Kiedy wróciliśmy do Beacon Hills, pojechaliśmy pod klinikę dla zwierząt i zaczęło wtedy lać. Scott przerzucił Dereka przez ramię i wepchnął go do środka, gdy ja trzymałam drzwi.
Deaton zrzucił wszystko ze stołu i cała nasza czwórka pomogła Derekowi położyć go na stół. Deatona wypełnił szok, gdy w końcu przyjrzał się z czym mamy do czynienia. Raczej nikt nie widział lub ktokolwiek coś takiego.
- O rany. - powiedział.
- O rany? - spytał Stiles. - Chcesz powiedzieć, że widziałeś to już wcześniej i wiesz, co robić? Bo na to liczymy.
- Przeceniasz moje umiejętności. - powiedział Deaton.
Widok Dereka w takim stanie, który przywołał powódź wspomnień. Za nim to wszystko się rozpadło, Derek był wtedy dla mnie jak starszy brat. Jasne, jest trochę starszy niż pamiętam, ale to ten, który pozwalał mi pomalować siebie na Barbie, pobawić się ze mną i Corą, dać mi cukierki przed kolekcją. Brakowało mi tego Dereka.
Chwyciłam go za rękę od razu, zauważając, że jest zimny jak lód. - Jest zimny. Naprawdę zimny.
Deaton chwycił go za rękę i poczuł tą temperaturę jak ja. Spojrzał na Dereka i po świecił latarką w oczy, żeby sprawdzić źrenice.
- Myślisz, że mu przejdzie? - zapytał Scott.
- Nie jestem medykiem, nie wiem, czy potrafię sprawdzić diagnozę. - powiedział Deaton. - To było równe poza moim doświadczeniem.
- Więc co z nim zrobimy? -zapytał Stiles.
- Dopóki się nie obudzi? - powiedział Deaton. - Nic.
Nadal trzymam jego rękę, kładąc dłoń na boku jego twarzy. Proszę niech będzie wszystko w porządku. Właśnie cię odzyskałam.
- Pewnie niewiele. Zostawcie go ze mną. - powiedział Deaton, a moja głowa odskoczyła do góry. - Będzie tu bezpieczny.
- Przed Kate? - spytał Stiles.
- Jeśli ona żyje i jest tym, czym mówicie, nie będzie mogła wejść przez te drzwi.
- Dlaczego mu to zrobiła? - zapytałam ze smutkiem na Deatona. Czuję, jak Stiles położył rękę na moim ramieniu, aby pocieszyć.
- Znając Kate, pewnie dlatego, że miała w tym interesie dobry dla siebie - powiedział Deaton.
- I zły dla wszystkich innych. - dodał Stiles.
Deaton skinął głową. Oparłam się o Stilesa obserwując go i zauważyłam, że kręci szyją. To był długa noc i wiem, że wszyscy jesteśmy bardzo zmęczeni. Nikt z nas się nie spodziewał tego.
- Idźcie do domu. Nie grozi mu tu bezpieczeństwo. - powiedział Deaton. - Prześpijcie się trochę. Jutro macie szkołę. Każde z was powinno zająć się własnym życiem.
- Ktoś powinien z tobą zostać. - powiedział Scott.
- S... sądzę, że nie powinnam być to ja. N...nie mogę znieść widok go w takim stanie. - wyjęłam rękę z dłoni Dereka i wstałam.
- Ja zostanę. - zaproponowała Lydia. - Mam dobre stopnie. Mimo nieobecności na kilku lekcjach.
- Nie podoba mi się to. - mruknął Stiles.
- Chłopaki. - spojrzała na naszą trójkę. - Idźcie.
- Napisz do nas, jeśli coś się stanie. - szybko przytuliłam Lydie.
- Nadal mi się to nie podoba. - powiedział stanowczo Stiles.
Złapałam go za ramię i pociągnęłam, a Scott podążał za nami.
CZYTASZ
Altered PL // Stiles Stilinski [2]
Fanfiction„Ból wciąż tam jest. Żal... i wstyd. Ale teraz to rozumiem. Odcięcie się od tego, to oszustwo. To znaczy, stawiasz ten mur i odcinasz się od wszystkiego, co czyni cię tym, kim jesteś. Nic cię nie dotyczy, nic nie ma znaczenia. Ale rzeczy mają znacze...