Faye odwzajemniła uścisk dłoni przyjaciółki z uśmiechem.
- A ty moją.
Nie powiedziała tego wyłącznie by zrobić przyjemność Księżniczce. Faye nie posiadała wielu bliskich. Jej matka zmarła przy porodzie, a przynajmniej tak jej powiedziano. Ojciec z kolei zostawił ją u drzwi wujostwa, obiecując jej, że wróci gdy tylko załatwi pilną sprawę w mieście. Nie wrócił. Miała wtedy zaledwie pięć lat. Nigdy nie znaleziono jego ciała, więc zakładała, że zwyczajnie ją porzucił. Wujostwo stało się dla niej całym światem i wychowało ją najlepiej jak tylko mogło, nigdy nie szczędząc jej uwagi ani miłości.
- Nie, żeby król miał z kogo wybierać. Nie oszukujmy się, zostawiłam konkurencję daleko w tyle - stwierdziła Faye, błądząc niewinnie wzrokiem po wnętrzu komnaty jakby jedynie myślała na głos.
Jej cel został osiągnięty. Księżniczka roześmiała się w głos.
*** * ***
- Łap!
Faye rzuciła młodzikowi kij treningowy, który ten na całe szczęście zdołał złapać. Uważała to za dobry znak - miał refleks i mocny chwyt. Zgodnie z obietnicą spotkali się przy zamkowym stawie, gdzie Faye zamierzała trenować chłopaka z dala od ciekawskich oczu innych uczniów zamkowej akademii.
- To mów - zagaiła i oparła dłonie na swoim kiju, wyczekująco skupiając wzrok na podopiecznym. - Jak ci na imię?
Chłopak przestąpił nerwowo z nogi na nogę.
- Luke, jestem Luke.
- Chyba nie jesteś stąd - stwierdziła, przekrzywiając lekko głowę w bok. - Nie znam tego akcentu.
- Nie. - Chłopak pokręcił głową, wpatrując się w swoje buty. - Pochodzę z Denmer.
- Denmer? - powtórzyła zdziwiona marszcząc czoło.
Denmer było królestwem graniczącym z Nadavą na północy i słynęło z rolnictwa. Stosunki między oboma królestwami zawsze były napięte, a mieszkańcy obu królestw niespecjalnie pałali do siebie sympatią. Spór był tak stary, że mało kto właściwie wiedział dlaczego tak było. Tegoroczna susza sprawiła jednak, że tamtejszy lud był niespokojny, a wiele wiosek głodowało.
- W domu ledwie wiążemy koniec z końcem. Ojciec chciał podarować mi lepszą przyszłość. W drodze do Nadavy trafiłem na Mistrza - chcieli mnie okraść, to się nie dałem. Mistrz powiedział, że będą ze mnie ludzie i zaproponował mi miejsce w akademii.
- Skoro tak, sprawdźmy czy miał rację.
Faye wyciągnęła przed siebie rękę i ułożyła kij na otwartej dłoni.
- A więc Luke, zaczniemy od wzmocnienia twoich rąk i nadgarstków.
To powiedziawszy, zamknęła dłoń i obróciła kij, a następnie chwytając kij drugą dłonią powtórzyła czynność. Tym sposobem broń zaczęła wirować jej w dłoniach niczym wiatrak.
Piwne oczy chłopaka przyglądały się temu z powątpiewaniem.
- To tyle? Mam obracać w rękach kij?
- Dokładnie tak - przytaknęła walcząc z uciekającymi na wietrze kosmykami włosów.
- Ale to nie jest tak jakby... bardzo trudne.
- A potrafisz obracać nim równo?
Luke wzruszył tylko ramionami i nie kwestionując dłużej polecenia Faye, wziął się za wykonywanie ćwiczenia. Faktycznie, wykonywał ćwiczenie z względną łatwością, choć z początku kij chwiał mu się na boki.
CZYTASZ
Nadworna Obrończyni
FantasyHistoria dziewczyny, która ma sekret. I księcia, który nieoczekiwanie go poznał. Czy zdradzi go w obliczu dziwnych zdarzeń, do których zaczyna dochodzić na dworze? Nadworna Obrończyni to tytuł, który dziewiętnastoletnia Faye nosi z dumą. Nie wyobraż...