W jakimś stopniu zaczynałem żyć,
jak żyli rówieśnicy.
Choć tak naprawdę ciężko było,
nazwać to życiem.Sztuczny uśmiech i brak nadziei,
wymieszany z chwilami szczęścia.
Rozmowy nocami i rozmyślanie,
o tym, co było wcześniej.Na pewno było trochę lepiej,
niż kilka miesięcy wstecz.
Bardziej się otwierałem,
w samotność nie uciekałem.