14

67 4 5
                                    

Sicheng po piątkowym wypadzie z Kunem do jego kuzyna czuł się złe. Lecz mimo to musiał iść do szkoły.

Miał zbyt wiele nieobecności więc nawet gdyby chciał nie mógł pozwolić sobie na wydobrzenie w domu.

Poza tym uwierzyliby mu w to, że nie czuje się dobrze chyba dopiero po tym jak zemdlał by po tych cholernych biegach na czas podczas wf, których oczywiście nie może ominąć.

Czuł się jakby wszystko i wszycy się na niego uwzięli. A on chciał tylko chwilę odpoczynku.

Takie myśli krążyły mu po głowie gdy siedział na gografii. Szczerzę nawet nie widział jaki jest temat lekcji.

W sumie on nigdy nie wiedział jaki temat lekcji. Wystarczyło mu, że orientował się jaki jest rozdział żeby przeczytać każdy temat w podręczniku przed sprawdzianem.

Nie miał jakiś większych zainteresowań jeśli chodziło o geografię, a nauczciel nauczający tego przedmiotu wyjątkowo mówiąc w prost przynudzał. Jedyny powód dla którego utrzymywał lepsze oceny z geografii była jego matka, która wzrost uwielbiała owy przedmiot i robiła mu wyrzuty za każdą słabsza ocenę.

Próbował kiedyś zrozumieć logikę tej kobiety, ale w wielu trzynastu lat poddał się mając dość jej dziwnych humorków.

Wtedy postanowił, że już nigdy więcej nie będzie próbował zrozumieć żadnej kobiety. To ewidentie nie było na jego rozum.

Fakt ze w późniejszych latach miał wiele przyjaciółek płci żeńskiej nie sprzyjał jego postanowieniu. Ale raczej na to nie narzekał.

W końcu i tak wiedział, że to Ten zna go najlepiej i tylko z nim dogaduję się tak dobrze.

Dong był zdania iż nie pozozwoli rozwalić ich przyjaźni nikomu. Nawet Suh nie miał do tego prawa mimo tego w jakich relacjach był z tajem.

Lecz jego problem nie polegał na problemach w relacji z Chittaphonem, ponieważ ta była dalej tak samo świetna.

Jego problemem było, a raczej był Yuta. Nie potrafił zrozumieć co dzieję się w głowie młodszego i z czego wynikają jego niektóre działania. Mimo coraz większej ilości spędzonego czasu z japończykiem Sicheng dalje nie dowiedział się jak źle jest u Nakamoto.

Ale nie był głupi i po prostu widział, że coś jest ewidentnie nie tak.

Zaczynała go powoli męczyć ta niewiedza. Martwił się o czerwonowłosego mimo, że ich relacja zaczęła się rozwijać nie dawno.

Chciał spróbować pomóc Yucie. Lecz Yuta nie przyjmował niczyjej pomocy uważając radzenie sobie w pojedynkę z problemami jest służymy rozwiązaniem.

Mylił się bardzo. On po prostu za wszelką cene próbował oszukiwać siebie, że radzi sobie wyśmienicie.

Mimo że z każdym dniem wypalał się coraz bardziej. Tracił swój blask stając się swoim własnym cieniem.

Wszystko męczyło go bardziej niż poprzedniego dnia.

Czuł, że upragniony koniec jest coraz bliższy. Nie widział jednak jak bliski temu by spełnićswoje największe marzenie jest.

Jednak odczuwał poczucie winy gdy myślał o zostawieniu tutaj swoich bliskich. Twierdził jednak, że bez niego będzie im wszystkim lepiej.

Myśląc o reakcji na jego odejście każdego wyobrażał sobie inaczej. Jednak czuł, że niektórych poruszy to zbyt mocno.

Jednak uważał, że nie istnieje lepsze wyjście z jego sytuacji. Nie widział potrzeby swojej osoby wśród istot żywych.

Czuł się jak błędy element układanki, który został wrzucony do pudełka przez pomyłkę.

Można powiedzieć, że był masochistą. Uwielbiał czuć ból, do którego przyzwyczajał się latam. Tylko po to by ostatecznie znaleźć ukojenie w bólu fizycznym, dzięki któremu zapominał na chwilę o tym psychicznym.

Można uznać, że to chore. Szczerzę Yuty o to nie dbał, po prostu znalazł coś co go zadowalało.

Był to widok krwi, jego krwi która po każdym umyślnym zranienu się na wszelkie sposoby sączyła się spod jego uszkodzonej skóry. 

Japończyk od zawszę krzywdził się umyślnie. Twierdził, że wymierzanie sobie kar gdy zrobi coś źle jest w porządku. Nawet jeśli jego kary wiązały się z omdleniami.

Znajdował się w stanie gdzie teoretycznie wszystko było mu obojętne. Choć tak naprawdę przejmował się każdym słowem bądź czynem wykonanym w jego stronę.

Porównywać można było go do dzikiego zwierzęcia, zdobycie zaufania owego zwierzaka jest nie lada wyzwaniem. Gdyż zwierzęta takie z natury bywają nie ufne wobec ludzkości.

Podobnie jak one Yuta był strasznie nie ufny. Zdobycie jego zaufania wiązało się ze sporym wysiłkiem. Cóż należał to do tych trudnieszych zadań, które zazwyczaj wychodziły z niepowodzniem.

Właściwie to Nakamoto nie ufał nawet sobie. Co było śmieszne ponieważ każdy kto spojrzał na niego z boku mógł stwierdzić, że jest wręcz na odwrót, a chłopak ufa tylko sobie.

-Yuta jesteś nieobecny. Przyłącz się do rozmowy choć raz. - Mark machał mu rękoma przed twarzą.

-Wybacz nie mam chęci na rozmowy. -odparł cicho wysywajac się ze swych dołujących myśli.

-Jak zawszę. Wymyśl lepsze wymówki bo tego się już słuchać nie da. - westchnął zirytowany kanadyjczyk.

-Daj mu spokój. Nie widzisz, że nie wygląda jakby czuł się wspaniale. - skarcił go Sicheng.

-Słyszeliście, że Sehun wraca za tydzień do szkoły? - zapytał Johnny próbując zmienić temat.

Nie chciał aby ta dwójka zaczęła się kłócić. Mark uwielbiał kłótnię, więc gdyby zaczęli mógłby wykłócać się godzinami. Szczególnie, że chodziło o Yutę, którego jak uważał zna najlepiej. A Sicheng  z natury był raczej spokojny lecz Ten twierdził, że jeśli się na coś uprze to nie skończy szybko tego tematu.

Natomiast Yuta kiedy usłyszał to imię poczuł jednocześnie strach oraz wiązankę dziwnych uczuć, których nie potrafił wyjaśnić.

Spotykał się kiedyś z Sehunem, lecz krótko mówiąc ich związek nie wypalił ponieważ straszy nagle zniknął bez słowa.

Czerwonowłosy nie miał szczęścia jeśli chodzi o partnerów. Ale Sehun był akurat tym którego wspominał najlepiej. Miał nadzieję, że pezynajmniej on jest szczęśliwy.

-Skąd o tym wiesz? - spytał Mark patrząc raz na Nakamoto raz na Suh.

Mark wiedział o dawnym związku japończyka.

-Kai to mój kuzyn. Kai jest też osobą, która przyjaźni się z przykładowo Chanyeolem, a Chanyeol to osoba, którą Oh od zawszę traktował jak starszego brata. - wyjaśnił.

Oh i Nakamoto to od dawna rozdział zamknięty. Młodszy nie zamierzał rozmawiać z Sehunem nawet jeśli ten faktcyznie wróci. Nie potrzebował wyjaśnień.

Właśnie to obawiał się, że może coś jeszcze do niego czuć. Ale to przecież nie możliwe w końcu czuje coś więcej do chińczyka, który siedział obok niego.

Od dawna nie odczuwał takiego zagubienia jak to w tym moemncie...

Od autorki
Sehun czyli Oh Sehun z exo
Znow zapominalam o dkonczeniu rodzialu
Dlaczego Sehun tego nwm po prostu byl pierwsza osoba o ktorej pomyslalam

happy without me || yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz