3

886 28 15
                                    

Stałam teraz przed przed drzwiami wielkiego domu razem z mamą i Camilo. Zszokowało mnie to, że drzwi same się otworzyły. Jak wytłumaczył później chłopak, dom nazywał się Casita i żył własnym życiem. Jeny najpierw dar Camilo, potem moje oczy, a teraz jeszcze ten dom. Ciekawe co jeszcze skrywa to miasto.
Gdy wszyscy weszliśmy do środka, zobaczyłam tłum witających nas ludzi. No tak, przecież Camilo mówił o swojej licznej rodzinie, ale teraz wydawało mi się to jeszcze straszniejsze. Mimo wszystko muszę przyznać, że dom od środka wyglądał naprawdę imponująco, jednakże moją uwagę bardziej przykuła owa rodzina. Wszyscy wyglądali tak niesamowicie wyjątkowo.

- Zapraszamy do stołu - rzekła starsza kobieta, po czym zaprowadziła nas do jadalni.
Stół był ogromny, z resztą nic dziwnego jeżeli miał pomieścić tyle osób.
- Y/N, ty usiądziesz między mną a Dolores - powiedział Camilo wskazując na swoją siostrę.
- W porządku - odpowiedziałam.

Posiłek mijał w miłej atmosferze. Wypytywałam się Camilo oraz jego siostry o dary ich i reszty rodziny, w jaki sposób je dostają etc. Zdziwiło mnie to, że Mirabel jako jedyna nie miała swojego daru. Pewnie czuła się nie akcoptowana we własnej rodzinie. Zrobiło mi się jej strasznie szkoda, ale patrząc na nią można było wyraźnie zauważyć, że to wesoła i silna dziewczyna.
W końcu Dolores spytała mnie:
- Rozjaśniasz włosy, że są takie białe?
- Nie, kiedy skończyłam 5 lat nagle zmieniły kolor na taki. Lekarze próbowali wykryć u mnie bielactwo lub coś podobnego, ale żadne badania na to nie wskazywały.
- A ile masz lat?
- 15.
- Tyle co Camilo i Mirabel.
Po tej rozmowie wróciliśmy do spożywania posiłku.

Było już po obiedzie. Kiedy moja mama rozmawiała z dorosłymi, ja siedziałam na schodach i rozmawiałam z Camilo.
- No więc podobało Ci się u nas piękna?
Czy on właśnie powiedział na mnie "piękna"? Przecież znamy się dopiero kilka godzin, aczkolwiek muszę przyznać, że z chłopakiem bardzo dobrze mi się rozmawia, tematy nigdy nam się nie kończą.
- Jeszcze jak - odpowiedziałam luźno.
- Jak długo będziesz w mieście? - zapytał
- Jesczcze nie wiem. To zależy jak szybko moja mama skończy swoją pracę w tym miejscu. Zazwyczaj wystarcza ok. miesiąc.
- Rozumiem... - odpowiedział w zadumnie. Po chwili Camilo znowu się odezwał:
- W takim razie nie mamy czasu do stracenia! Przyjdę po Ciebie jutro o ósmej i oprowadzę po mieście.
- Ósmej?
- Oj tam, przecież są wakacje.
- No właśnie - odpowiedziałam.
- 8:30 to ostateczna propozycja czy tego chcesz, czy nie, bo miasto wygląda najlepiej o świcie.
- No dobra pójdę, bo inaczej nie dasz mi spokoju.
- Słuszna decyzja - odpowiedział szczęśliwy Camilo.

Nadeszła już pora abyśmy ja i moja mama wracały.
Gdy stałam przy drzwiach Casity zaczęłam się dziwnie czuć i nie minęła nawet minuta, jak znowu widziałam wszystko w wyblakłych kolorach. Tym razem ten stan nie chciał znikać, a było tylko gorzej: rzeczy na które dłużej spojrzałam zaczęły lewitować I podążać za ruchami mojej głowy. Najgorsze w tym wszystkim było, że między innymi spojrzałam na Luisę, która po chwili znalazła się pod sufitem. To totalna katastrofa!!! Wszyscy Madrigalowie próbowali mi jakoś pomóc, a Casita starała się odstawiać latające przedmioty i Luisę na miejsce, jednak bezcelowo.
Wtem jednej z osób skłębionych wokół mnie udało się zatrzymać tę dziwną magię. Była to Mirabel, która w akcie pomocy złapała mnie za ramię. Moje oczy wróciły do normy, a przedmioty i Luisa spadły na ziemię. Wszyscy przez dłuższą chwilę patrzyli na nas z niedowierzaniem. W końcu ciszę przerwała moja mama, mówiąc:
- No to my już musimy iść haha.
I pociągnęła mnie do wyjścia.

( ͡° ͜ʖ ͡°)︻╦╤─

W następnych rozdziałach będzie już więcej Camilo jak coś ( ͡~ ͜ʖ ͡°).

( ͡° ͜ʖ ͡°)︻╦╤─

Dar (Y/N x Camilo Madrigal)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz