Rozdział trzydziesty ósmy

11K 375 27
                                    

Przystałam na pomysł wspólnego obiadu z rodziną Eltona, licząc, że pomoże mi się to jakoś oderwać od rzeczywistości. Chodziłam zestresowana i bałam się, że działania mojego mężczyzny jednak nie okażą się skuteczne, a zdjęcia ujrzą światło dzienne. Głowa bolała mnie od rozmyślania na ten temat, który wałkowałam przez ostatnie dwa dni.

— Wypij wino, Madelaine. Należy ci się trochę odpoczynku — brunet pojawił się tuż za mną i pocałował mój policzek, przed oczami układając kieliszek, na co cicho podziękowałam. Oczywiście przystałam na jego propozycję i uznałam to za dobry pomysł.

— Nic dalej nie wiadomo, prawda?

— Niestety nie, nikt też się do ciebie nie odzywa. Może to żart ze strony tego idioty? Być może chciał po prostu namieszać ci w głowie i o sobie przypomnieć — wypowiedział ze spokojem, a następnie wzruszył ramionami. — Powinnaś o tym zapomnieć, wiesz? Jestem prawie pewny, że więcej się już nie odezwie.

Łatwo było mu powiedzieć, bo to nie jego nagie zdjęcia poszły w obieg!

— Elton, to nie jest takie proste... — nie dokończyłam, bo przerwał mi dzwonek do drzwi.

— Koniec tematu, perło.

Westchnęłam bezradnie i odchyliłam się lekko na krześle, zaraz z niego zeskakując, by przywitać gości. Na szczęście odwiedziły nas dzisiaj tylko dwie kobiety, bez żadnych dodatkowych niespodzianek.
Elton chyba wyszedłby z siebie, gdyby ujrzał tutaj Patricka, na którego wciąż zbierał jakieś dowody. Mimo upływu dni, nie dostał żadnych nowych informacji i to doprowadzało go do furii.

— Dzień dobry — przywitałam się ze starszą kobietą, która od razu mnie objęła. Oddałam uścisk i przywitałam się z młodszą, uśmiechając na jej widok.
— Pięknie wyglądasz, Chloe. Pani również.

Dzisiaj wyglądała jakoś promienniej niż ostatnio, więc czułam potrzebę poinformowania jej o tym. Z pewnością potrzebowała komplementów, szczególnie w tym stanie, gdy nosiła w sobie dziecko.

— Och, dziękuję, przeszły mi już mdłości, które miałam przez ostatni tydzień. Czuję się jak nowonarodzona — przyznała z radością wymalowaną na twarzy, gdy udaliśmy się wszyscy do kuchni.

Czułam się okropnie na myśl, że nie mogłam wyznać jej prawdy o mężu. Ona cierpiała przez ciążę, nosiła w sobie jego dziecko, a on zdradzał ją na boku. To było dla mnie nie do pomyślenia i przyprawiało mnie o wyrzuty sumienia.

Ale to nie była moja sprawa i nie mogłam się mieszać. Nie miałam prawa odbierać jej szczęścia z powodu ciąży i zamieniać ten okres w prawdziwą porażkę.

— Patrick był na mnie zły, że wychodzę sama bez niego. Powinieneś był też go zaprosić, to w końcu mój mąż i ojciec mojego dziecka — Chloe zwróciła się w stronę brata, a w jej głosie pobrzmiewała lekka złość.

Mimowolnie spięłam się na te słowa, obserwując reakcję bruneta, który z całych sił powstrzymywał się od wypowiedzenia pewnych słów na głos. Jego kark od razu oblał się rumieńcem ze złości.

— Dajcie spokój, nie zawsze musisz go zabierać ze sobą. Dobrze wiesz, że często jest zbędny — wymamrotała Violet i poprawiła swoje czarne loki.

— Mamo! — oburzyła się kobieta.

— Czy możemy zjeść choć raz w spokoju? Kto wie, ile jeszcze lat mi zostało. Tak chcecie zapamiętać ostatnie chwile z waszą matką? — wyrzuciła z siebie i oparła dłonie na blacie, wzdychając.

Cóż, chyba coś w tym było. Elton opowiadał, że ciągle się kłócili i nie pamiętał, kiedy zjedli obiad w przyjemnej atmosferze, a to musiało być dla kobiety frustrujące.

Ryzyko |18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz