Przejdź do zawartości

Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla wychowania, jedni serdeczniéj, drudzy zimniéj, a wszyscy gdy wyjdą za drzwi wyśmiani, wyszydzeni. To wyższe towarzystw o, do którego mimowolnie się człowiek ciśnie, bo w niém swobodniej oddycha, czując się między dobrze wychowanemi ludźmi; jak piacie okrutnie każe, za przestąpienie progu! płacie uczuciem upokorzenia, przeczuciem wyśmiania. Nie możesz w niém rachować na uśmiech, uścisk, powitanie grzeczne, lękasz się odwrocie głowy, aby nie spotkać szyderskich wejrzeń, boisz się szeptów, grożących ci obmową. Zajdźże niżéj, a wyziewy tytuniowe, i huczne towarzystwo braci szlachty, atmosfera do niezniesienia, obejście nie do wytrzymania, rozmowa nieznośna, jadło nieprzełknione, serdeczność podejrzana. — Cóż robić? zostać w domu między swemi.
Ale otóż turkocze koczobryk Pana S... ładowny tuzinami kart i szkatułą z pieniędzmi — jest to amator gry, który na niéj nienajgorzéj wychodzi — niesłychać aby kiedy przegrywał.
Ten jegomość w koczyku przybywa bawić się tylko, znać to i po rozjaśnionéj na