28. Nie jestem taka łatwa.

3.2K 132 323
                                    

Tak jak obiecałam, dedykuję ten rozdział stupidxhope za zadanie największej ilości pytań pod moim postem na Twitterze, na którego serdecznie zapraszam!

Będę wdzięczna za aktywność zarówno w komentarzach jak i pod hasztagiem na Twiterze!

#shiningheartsIMB na Twitterze.

Zmarszczyłam brwi, wyrażając ogromne zdziwienie zdaniem, jakie chwilę temu dotarło do mych uszu. Gdyby nie fakt, że kobieta przede mną była moją matką, najchętniej zaśmiałabym jej się w twarz. Wracamy do przedszkola, bo czemu nie. To taka świetna metoda wychowawcza!

— Chyba sobie żartujesz — fuknęłam z kpiną, której szatynka chyba nie usłyszała, a przynajmniej na to liczyłam. Czterdziesto, a w sumie już prawie czterdziestojednoletnia kobieta wlepiła we mnie karcący wzrok, który miał mnie przestraszyć i przywołać do pionu. Co więcej, na jej spiętej twarzy nie było nuty uległości czy chęci do kompromisu. Świetnie. — Nie, mamo. Nie i koniec.

— Całe szczęście, że w tym domu to nie ty ustalasz warunki. — Uśmiechnęła się cynicznie. — A tymi niegrzecznymi odzywkami tylko pogarszasz swoją sytuację. Jestem twoją mamą, a nie koleżanką i radzę ci to dobrze zapamiętać.

Odwróciłam wzrok i zacisnęłam wargi, by nagle nie wtargnął na nie niepożądany uśmiech będący oznaką ironii. Miałam wrażenie, że im starsza się stawałam, tym bardziej mnie ograniczano. Wróć. Tym bardziej mama mnie ograniczała. To stawało się chore. Za trzy tygodnie kończę osiemnaście lat, do cholery, a ona traktuje mnie mniej poważnie, niż gdy miałam na karku czternastkę.

Boże, widzisz i nie grzmisz.

Założyłam ręce na biodrach i westchnęłam, skanując oczami moją rozmówczynię. Opierała się o futrynę z grobową miną. Granatowe jeansy opinały jej zgrabne nogi, a dwa rozpięte guziki białej koszuli uwydatniły złoty wisiorek spływający po widocznych obojczykach. Ten dodatek sprezentowałam jej razem z Finnem dobre sześć lat temu.

— Komórka — powiedziała stanowczo i wystawiła w moją stronę rękę. Rozchyliłam wargi i pokręciłam głową przecząco, co ewidentnie się jej nie spodobało. — Wiesz, że końcowo i tak mi ją oddasz, więc po co ta scena buntu? Dorośnij, Destiny.

— Więc traktuj mnie jak dorosłą — odparłam pewnie i założyłam ręce na biuście.

Brązowooka zakasała rękawy koszuli i odchrząknęła. Czyżbym swoimi słowami zmusiła ją do refleksji? Może jeszcze wyjdzie na ludzi.

— A dorosłe kobiety mają podbite oko w biały dzień? — Cynicznie ściągnęła brwi. Spuściłam wzrok. To wszystko wina Daphne. Niepotrzebnie dałam się sprowokować i skończyłam ze śladami pobicia na twarzy. Nie żałowałam, że jej się dostało, ale by nie ponieść strat, mogłam to lepiej zaplanować. Jakkolwiek zaplanować. — Zapytam po raz drugi i liczę, że tym razem pójdziesz po rozum do głowy i powiesz prawdę.

Czy "wiesz, mamo, jak byłaś w Ocean City, pomimo szlabanu pojechałam do klubu i rzuciłam się z łapami na taką idiotkę, bo nazwała mnie kurwą" będzie zadowalające? Że też wcześniej o tym nie pomyślałam.

— Już ci mówiłam — westchnęłam męczeńsko.

    Kłam. Przecież jesteś w tym dobra.

— Wyciągałam szklankę, a jak wstawałam, uderzyłam się o drzwiczki szafki. — Moja twarz nawet nie drgnęła, gdy po raz drugi sprzedałam czterdziestoletniej dietetyczce tę samą, nieprawdziwą wersję wydarzeń. Zacisnęłam palce na okularach przeciwsłonecznych, które trzymałam w dłoni i wzięłam uspokajający wdech. — Mogę ci nawet pokazać w którą, jeśli wtedy mi uwierzysz.

TWO SHINING HEARTS | RISK #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz