żal lat dziecięcych, który z mego serca płynął; sądziłem przypisując go innym, że każdy, każdy żałować musi młodości, ile razy ją przypomni; bo jéj nic nie zastąpi, bo tak okropnie, tak na wieki dla nas umarła.
Lata pobytu mego w Romanowie, były bardzo szczęśliwemi – dnie mi zajmowała nauka wcale nie ciężka, wesołe zabawy, przechadzki po Romanowskim ogrodzie, przechadzki, w ciągu których poglądając po starych drzewach, po cienistych zakątach, uczyłem się marzyć i domyślać mglistéj jakiéjś przeszłości, zdając się ją tylko przypominać sobie.
Już ciebie niéma droga moja przybrana matko, na któréj kolanach nauczyłem się czytać, myśleć i modlić, już ciebie niéma Aniele Święty, a Romanow opustoszał. Jedna już tylko Babka w nim płacze. – o! nie mógłbym go teraz widziéć, a jak mnie boli wspominać!! Jak tam teraz pusto i cudzo być musi, jak zimno, jak zimno! Ale dawniéj, dawniéj – mimo kłopotów życia, mimo nie rzadkich zmartwień, Romanow żył, Romanow był tak wesoły, tak
Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/72
Wygląd
Ta strona została przepisana.