Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, gdzie zatrzymać wzrok. Uśmiechnęłam się serdecznie. Popatrzyłam na bukiet pełen czerwonych róż i znowu w kartę dań. Nie byłam nigdy na randce, chyba, że liczą się te z gimnazjum. Choć ich nie można zaliczyć do poważnych. Były to miłostki małolatów, którzy nic nie wiedzieli o poważnym związku. Wzrokiem przesuwałam po daniach jakie serwowano w restauracji Gabriela. Marszczyłam brwi, gdy mój wzrok leciał na ceny. Zdecydowanie nie było tanio i nie na moją kieszeń.
– Co wybierasz? – złapałam z mężczyzną kontakt wzrokowy. Założył idealnie skrojony garnitur. W dodatku w restauracji byliśmy sami nie licząc kucharza, kucharki i kelnera, którzy odpowiadali za dzisiejszą kolację. Jednak spotkaliśmy się w ten sam dzień, w którym zadzwonił do mnie Sasza, bo Gabrielowi wyskoczyło ważne spotkanie biznesowe.
– Nie wiem. Jest tyle tego, że trudno coś wybrać. Wybierz coś dla mnie – położyłam kartę dań na stół. Gabriel zaśmiał się i pokręcił głową.
- Fettuccine alla papalina. Wydaje mi się, że będzie ci smakować - pokiwałam wolno głową.
- Jestem otwarta na nowości - poprawiłam bransoletkę na ręce. Gdy Inga dowiedziała się, że idę na randkę natychmiast pojechała do Gai i obrabowała jej niemal całą szafę, bo nosiłyśmy ten sam rozmiar. Przy okazji przywiozła ją ze sobą. Co było istną bombą, bo jej kuzynka miała inny styl ubierania. Dziewczęcy, słodki i niewinny. A Inga nie lubiła zakrywać swojego ciała. Lubiła się nim chwalić i znakomicie jej to wychodziło. Gdy jakiś mężczyzna przystawiał się do niej zbyt natrętnie waliła go po mordzie i z uśmiechem kręcąc tyłkiem odchodziła.
- Byłaś kiedyś we Włoszech? - zapytał.
- Byłam w Bułgarii, w Egipcie i w Niemczech u ciotki. Jakoś nigdy nie mieliśmy środków, by podróżować. Dopiero, gdy byłam dorosła i zaczęłam pracować mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek podróże - uważnie mnie słuchał. Kelner przyszedł, by wziąć zamówienie. Nie przysłuchiwałam się za bardzo ich rozmowie, bo moje myśli odpływały do porannej rozmowy.
- Przynieś wino od mojego wuja Giuliano. Czerwone, wiesz które - kelner zapisał coś w notesie i odszedł.
- Masz włoskie korzenie? - zapytałam z czystej ciekawości. Gabriel uśmiechnął się.
- Mój tata jest pół Polakiem. Mama jest pół Amerykanką pół Włoszką. Całe życie dorastałem niedaleko Vegas. Dopiero dwa lata rodzice zdecydowali się zamieszkać w Gdańsku. Ja dalej mieszkam w Navadzie. Siostra studiuje medycynę na Uniwersytecie Gdańskim. Cztery miesięcy mieszkam tu. Później dwa miesiące w Toskanii i do końca roku w Vegas i tak w kółko.
- Teraz mijają te cztery miesiące ? - dopytywałam. Gabriel odebrał od kelnera wino i nalał do dwóch kieliszków. Podał mi jeden.
- Tak. Później lecę do Toskanii. Mogę zabrać cię ze sobą - uśmiechnęłam się. Gdybym znała go dłużej myślę, że zdecydowałabym się na taką propozycje.
- Kto wie, może kiedyś - złapałam za kieliszek, szkło przystawiłam do ust i upiłam łyk. Wino było bardzo dobre.
- Wuj sam robi wino. Ma sad, pracowników. To rodzinny interes.
- Pyszne.
- Co lubisz robić? - zapytał zaciekawiony. Zaczęłam wpatrywać się w jego szare oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że mają taki odcień. Są niezwykle rzadkie, ale wyjątkowe i piękne. Uśmiechnęłam się powoli. Teraz dostrzegałam szczegóły jego twarzy. Miał ciemne brwi. Kwadratową szczękę. Ostro zarysowane kości policzkowe. Kilka małych blizn. Był mocno zbudowany. Jego cała szyja była wytatuowana. Zdecydowanie grzeszył urodą. Wyglądał jakby wyrzeźbił go sam anioł przy pomocy diabła.
CZYTASZ
KOSA - Szatańska gra [Zakończone]
RomanceWyjazd do Moskwy, do przyjaciółki miał nie być czymś strasznym. Zwykłe zwiedzanie, picie wina wieczorem. To wszystko co robią dziewczyny, gdy nie widzą się po długim czasie. Jednak wszystko komplikuję się, gdy okazuję się, że Marina wcale nie mieszk...