od sąsiadów swych, cieniste kasztany przed wystawą drewnianego domku Huferta. Tuśmy mieszkali, tuśmy się uczyli, tu marzyli o Bożym świecie na któren wychylić się, tak pilno nam było.
Podszedłszy nieco daléj, na lewo skromny obaczysz Kościołek, przed tobą już miasteczko. W koło Ryneczku karczmy drewniane pod łabędziem, kogutem, bocianem, wroty czarnemi na gościniec patrzają – Daléj w głębi murowane kramy, puste rok cały, ożywione w czasie rocznego jarmarku którego ustanowienie na wzór Zelwiańskiego winna Swisłocz Referendarzowi Tyszkiewiczowi, zacnemu swemu, z ostatnich czasów posiadaczowi, po którym mile jeszcze dotąd zostało wspomnienie. Na lewo na placu obszernym, wybitym nogami studentów murowany gmach szkolny, obszerny i wcale porządny bieleje. Naprzeciw niego stary drewniany budynek, dawna szkoła. Daléj ulicą drzew cienistych idzie się ku pałacowi, zwierzyńcowi, ogrodowi obszernemu – Wszystko to dziś ruiny tylko bez duszy i życia; ruiny jakich w naszych prowincjach
Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/97
Wygląd
Ta strona została przepisana.