Rozdział 3 " Czas na ciebie"

3.8K 120 11
                                    


Po powrocie do swojego biura ciągle analizuje rozmowę z Federico i Daniele. Ich zachowanie strasznie mnie zastanawiało. Miałam wrażenie, że uczestniczyłam w tej rozmowie, ale tylko jako słuchacz. Zastanawiało mnie to, jednak dłużej nie zaprzątam sobie nimi głowy i zabieram się za swoje obowiązki. Nie mogę podpaść szefowi już pierwszego dnia.

Po trzech godzinach wertowania w papierach, i wypiciu hektolitrów kawy, mogę stwierdzić, że w dokumentach jest totalny bajzel. Nic nie jest na swoim miejscu, brakuje niektórych z nich, a część jest już przedawniona. Nie mówiąc już o tym, że nigdzie nie ma żadnych danych o aktualnej sytuacji firmy. Żadnych bilansów, wyciągów z kont, rozrachunków niczego.

Od całego tego bałaganu głowa boli mnie niemiłosiernie. Stwierdzam, że muszę zrobić sobie kolejną kawę, nawiasem mówiąc chyba za dużo jej już dzisiaj wypiłam. Przy okazji rozprostowuje nogi, które zdrętwiały mi od ciągłego siedzenia przy biurku.

Czas ucieka mi w zastraszającym tempie. Nawet nie zauważyłam, kiedy na zegarku wybiła siedemnasta. Zgarniam z biurka dokumenty, na których brakuje podpisu Federico i kieruje się w stronę jego biura by mu je przekazać. Przy okazji muszę się go zapytać o brakujące informacje na temat działalności klubu.

Gotowa otwieram drzwi od biura i zamieram w progu. Na korytarzy stoi trzech barczystych facetów, którzy podtrzymują kolejnego. Zauważam czerwone plamy na koszuli jednego z osiłków. Gdy mam już zamiar wezwać pomoc, przed mną znikąd pojawia się Daniele.

-Słoneczko, wróć na sekundę do swojego biura - mówi do mnie, skutecznie zasłaniając mi widok na tych mężczyzn.

Nie czekając na moją odpowiedź wpycha mnie z powrotem do biura i zatrzaskuje drzwi. Skołowana nie wiem co mam ze sobą zrobić. Z korytarza słyszę jeszcze tylko podniesione głosy, które krzyczą coś o jakiejś piwnicy.

Po trzydziestu minutach, które według mnie ciągnęły się niemiłosiernie, drzwi od mojego biura otwierają się zamaszyście i w progu pojawia się Federico. Patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami, próbuje określić w jakim humorze jestem. Staram się niczego po sobie nie pokazać i zachować zimną krew. Twarz Federico łagodnieje, a on sam podchodzi do mnie zdecydowanym krokiem. Przystaje koło mnie zostawiając niewielką odległość między nami.

-Wybacz, maleństwo. Nie powinnaś tego widzieć- mówi to delikatnie gładząc kciukiem mój policzek.

Zaczarowana jego bliskością, nie zdaję sobie sprawy z reakcji mojego organizmu. Bezwiednie wtulam twarz w jego dłoń. Dając się ponieść chwili. Federico jako pierwszy otrząsa się z tej sytuacji, zabiera rękę i podaje mi płaszcz, który cały czas leżał koło mnie.

-Chyba już skończyła pracę na dziś Susanno. - mówi do mnie tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Czas na ciebie.

Wychodzi bez żadnego pożegnania. Osłupiała patrzę się w drzwi przez dobre pięć minut, po czym zaczynam się zbierać do domu. Jednak w głowie zapisuje sobie, że muszę jutro porozmawiać z nim na temat dzisiejszego dnia.

Gotowa do wyjścia, idę w stronę recepcji, żegnając się z Alice. Jak zwykle na parkingu mam problem z odnalezieniem swojego auta. Po kilku minutach wreszcie jestem w drodze do domu.

*****

Następnego dnia mój poranek wygląda dokładnie tak samo jak wczorajszy. Ubieram się, maluje, jem szybkie śniadanie i już jestem w drodze do pracy. Szczęśliwa, że po drodze nie zastałam żadnych korków, wchodzę do klubu. Jak zwykle na recepcji, znajduje się uśmiechnięta Alice, która macha do mnie. Odwzajemniam gest, kierując się w stronę swojego biura. Od razu po wejściu do biura staje oniemiała. Na jednej z kanap siedzą wygodnie Federico i Daniele.

-Witam, w czymś mogę pomóc? - pytam grzecznie ściągając płaszcz.

-Chcieliśmy z tobą porozmawiać o wczorajszej sytuacji. - odpowiada rzeczowo Daniele.

Cała się spinam na wzmiankę o wczorajszym dniu. Przed oczami pojawia mi się scena z Federico. Kątem oka spoglądam na niego, lecz on nie pokazuje żadnej emocji. Siadam za biurkiem przygotowuję się na nadchodzącą rozmowę.

-Słucham Was. - mówię, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie.

-Zapomnij co widziałaś w dniu wczorajszym i nie zadawaj pytań. - odpowiada chłodno Federico - Weź się za pracę. Za godzinę mamy spotkanie z nowym klientem - mówiąc to wstaje z kanapy i kieruje się w stronę wyjścia.

Oniemiała na chłodny ton mojego szefa patrzę na reakcję Daniele. Ten jedynie mruga do mnie życząc udanego dnia i udaje się za Federico. Siedzę chwile za biurkiem analizując co się właśnie stało. Nie wiedzą co myśleć o chłodnym zachowaniu Federico oraz dość rzeczowym tonie Daniele, zabieram się za opracowanie planu marketingowego dla naszego nowego klienta.

Równo po godzinie zabieram ze sobą wcześniej przygotowane dokumenty i kieruje się w stronę sali konferencyjnej.   

FedericoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz