45.

229 10 0
                                    

Wika zaproponowała, żebyśmy we czwórkę wyjechali od jej rodziców. Stęskniłam się za wujkiem i ciocią, to prawda, ale nie chciałam im wchodzić na głowę. W końcu Wiki mnie jednak przekonała. Dlatego teraz się pakujemy, bo za chwilę wyjeżdżamy. Wracamy w niedzielę, a potem jedziemy z Yoongim nad jezioro na trzy nocki, jeszcze w ten sam dzień, w który wracamy.

Nie mogę się doczekać. Reszta zajmie się dziećmi, a Tae weźmie psa. Tak strasznie chce już lecieć. Najlepsze jest to, że tamci cię przeprowadzili do Warszawy, czyli zobaczę stolicę swojego kraju. Ostatnio tam byłam w wieku siedmiu lat. Za długo.

Nie mogli przyjechać na nasz ślub, bo wujek się rozchorował, a potem zaraził ciocię. Dlatego Yoongiego jeszcze nie znają, tyle co z teledysków i zdjęć. Jimina w sumie też.

Ja: Nie mogę się doczekać. Zrób mi siedemnastą, co? Zostaniesz z wujkiem Tae, tak? I z Yeontanem.- pogłaskałam Aberkę za uchem, a ona szczeknęła. Rzadko kiedy szczeka, a jak już to z silnych emocji. Potem mnie polizała po ręce.- Zostaniesz, tak. Wujek się Tobą zajmie.- pocałowałam ją między oczami, a ta znowu szczęknęła.

S: Coś się stało?- wszedł do pokoju, a ja pokręciłam głową.- To czemu szczeka?- zapytał, siadając obok mnie.

Ja: Bo się ciesz, tak? Cieszysz się? No, szczeknij tacie. No, szczeknij. Daj głos.- szczeknęła, a Yoongi się uśmiechnął. Objął mnie i położył nas na łóżku.

S: Jesteś pewna, że chcesz jechać?- zapytał, całując mnie po szyi. Już wiem co się święci, ale nie wiem kto tym razem nam przerwie. To różnie bywa. Raz Jimin, raz Taehyung, a raz Jungkook. To zależy.

Ja: Tak, nie widziałam ich od ponad siedmiu lat, no proszę. Będzie Jimin. Obiecałeś mi, nie możesz się wycofać.- przytuliłam go i wtuliłam się w jego tors.- Zostaw, nie ma sensu.- powiedziałam, kiedy znów zaczął zjeżdżać ręką poniżej końca moich pleców.

S: Eh... Chodź tu do mnie.- przytulił mnie, a ja zamknęłam oczy. Chciałabym tak zostać na wieki. Bezpieczna, nic mi nie grozi i z osobą, którą kocham i która kocha mnie.  Ale mogę tutaj powiedzieć "A nie mówiłam?", bo w tym momencie do pokoju wszedł Jungkook.

JK: Hej, nie prz... O sorry.- wyszedł, ale go zawołałam.

Ja: Spokojnie, przytulaliśmy się tylko. Chodź tu.- poklepałam miejsce obok siebie.- Co tam się urodziło?- zapytałam, siadając.

JK: Chciałem zapytać czy chcecie obiad, bo Jin-hyung robi.- spojrzał na Yoongiego, a potem na mnie.

Ja: Nie wiem czy zdążymy, bo my za godzinę wychodzimy na lotnisko.- powiedziałam, zapinając walizkę, bo zostawiłam ją otwartą.- A co jest?

JK: Spaghetti.- oznajmił, wtulając się we mnie. Pogłaskałam go po głowie. Jakiś nie w humorze mi się wydawał.

Ja: To zjemy. Wszystko w porządku, Kookie? Wydajesz się jakiś taki przygnębiony.- zapytałam, a on pokręcił głową.

JK: Nie wyspałem się dzisiaj.- położył się na mnie i zamknął oczy.- Dobra, idę powiedzieć Jinowi, że zjecie.- wstał i wyszedł. Spojrzałam na Yoongiego.

Ja: Coś musiało się stać. Nigdy taki nie jest.

S: Oj, chłopak ma tremę, dawno nie było koncertu, to się stresuje.- odparł, zakładając ręce za głowę.- Co się martwisz?

Ja: Czy Ty siebie słyszysz? Koncert jest za tydzień! Nie będzie się stresował tydzień przed. Coś musi być na rzeczy.- wstałam i wzięłam swoją małą poduszkę, po czym wcisnęłam ją do plecaka.- Bierzesz coś do samolotu?

S: Mam w plecaku.- oznajmił i wyszedł z pokoju. Poszłam za nim i usiadłam przy stole. Seokin postawił przed nami jedzenie.

Ja: Dzięki wielkie.- wtedy dołączyli do nas Wika i Jimin. Z Wiką zaplanowałyśmy już całe pięć dni. Dziś jest wtorek, ale zanim dolecimy to będzie gdzieś po dwudziestej, więc raczej zostaniemy już w domu, chyba że pójdziemy obejrzeć okolice, tylko tyle.

Jutro chcemy iść do pałacu kultury i poznać okolice domku. W czwartek zamierzamy do łazienek królewskich i na ogrody królewskie. W piątek do zamku, a w sobotę Wiki ma jakąś niby niespodziankę. Nie chciała mi powiedzieć. A po południu chłopacy mają mieć kurs polskiego. Oczywiście w samolocie chcemy nauczyć ich trochę, ale nie nauczą się za dużo.

W: Dobra, chodźcie.- powiedziała, odkładając talerz do zlewu.- Trzeba się zbierać.- zabrała też nasze talerze, a ja poszłam do dzieci.

Ja: Słuchajcie, mama jedzie, ale niedługo wróci, tak? Tata też. Zostaniecie z wujkami, ciocią i Antosiem. Macie być grzeczni, rozumiemy się?- podbiegli do mnie.

Y: A a dzie Ty mama... jedzieś?- zapytał, siadając mi na nodze.- Ja te ce jechać.

Ja: Też chcesz jechać?- zapytałam, na co on odpowiedział "ta".- Ale nie możesz, wiesz? Mama jedzie z tatą, wujkiem Jiminem i ciocią Wiki. Nie ma więcej miejsca, kochanie. A poza tym co? Zostawisz Minhę?

Y: Nie, mama, bo my się do plecaka... o... tak!- schował się pod kocem. Zrozumiałam o co mu chodziło i się zaśmiałam.

Ja: Nie schowacie się w plecaku, bo nie będziecie mogli oddychać.- pocałowałam ich w czoło, a wtedy wszedł Yoongi.

S: A poza tym kto z pieskami zostanie? Będą smutne jak pojedziecie.- wziął ode mnie córkę.- Zostańcie. Musicie przypilnować, żeby wujek Namjoon kuku sobie nie zrobił. Macie ważną misje.

M: Ale tata. Ale przywiezies mi coś? Tata, ja ce coś.- powiedziała, wdrapując mu się na plecy.- Ja ce loda!

S: Skarbie, nie przywiozę Ci lodów, bo się w samolocie roztopią. Tata da wujkom pieniążki i Ci kupią loda, tak?- ściągnął ją i posadził sobie na kolankach.- A poza tym nie możesz dużo jeść, bo będziesz gruba.

Y: A mama jest gluba!- krzyknął i pokazał na mnie palcem.- Yoongi wybuchnął śmiechem, a ja walnęłam go w ramię.

Ja: Ja nie jestem gruba, Yu.- zmierzwiłam mu włosy, a on na mnie spojrzał.

Y: To cemu Ty mas taki... dzuch taki duzy mas?- poklepał mnie po brzuchu, a ja się do niego uśmiechnęłam i go przytuliłam.

Ja: Bo tam jest mała dzidzia.- położyłam odruchowo i instynktownie rękę na brzuchu, a Minha wciągnęła głośno powietrze i do mnie podbiegła.

M: Didia?!- przytuliła mój brzuch, a ja pogłaskałam ją po główce.- Mama, moe obacyć? Ja ce bobaska obacyć!- zaklaskała w rączki.

Ja: Bobasek będzie za niecałe dwa miesiące.- wzięłam ich z powrotem na kolana.- Jak znowu pojedziemy i tata będzie śpiewał, to wtedy się dzidziuś urodzi i będziesz mogła go zobaczyć.

M: Tata, kiedy jedzies śpiewać?- spojrzała na niego z uśmiechem. Czasami mam wrażenie, że te nasze dzieci, to są za mądre jak na swój wiek.

S: Jak mama i tata wrócą, to wszyscy razem będziemy chodzić na koncerty i będziemy śpiewać, tak? Wtedy będzie siostrzyczka.

Y: Ja te piewać bemde?- zapytał, a Yoongi pokiwał głową. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął i wzruszył ramionami.

S: No co, niech się poczują jak tatuś.- pocałował ich w głowy, a mnie w usta.- Tak, będziesz mógł śpiewać.- oni zaczęli skakać.

W: Łucja, Yoongi!- usłyszeliśmy wołanie.

Ja: Idziemy!- krzyknęłam, a my wstaliśmy i pożegnaliśmy się z dziećmi.

----------------------------------

Łapcie kolejny rozdział, czemu nie!


Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz