Przejdź do zawartości

Strona:PL Hans Christian Andersen-Kwiaty Idalki 09.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy, uważają na wszystko i pilnują przyzwoitości i porządku.
— I nikt im nie zabrania tak się bawić w pałacu króla? — spytała Ida.
— Prawie nikt o tem nie wie, moja droga. Zdarza się czasem, że stary burgrabia, który czuwa nad zamkiem, zechce po nocy przejść się po pokojach. Ale cóż? Ma on wielki pęk kluczy u boku, a skoro tylko kwiaty usłyszą brzęk kluczy, chowają się za firanki i siedzą cichutko, ostrożnie wysunąwszy główki.
— Tu pachną kwiaty! — mówi do siebie burgrabia, ale jest bardzo stary i nic nie może dojrzeć.
— Ach, jak to ślicznie! — zawołała Ida, klasnąwszy w dłonie. — Mój drogi, mój drogi, czy jabym tego zobaczyć nie mogła?
— Dlaczegóż nie, Idalko? Zajrzyj tylko kiedy przez okno do zamku, skoro będziesz w ogrodzie, a zobaczysz sama to wszystko. Ja dzisiaj tak zrobiłem; żółta lilja leżała wyciągnięta na sofie, to była dama dworu.
— A kwiaty z Botanicznego ogrodu czy także tam mogą przychodzić? To chyba dla nich za daleko?
— Cóż znowu, Idalko — przecież mogą fruwać. Czyś nie widziała nigdy prześlicznych motylków, żółtych, czerwonych, białych? Prawda, jakie niektóre podobne do kwiatów? Bo też to naprawdę kwiaty. Oderwały się od łodyżki i zatrzepotały w powietrzu płatkami,