Przygotowywałam ulubione śniadanie mojej przyjaciółki kiedy ta pojawiła się w kuchni ubrana w piżamę i szlafrok.
Nie musiała nic mówić, ponieważ jej wygląd mówił sam za siebie.
-- Wody -- powiedziała błagalnym tonem głosu a ja zamiast wody podałam jej przygotowany wcześniej sok z cytryny. Położyłam małą szklaneczkę z żółtą cieczą na blat kuchenny a ta zgarnęła ją po chwili i jednym chaustem wypiła całą jej zawartość. Skrzywiła się i ostatkiem sił dotarła do stołu w jadalni.
-- Widzę, że kac morderca nie ma serca -- powiedziałam nabijając się z tego, w jakim znajdowała się stanie.
-- Ana, ja chyba umieram -- położyłam przed brunetką miskę z owsianką i gorącą herbatę a ta uniosła nieznacznie głowę do góry i złapała ze mną kontakt wzrokowy.
-- Lepiej żebyś przeżyła, bo dzisiaj ma nas odwiedzić twój chłoptaś, z którym tak wczoraj zabalowałaś -- oznajmiłam a ta na moje słowa w ekspresowym tempie wyprostowała się i wybałuszyła oczy.
-- Nawet tak nie żartuj -- odparła a zauważywszy moją poważną minę zrozumiała, że nie żartuję.
-- Zjedz na spokojnie śniadanie i idź się umyj, bo śmierdzi od ciebie, jakbyś wyszła z burdelu dla ubogich -- rzuciłam z rozbawieniem wstając od stolika.
-- Ty nie idziesz dziś do pracy? -- zapytała biorąc do ręki kubek z ciepłym napojem.
-- Idę na trzynastą. Dlatego teraz posprzątam byś przyjęła swojego gościa w godnych warunkach, pojadę do pracy i wrócę koło siedemnastej -- oznajmiłam i skierowałam się w stronę kuchni by wziąć się do roboty.
-- Kocham cię! -- usłyszałam jej głośny krzyk i mimowolnie się uśmiechnęłam. Najpierw zabrałam się do zapakowania wszystkich naczyń do zmywarki a potem przystąpiłam do szybkiego sprzątania. Umyłam meble w kuchni, poodkurzałam i przetarłam kurze. Weszłam do łazienki i od razu chwyciłam za potrzebne mi preparaty . Tym oto sposobem godzinę później skończyłam swoją robotę. Udałam się do swojego pokoju i założyłam eleganckie spodnie oraz czarną koszulę. Dzisiaj chciałam się czuć wygodnie, dlatego zamiast szpilek ubrałam swoje ulubione baleriny na niewielkim obcasie. Zapakowałam do swojej torebki potrzebne mi rzeczy i wyszłam z domu zakładając po drodze beżowy płaszcz. Na zewnątrz robiło się coraz chłodniej ze względu na nadchodzącą zimę, dlatego pospieszenie wsiadłam do samochodu i wybrałam tryb podgrzewania siedzenia. Na miejsce dotarłam po około piętnastu minutach. Przywitałam się z moją sekretarką, której humor dziś ewidentnie nie dopisywał i weszłam do swojego biura. Kiedy wygodnie rozsiadłam się w swoim fotelu, uzyskałam maila na pocztę.
" Szanowna Pani Anastazjo termin ostatecznego potwierdzenia swojej obecności na tegorocznym balu przypada na dzisiejszy dzień. Do godziny dziewiętnastej czekam na zgłoszenie, później lista gości będzie już zamknięta. Mam nadzieję, że zaszczyci nas Pani swoją obecnością.
Z uszanowaniem
Prezes i założyciel fundacji "Żyj marzeniami"
Korin Woronow."Bez chwili zastanowienia odpisałam na wiadomość wyrażając swoją chęć przybycia. Nagle usłyszałam niepokojące krzyki, dlatego wstałam i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam wściekłego Bartka i zdezorientowaną Marię, która nie była w stanie nad nim zapanować. Gdy tylko chłopak zdał sobie sprawę z mojej obecności nieco się uspokoił.
-- Przepraszam panią, ale pan Wójcik targnął tu i zaczął krzyczeć, że nie wyjdzie dopóki się z panią nie spotka -- wyjaśniła kobieta drżącym głosem.
-- Spokojnie Mario. Nic się nie dzieje -- powiedziałam próbując uspokoić roztrzęsioną kobietę -- w tej chwili do gabinetu -- dodałam patrząc na blondyna gniewnie i bez słowa ruszyłam w kierunku gospodarowanego przeze mnie pomieszczenia. Weszłam do środka a Bartek znajdował się tuż za mną. Zamknął drzwi i gdy obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, stanęłam z nim twarzą w twarz.
CZYTASZ
King of hell
RomanceAnastazja to młoda prawniczka pracująca w najlepiej prosperującej kancelarii w Warszawie. Dymitr to wpływowy biznesmen posiadający sieć klubów i hoteli w całej Europie. Co wydarzy się, gdy przypadek sprawi, że ich losy zostaną połączone ? Przekonajc...