoją torbę bawełnianą do której zapakowałam podręczniki, słuchawki, telefon i portfel. Do ręki wzięłam plan i książkę, którą obecnie czytam. Tym razem był to kryminał autorstwa Harlana Cobena. Miałam jeszcze godzinę, żeby dotrzeć na zajęcia, dlatego mogłam na spokojnie usiąść i sobie poczytać a tutaj nie byłoby to możliwe.

Conor

- Daniels! Jak zaraz się nie ogarniesz zostaniesz zdjęty z boiska! - głos trenera dochodził zza mnie. Posłałem oczko dziewczynie przede mną i odwróciłem się w kierunku boiska. Wiedziałem, że może zbytnio ryzykowałem zachowując się jakby trening mnie nie obchodził, ale nie moja wina, że nie mogłem przejść obojętnie obok pięknej dziewczyny. I to w dodatku takiej u której było co zobaczyć.

- Trenerze przecież trening się już zakończył. - stwierdziłem beztrosko.

- Nie dla wszystkich. - wskazał ręką na pozostałych członków drużyny którzy kończyli swoje karne pompki. - A teraz jako dobry kapitan pomożesz im. Czterdzieści pompek i wtedy skończycie trening.

- Wieczorem mała. - klepnąłem ją w pośladek i podbiegłem do pozostałych.

Max, Ethan i Daniel ledwo zipali, ale to była ich wina. Mówiłem im a raczej przypomniałem kilka razy i to dobitnie, że dzisiaj mamy trening i nie powinni się spóźniać, ale woleli zabalować z dziewczynami i taki był skutek.

Pomimo tego w jaki kretyński sposób się zachowali trener nie mógł ich wyrzucić, bo dobrze wiedział, że i ja bym odszedł. Strata czterech najlepszych zawodników byłaby mu nie na rękę, tym bardziej że zbliżały się rozgrywki a on lubił wygrywać.

Będę twoim zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz