25.

11.9K 369 46
                                    




Powietrze w pomieszczeniu zrobiło się gęste, każdy mój kolejny oddech nie dostarcza mi wystarczająco tleny. Gardło wyschło na wiór, a przełykanie śliny nie przynosi ukojenia. Serce w mojej klatce piersiowej tłucze się niemal boleśnie, pompując szkarłatną ciecz, która wrze w moich żyłach. Iskry przeskakujące między naszymi ciałami z sekundy na sekundę nabierając na sile, przeistaczając się w pioruny, które tylko czekają na zetknięcie się naszej naelektryzowanej skóry, by mogło nastąpić wyładowanie, przynoszące chaos.

Całym sobą odczuwam jakąś niewidzialną siłę, przyciągającą mnie do Aurory, która ewidentnie próbuję zwalczyć rosnące w niej pożądanie. W jej oczach pojawił się ten dziki błysk, który doprowadza mnie do obłędu. Policzki nabrały różowego odcienia tak samo, jak dekolt i mały fragment chaotycznie unoszących się i opadających pełnych piersi. Dostrzegam jej mocno zwinięte pięści, spięte ponętne ciało kobiety.

Gdy językiem zwilża dolną wargę swoich soczystych ust, nie powstrzymuję się i robię pierwszy krok, który okazuje się błędem, bo Aurora jakby wybudziła się z transu, zrywa kontakt wzrokowy i zanim zdążę zrobić następny krok, ona już wbiega do garderoby.

KURWA !

Jestem tak nabuzowany, że mam ochotę walić głową w ścianę, przez to w moim mózgu przełącza się jakiś pierdolony pstryczek, który całe moje pożądanie zmienia w gniew.

Kopiąc w drewnianą powłokę oddzielającą  mnie od Aurory, kompletnie już nie myślę i nie kontroluje swoich czynów. Mój wzrok zachodzi czerwoną mgłą, białe pomieszczenie staje się szkarłatne, a mój organizm niemal domaga się zapachu krwi. Odebrało mi całkowitą zdolność racjonalnego myślenia i dlatego, gdy dostrzegam powód mojego szaleństwa, którymi wielkimi, sarnimi oczami patrzy prosto w moje płonące czystą żądzą mordu, krzyczę głośniej niż kiedykolwiek wcześnie, zdzierając sobie gardło.

- CZEGO TY DO KURWY NĘDZY ODE MNIE OCZEKUJESZ !? - mój krzyk powoduję drżenie ściany zrobionej z lustra, która jest naprzeciwko mnie. - NO CZEGO KURWA ?!

- Niczego. Uspokój się Brayden...- jej głos jest spokojny i łagodny, ale jej ciało wydaje się gotowe na jakikolwiek atak.

- Nie pierdol ! Koniec kurwa, koniec ! Rozumiesz ?! - nie hamuje emocji ani słów, które eksplodowały. - Unikasz mnie i nie zaprzeczaj ! I co jest tego powodem hm ?! - staram się trzymać od niej jak najdalej, by nie zrobić czegoś, czego później będę żałował, ale moje nogi same prowadzą mnie bliżej jej ciała. - Jeśli oczekujesz, że takim zachowaniem obudzić we mnie jakieś cholerne poczucie winy, to muszę wyprowadzić cię z błędu, bo to się kurwa nie stanie ! A wiesz dlatego ? - pytam, nie oczekując jej odpowiedzi, posyłając jej mordercze spojrzenie.

- Brayden... - próbuję wejść mi w słowo, ale nie pozwalam jej na to.

- BO MAM NA TO WSZYSTKO WYPIERDOLONE ! - wykrzykuję prosto w krzywiącą się twarz kobiety. - Nie obchodziło mnie, nie odchodzi teraz i nie będzie co działo się z tą gówniarą, ani z tą drugą, którą zajebali ! Mam wyjebane na ludzie krzywdy ! Nie licz na to, że nagle to się zmieni, ponieważ się przeliczysz. - pod sam koniec syczę głosem przesiąkniętym wrogością. - Tak, gdybyś zapomniała handluję narkotykami, od których ludzie giną. Sprzedaję kontenerowe ilości broni, którą inni rozpierdalają siebie nawzajem. Handel żywym towarem też mam na koncie i naprawdę nie obchodzi mnie, co się dzieje później, możliwe, że też długo nie pożyją. - twarz Aurory jest beznamiętna, gdy wyliczam dalej. - Ktoś się u mnie zadłuży, ginie lub cierpi nie tylko sam dłużnik, ale cała jego rodzina. Ktoś mnie zdradzi, ginie. Ktoś wpierdala się w moje interesy, ginie. Wrogowie próbujący zagrozić mojej pozycji, giną. - unoszę dłonie przed jej twarz, kontynuując. - Przez te ręce przelało się morze krwi i wiesz co ? - pytam retorycznie, ściszając głos, jednocześnie przybliżając swoją twarz do jej kamiennej buźki na odległość kilku centymetrów. - Mógłbym pływać w tym morzu z pierdolonym drinkiem w dłoni. 

Wysłannicy Lucyfera: Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz