Yuta uwielbiał leżeć w swoim łóżku z kotką, którą przygarnęli zeszłej zimy.
Najpierw ją karmił i oswajał. Aby nocami płakać z żalu, że ją tam zostawił na tym zimnie. Bał się, że kotu się coś stanie.
Lecz postanowił, że się nie podda oswoi kotka by później zabrać ją do domu gdzie jest ciepło.
Opłaciło mu się to gdyż teraz mógł leżeć ze śpiącym kotkiem, który pomrukiwał przez rękę Yuty, która głaskała ja po mięciutkim futerku.
Kotka była trzykolorowa. Większość jej umaszczenia pokrywała biel, lecz oprócz tego ozdabiały ją czarne oraz rude łatki. Była drobnym kotem mimo, że miała max dwa lata.
Yuta uwielbiał chwilę, w których mógł po prostu leżeć razem z Kicią (bo tak właśnie na nią mówił gdyż zapomniał nadać jej imię) kiedy w domu panowała przeszywająca cisza.
Obecność zwierzaka sprawiała, że czuł się spokojny oraz w jakimś stopniu lepiej.
Najchętniej zostałby ze zwierzakiem zamknięty w swoim pokoju do końca marnych dni jakie jeszcze musi męczyć się na tym świecie. Lecz niestety nie miał takiej możliwości.
Czasami zazdrościł kotu, że nie musi chodzić do szkoły i może po prostu całymi dniami spać.
Było to głupie i dobre o tym wiedział, ale ta myśl pojawiała się każdego razu gdy zwierzak przychodził do niego, kiedy zmęczony całym dniem prawie mdlał nie mogąc dłużej utrzymać się na nogach.
Niestety zdarzało mu się to przerażająco często. Choć japończyk uważał, że to nic takiego.
Zawszę tak mówił kiedy chodziło o jego zdrowie zarówno fizyczne jak i psychicznie. Nauczony przez rodziców mieć totalnie gdzieś swój stan nieważne jak kiepski by był. Yuta i tak na pytanie odpowiedziałby coś w stylu "wszystko jest dobrze" bądź "czuję się wspaniale".
Czasami męczyło go udawanie, ale nie chciał nikogo zadręczać swymi problemami jak i samym sobą.
Po prostu nie lubił kiedy ktoś się o niego martwi tylko przez powiedzenia przez niego prawny na temat swojego samopoczucia. Wolał skłamać powodując tym spokój swój oraz danej osoby.
-Yuta zaraz jedziemy do Yangyanga! Zbieraj się! - usłyszał krzyk swojego brata z korytarza.
-A nie możesz jechać sam?! - odkrzyknął.
-Nie, Kun ma dziś urodziny jedziemy na jego imprezę! - odpowiedział po chwili wchodząc do pokoju młodszego.
Yuta tylko westchnął wtulając się bardziej w miękka puszystą sierść kotki.
-Podobno Mark, Jaemin i reszta waszego towarzystwa też będzie. No zbieraj się bo jak nie to sam ci pomogę, a wtedy pojedziesz w piżamie. Chcesz tego? - wpatrywał się w niego zniecierpliowny.
-Nie mam dla niego nawet prezentu. - naprawdę bardzo nie chciał wstawać z łóżka.
-To nic, załatwiłem to już wcześniej. - wzruszył ramionami.
-Dalej jestem chory, mogę was tam pozarażać. Lepiej bym nie jechał. - odparł.
To nie tak, że nie lubił Kuna. Nakamoto czuł po prostu, że jeśli tego dnia wstanie z łóżka to nie będzie w stanie się ruszyć.
Przesadził w nocy z treningiem, który miał spalać nędzne kalorię jakie spożywał.
-Kun będzie smutny. Wiesz chciał cię spotkać, nie widział ciebie odkąd ponad miesiąc temu przyszedłeś z Markiem i Johnny'm na imprezę Kaia. - czasami zastanawiało go skąd tyle wiedział.
-Nie chce was zarazić. Przekaż mu, że spotkam się z nim we wtorek po szkole jeśli plany nie ulegną zmienie. - miał już dosyć bezsensownej wymiany argumentów za i przeciw z Hansolem.
Chciał spowrotem zostać w pokoju sam ze zwierzakiem. Robił się coraz bardziej senny, a to nie wróżyło mu nic dobrego.
-Niech ci będzie. - machnął na niego ręką po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Czasem zachowywał się jak wyrośnięte dziecko.
Yuta włączył muzykę Mokyo, która leciała po cichu w tle. Towarzyszyło jej mruczenie kotki, którą nastolatek dalej delikatnie głaskał jakby bał się, że zaraz zniknie, nawet jeśli kotek spał od dawna.
Czerwonowłosy chłopiec, którego organizm zbliżał się do skraju wytrzymałości zasnął tak szybko, że nawet nie pamiętał kiedy to się wydarzyło.
Świtało mu jedynie, że słyszał dźwięk i tekst piosenki pod tytułem "Kontrol" od artysty, o którym było wspomniane wyżej.
Natomiast Sicheng zaciągnięty przez Chittaphona spędzał swój czas na imprezie Kuna. Właściwie to Dong oraz jubilat znali się tylko i wyłącznie przez taja.
Nie byli nawet w bliskich relacjach, ale jak to mówią tam gdzie Ten tam i Winwin. Właściwie nikt nie wiedział kto to wymyślił choć ludzie gdy tylko widzieli ich razem zaczynali to powtarzać.
Kun był w porządku jednak ich rozmowy nie specjalnie się kleiły, dlatego też rozmawiali tylko kiedy musieli.
Jedyną atrakcją na tej całej imprezę, no dobra atrakcjami były kłótnia Jeno i Jaemina, ten pierwszy przez zebraną głęboko w sobie zazdrość o młodszego wybuchł i zaczął na niego krzyczeć oraz nim szarpać. Tańczący na stole Johnny, który troszkę za dużo wybił. Choć Jungwoo, który przegrał zakład z Sungchnem i teraz musiał chodzić w spódniczce do końca tygodnia też było ciekawym wydarzniem.
Sicheng czasami zastanawiał się dlaczego przyjaźni się z tymi ludźmi.
Choć znaczenie częściej jego myśli zajmował pewien japończyk o czerwonych włosach oraz cerze bledszej niż biel oraz oczach w których można było dostrzec wiele sprzeczności jednocześnie, lecz mimo to dalej były piękne i mógłby topić się w nich wiekami.
Przepadł dla chłopca, który przez nienawiść doprowadzał się do całkowitej samodestrukcji.
Mimo, że o tym nie wiedział. Nie mógł wiedzieć, w końcu Nakamoto nie chciał nic o o sobie mówić.
Wiedział, że zaczął darzyć z dnia na dzień wzrastającym w siłę uczuciem pewnego cichego japończyka o pięknym, ale poranionym wnętrzu...
Od autorki
Probowalam zabrac sje za skoncznie tego rodzailu od kilku dni i dopiero dzis mi to wsyzzlo bo nwm jakos zawsze lepije idzie mi pisanie tego gdy n jeysem az tak bardzo senna i czuje sie gorzej niz zazwyczajCo do mokyo to jest po prostu moim uluboknym artysta z khh wiec musialam go dac gdzies tutaj ale jego muzyka n jest jakos bardzo znana a szkoda bo ma dojebana muzyke polecam bardzo
CZYTASZ
happy without me || yuwin
FanfictionYuta jest nastoletnim artystą uzdolnionym plastycznie cierpiącymna zaburzenia odzywiania, a Sicheng cierpiącym na bezsenność początkującym muzykiem. co się stanie gdy pewnej nocy przez nieuwagę wpadną na siebie? (kiedys wymysle lepszy opis)