Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tek półtorawiekowej prawie niewoli, zmuszającej polskie siły żywotne do wyładowywania energji na polu handlu i przemysłu rosyjskiego i azjatyckiego — rynki wschodnie, stała się nietylko olbrzymią stacją tranzytową dla towarów i siedliskiem biur handlowych i przemysłowych całej Europy zachodniej, ale niejako zwierciadłem wklęsłem, w którem ześrodkowały się wszelkie zamysły polityczne, płynące ze wschodu na zachód lub odwrotnie.
Znaczenie to Warszawy zarysowało się zwłaszcza od chwili, gdy doszło do skutku dzieło, będące wynikiem logicznym idei, wyrosłej na gruncie traktatu wersalskiego przez utworzenie Ligi narodów, mianowicie od chwili, gdy stanęła Federacja ludów Europy.
Wprawdzie nie Polsce, lecz słonecznej Francji przypadł — zresztą zupełnie słusznie — zaszczyt posiadania w swych granicach stolicy Europy sfederowanej. W cichym Wersalu zasiadł areopag przedstawicieli ludów sprzymierzonych, niemniej Warszawa, stolica państwa, o które uderzały od wieków fale kultury innego świata, stała się całkiem naturalnie eksponentem tej kultury, tłumaczem jej wobec reszty narodów europejskich.
Dziś miasto-olbrzym, nowa Warszawa wchłonęła w siebie starą, z początku dwudziestego wieku, tak, że tylko dawne mapy i plany dawały o niej pojęcie. I nie dziw, bo stare dzielnice stanowiły już zaledwie cząstkę tego ogromnego ciała, które