Chapter Text
Harry obudził się z szumem w głowie, bolącym ciałem i pełnym pęcherzem. W pokoju było ciemno, więc wyciągnął rękę w poszukiwaniu telefonu, ale nie mógł go znaleźć, a potrzeba oddania moczu była zbyt silna. Nie miał innego wyjścia, jak tylko się poddać.
Gdy zszedł z łóżka, kopnął coś miękkiego. Biorąc pod uwagę, że rzadko trzymał coś na podłodze, przypomniało mu to, że znajdował się w pokoju Louisa.
Jedną ręką powoli otworzył drzwi do sypialni, a drugą zasłonił oczy. Kilka sekund zajęło mu przyzwyczajenie się do światła w korytarzu, które było o wiele za jasne.
Był mile zaskoczony, że nikt się o niego nie martwił. Był jednak pewien, że obudził się sam, co oznaczało, że Louis musiał być gdzieś w domu. Może zajął łóżko Harry'ego.
Przegapiwszy kolację, umierał z głodu. Usłyszał cichy hałas dochodzący z salonu, więc zamiast udać się do kuchni, skierował się właśnie tam.
– Wszystko w porządku? – zapytał Louis, gdy tylko Harry wszedł do pokoju, najwyraźniej niezaskoczony jego obecnością.
– Która godzina?
– Tuż po północy – powiedział Louis. Jak mógł wyglądać lepiej w dresie i swetrze niż Harry kiedykolwiek mógł? Ten widok przypomniał mu, że wciąż miał na sobie sweter Louisa. Miał nadzieję, że o nim zapomni i Harry będzie mógł go zatrzymać.
– Dlaczego wciąż nie śpisz? – zapytał Harry. To nie pora sprawiła, że o to zapytał - - był prawie pewien, że Louis nie spał po północy przez większość nocy - - ale to, że Louis wyglądał na wyczerpanego.
– Wszystko w porządku? – zapytał Louis, całkowicie unikając pytania.
Harry skinął głową.
– Tak, jestem tylko trochę obolały i głodny.
– Usiądź – powiedział do Harry'ego, podnosząc się z kanapy.
Harry usiadł na tej samej kanapie, na której wcześniej siedział Louis. Był pewien, że po raz pierwszy usiadł na tej trzyosobowej. Wpatrywał się prosto przed siebie w telewizor, ale tak naprawdę nie oglądał.
Louis wrócił kilka minut później i postawił przed Harrym talerz z tostami.
– Masło orzechowe – powiedział Harry.
Louis wykrzywił usta i był to pierwszy raz, kiedy okazał jakiekolwiek emocje, odkąd Harry zszedł na dół.
– Wszyscy lubią masło orzechowe – powiedział i ponownie wyszedł z pokoju.
Harry natychmiast zatęsknił za jego obecnością.
Wrócił w ciągu kilku sekund i postawił na stole szklankę wody i cztery tabletki.
– Przeciwbólowe – powiedział.
– Cholera, moje leki – powiedział Harry. – Moje prawdziwe. – Próbował wstać, ale czuł się oszołomiony.
– Usiądź – powtórzył Louis. – Gdzie one są? – zapytał.
– Na stoliku nocnym – odpowiedział Harry. – Na górze.
Louis wyszedł z pokoju po raz trzeci. Harry nie mógł uwierzyć, że nie wziął ich po tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwunastu godzin. Wziął lek przeciwbólowy, który Louis dla niego zostawił.
Poczuł pod sobą wibracje, więc przesunął się i odkrył, że to alarm w telefonie Louisa.
Kiedy Louis wrócił, zobaczył swój telefon w dłoni Harry'ego.
– Dlaczego masz mój telefon? – wydawał się bardziej zaciekawiony niż cokolwiek innego.
– Dlaczego ustawiłeś alarm na kwadrans po północy?
– Och. – Louis podał Harry'emu jego leki. – Zamierzałem sprawdzić, co u ciebie. Plan był taki, żeby wtedy podać ci tabletki. Niall powiedział, że zwykle bierzesz je przed północą, ale ostatnim razem, kiedy tam byłem, wyglądałeś, jakbyś mógł się obudzić, więc postanowiłem poczekać trochę dłużej.
– Ty... – Ciepło rozprzestrzeniło się po szyi Harry'ego. – Sprawdzałeś co u mnie?
– Tak. – Louis obserwował, jak Harry bierze leki. – Oczywiście, że tak. Chyba nie myślałeś, że pozwolimy ci spać przez sześć godzin bez nadzoru?
Louis miał rację - - Harry się tego spodziewał. Nienawidził tego, jak problematyczny był dla nich wszystkich. Prawdopodobnie nie pozwoliliby mu się wprowadzić, gdyby wiedzieli o tym wcześniej. Czuł się tak, jakby ich oszukał, wprowadzając się tutaj.
– Nie, po prostu jestem zaskoczony, że się nie obudziłem – powiedział Harry, gdy nie mógł wypowiedzieć tych myśli, obawiając się, że Louis się z nim zgodzi.
– Potrafimy robić to ukradkiem – powiedział Louis i w końcu usiadł na kanapie obok Harry'ego, nie zachowując między nimi zbyt dużej odległości.
– Jak często sprawdzałeś?
Louis ziewnął.
– Mniej więcej co piętnaście do trzydziestu minut. Po tym, jak inni poszli spać, ustawiłem alarm na dwudziestominutowe odstępy.
– Ludzie zaglądali do mnie tak często, a ja się nie obudziłem? – zapytał Harry.
– Jak powiedziałem, ukradkiem. – Louis uśmiechnął się.
– Co zamierzałeś robić przez całą noc?
Louis spojrzał na Harry'ego, a potem na jego talerz.
– Możesz zjeść tosta, zamiast się nim bawić?
Harry również spojrzał na talerz. Rozdarł tosta na kawałki, ale nie zjadł ani kęsa. – Jeśli odpowiesz na moje pytanie, zjem.
– To samo – powiedział Louis. – A teraz jedz.
Harry zawsze widział różne strony Louisa i żadna z nich nie miała sensu. Wydawał się być najmniej spójną osobą, jaką Harry kiedykolwiek spotkał. Chociaż tak naprawdę nie spędzał zbyt dużo czasu z ludźmi poza Niallem. Może to było normalne. Po prostu starał się zrozumieć, w jaki sposób ten władczy, ale pozornie opiekuńczy Louis był tym samym Louisem, który rozmawiał z podekscytowaniem o każdym programie i filmie, który oglądali, i jak którykolwiek z nich był tym samym Louisem, którego spotkał po raz pierwszy, kiedy się tu wprowadził.
Harry utrzymywał z nim kontakt wzrokowy, biorąc kęs i przeżuwając powoli. Kiedy przełknął, zapytał: – Co masz na myśli mówiąc to samo?
– Proszę, jedz, Harry – powiedział Louis.
– Odpowiedz, a ja to zrobię.
– Sprawdzać, co u ciebie, kiedy włączy się alarm.
– Co?
– H, jedz.
Harry niechętnie wziął kolejny kęs. Nie chodziło o to, że nie był głodny. Po prostu chciał rozmawiać bez przerywania sobie jedzeniem.
– Ale jak byś spał? Gdzie byś spał?
– Nie jestem zbyt zmęczony. Prawdopodobnie po prostu bym nie spał. Gdybym musiał spać, spałbym tutaj.
Harry nie wierzył, że Louis nie jest zmęczony. Nigdy nie widział, by Louis wyglądał na tak zmęczonego. Najgorsze było to, że to była całkowicie wina Harry'ego.
– Masz na myśli spanie na kanapie?
– Tak. Jedz.
Harry wziął duży kęs tosta.
– A czy jutro też będziesz pełnił rolę opiekunki Harry'ego?
– Możesz przełknąć, zanim zaczniesz mówić? – zapytał Louis.
Harry był pewien, że widział już Louisa mówiącego z pełnymi ustami. Próbował przełknąć, ale zamiast tego zakrztusił się jedzeniem. Uśmiechnął się do Louisa z poczuciem winy.
Louis przewrócił oczami, ale nie wyglądało na to, żeby zrobił to szczerze.
Harry wziął łyk wody, by pomóc sobie przełknąć. Potem otworzył szeroko usta, by pokazać Louisowi, że są puste.
– Ohyda – powiedział cicho Louis. – I tak, nie opiekuję się tobą, po prostu spędzam z tobą czas.
– Nazwij to jak chcesz – powiedział Harry. – Więc będziesz potrzebował porządnie przespanej nocy. W przeciwnym razie, co z ciebie za opiekunka?
– Planuję żyć z kawy.
Nie.
– Nie pozwolę ci nie spać całą noc i cały jutrzejszy dzień.
Gdyby Louis jeszcze nie poczuł, że Harry jest dla niego ciężarem, to po tym, jak musiał spędzić trzydzieści sześć godzin bez snu, opiekując się nim, z pewnością by to poczuł.
Oczy Louisa powoli spotkały się z jego.
– Nie jestem pewien, jak zamierzasz mnie powstrzymać, H. Jedz.
– Nie muszę, bo nie odpowiedziałeś na żadne z moich pytań. – Harry wiedział, że zachowuje się jak dziecko, a najgorsze było to, że był prawie pewien, że robi to, by Louis znów był beztroski. Nie chodziło nawet o to, że nie lubił tego Louisa. Lubił. W rzeczywistości uważał zmęczonego Louisa za bardzo uroczego. Po prostu ten Louis nie wyglądał na szczęśliwego, a Harry'emu się to nie podobało.
– O nic nie zapytałeś – powiedział Louis.
– Skoro ty zostajesz, to ja też.
– To najgorszy pomysł, jaki kiedykolwiek miałeś – westchnął Louis. To było sprawiedliwe, biorąc pod uwagę, że niedawno usłyszał, by upewnił się, że śpi i robi wszystko, co w jego mocy, by nie mieć kolejnego ataku. – Czy to nie ty powinieneś być tym mądrym?
– Tylko nie to – powiedział Harry i jęknął. Nie miał zamiaru dopuścić do kolejnej sprzeczki na temat tego, czy był kretynem. – Ale ja nie pójdę spać, dopóki ty tego nie zrobisz.
– Nie mogę – powiedział stanowczo Louis.
– Ależ możesz.
– A jeśli coś ci się stanie? – Głos Louisa zachwiał się.
Harry poczuł się jeszcze bardziej chujowo. Nie dość, że Louis był zmuszony się nim opiekować, to jeszcze miał traumę po zobaczeniu jego ataku.
– Nic się nie stanie.
– Nie ufam już twojemu osądowi – powiedział Louis.
Harry przygryzł wargę, a Louis odwrócił wzrok.
– Dobra – powiedział Harry po ułożeniu w głowie planu. – A co, jeśli będziemy dziś spać tutaj? Na kanapie. Gdyby coś się stało, obudziłbyś się.
Louis oparł głowę na dłoni, łokieć na podłokietniku.
– Nie będziesz spał w salonie – powiedział Louis.
– W takim razie nie śpię – powiedział Harry. – Sprawdzanie mnie co dwadzieścia minut i tak nie pomaga. Mogę mieć atak zaraz po tym, jak opuścisz pokój i minie dwadzieścia minut, zanim się zorientujesz.
Louis spojrzał na niego.
– To nie sprawia, że chcę cię zostawić samego.
– Nie musisz! – powiedział Harry. – Obaj możemy spać tutaj.
– Harry, nie pozwolę ci spać w salonie – powiedział Louis.
Harry czułby się źle, kłócąc się z nim, gdy wydawał się tak wyczerpany, ale to tylko dowodziło, jak bardzo Louis potrzebował snu. Jeśli w ogóle, to pobudziło go to do działania.
– Cóż, ja nie pozwolę ci zostać tu całą noc.
– Jedz – powiedział Louis, brzmiąc na zażenowanego. – I pij. Ledwo tknąłeś wodę.
– Nie, dopóki nie zgodzisz się spać – powiedział Harry.
– Ale ja nie mogę.
– Ależ możesz – powiedział Harry.
Louis odblokował telefon i zaczął przewijać strony. Nie podnosząc wzroku, powiedział:
– H, czy możesz po prostu jeść i się napić?
Harry wziął duży łyk wody.
– To było za darmo – powiedział Harry. – Tylko dlatego, że powiedziałeś proszę. A teraz nic więcej, dopóki nie powiesz, że chcesz spać. Będzie dobrze. Będzie mi dobrze na kanapie. Przyniesiemy koce i poduszki.
– Jesteś za wysoki na obie z nich. Lekarz powiedział, że będziesz obolały. Spanie na kanapie tylko to pogorszy.
– Cóż – powiedział Harry. – Nie wiem, czy jedyna alternatywa, czyli czuwanie z tobą przez całą noc, jest lepsza.
– Dobrze – powiedział w końcu, pocierając skronie. – Co jeśli obaj będziemy spać w moim łóżku?
Harry otworzył usta i kilka chwil zajęło mu ich zamknięcie.
– Co?
– W ten sposób ty będziesz spał w normalnym łóżku, a ja będę czuł się na tyle bezpiecznie, że będę spał obok ciebie.
Cholera.
– Nie chcesz dzielić ze mną łóżka – wyjąkał Harry.
Był pewien, że Louis nie wie, że jest gejem. Nie chciałby dzielić z nim łóżka, gdyby wiedział. Już jako nastolatek nauczył się, że hetero nie lubią spać w jednym łóżku z gejami. Albo spania z nimi w tym samym pokoju... albo przebywania z nimi w tym samym pokoju. Jasne, ludzie byli teraz bardziej postępowi i mniej niedojrzali, ale wątpił, by Louis tego chciał.
– To moja ostateczna oferta – odpowiedział Louis.
– Ja... – Tylko tyle Harry zdołał z siebie wykrztusić.
– Nie musimy – powiedział Louis, tłumiąc ziewnięcie. – Nie chcę, żebyś czuł, że cię zmuszam. Ale i tak będziesz tam spał. To jedyny sposób, w jaki będę w stanie zasnąć.
– Jest jednak coś, czego nie wiesz – powiedział pospiesznie Harry.
Oczy Louisa rozszerzyły się.
– Żartujesz sobie ze mnie, Styles? Masz więcej sekretów?
– To znaczy, to tak naprawdę nie jest sekret. Ale myślę, że gdybyś wiedział, nie chciałbyś, żebym z tobą spał.
– Chrapiesz?
Harry był bliski załamania i to był czas, kiedy Louis zaczął żartować.
– Nie. Cóż, nie sądzę.
– Nie przychodzi mi do głowy nic, co sprawiłoby, że nie chciałbym spać z tobą w jednym łóżku.
– Może twoja wyobraźnia nie jest wystarczająco duża.
– Czy mordujesz każdego, z kim dzielisz łóżko?
– Nie – powiedział Harry.
– Możesz mi po prostu powiedzieć?
Harry zawahał się.
– H, jest na to za późno. Możesz po prostu zjeść, wypić i iść spać? W porządku, jeśli nie chcesz, żebym spał w łóżku, naprawdę. Zapomnij, że to zasugerowałem. Ale musisz zjeść, a potem iść na górę i spać.
– Chcę! – powiedział Harry, po czym zdał sobie sprawę, jak desperacko to zabrzmiało. – To znaczy, tylko dlatego, że chcę, żebyś się wyspał. Po prostu jest coś, czego nie wiesz.
– Więc mi powiedz – westchnął Louis.
– Potrzebuję mojego telefonu.
Louis uniósł brew, co było w porządku, bo to nie miało sensu.
– Gdzie on jest? – zapytał Louis.
– W twoim łóżku.
– Dobra, może dokończysz to pyszne jedzenie, które ci zrobiłem, bo zaczynam się obrażać, że go nie jesz. Potem pójdziemy na górę do mojego łóżka, gdzie śpisz – powiedział ostro. Harry nie zawracał sobie głowy kłótnią. – Możesz wziąć swój telefon i zrobić cokolwiek musisz i zdradzić mi swój sekret. A potem obaj możemy iść spać, bo nie przychodzi mi do głowy nic, co sprawiłoby, że nie chciałbym dzielić z tobą łóżka.
– Tak, w porządku. – Harry skinął głową.
A więc to się działo. Podniósł tosta do ust, wziął duży kęs, a potem kolejny.
– Zwolnij, H. Żartowałem, że się obrażę – powiedział Louis.
Harry nie mógł się nawet roześmiać. Czuł się, jakby miało mu się zrobić niedobrze. To nie tak, że celowo nie powiedział Louisowi, że jest gejem. W rzeczywistości, gdyby Louis nie robił dziwnych komentarzy od czasu do czasu, sugerując, że nigdy nie przyszło mu do głowy, że Harry jest kimś innym niż hetero, Harry prawdopodobnie założyłby, że wiedział. Liam i Zayn wiedzieli. Ale im więcej czasu mijało, tym bardziej nie chciał, by sprawy między nimi zrobiły się dziwne. Harry był świadomy swojego pociągania względem Louisa i gdyby Louis wiedział, że Harry jest gejem, prawdopodobnie by to zauważył.
Harry dopił resztę wody i złapał swój rękaw z lekami.
– Dobra, idziemy. – Harry nie czekał na Louisa. Wszedł po schodach i usłyszał, jak Louis wyłącza światło. Spotkali się przed drzwiami łazienki. – Zęby – Tylko tyle Harry zdołał powiedzieć.
Louis skinął głową, nie spuszczając wzroku z Harry'ego. Wyglądało na to, że zastanawia się, czy Harry nie potrzebuje oceny stanu zdrowia psychicznego. Mimo to poszedł za nim do łazienki, wyjął szczoteczkę i umył zęby razem z nim.
Harry szczotkował zęby tak długo, jak tylko mógł, żeby nie wyglądało to dziwnie, więc mógł grać na zwłokę. Ale biorąc pod uwagę, że Louis już skończył myć zęby i odłożył swoją szczoteczkę, a Harry nadal szczotkował, prawdopodobnie wyglądało to dziwnie. Może Louis pomyślał, że Harry był pasjonatem higieny jamy ustnej.
– Masz swój telefon? – zapytał Harry, gdy odłożył szczoteczkę i wrócili na korytarz.
– Tak – powiedział Louis równie cicho. – Dlaczego?
– Tylko sprawdzam – powiedział Harry. Zszedł na dół i wszedł do pokoju Louisa, a Louis podążył za nim.
Gdy Louis był już w środku, zamknął za sobą drzwi i zapalił lampkę na stoliku nocnym.
Harry usiadł na łóżku Louisa, na kołdrze. Rozejrzał się i znalazł swój telefon.
– Jak często zmieniasz pościel?– Harry nie mógł powstrzymać się od pytania.
Louis zaśmiał się cicho.
– Zmieniłem ją w zeszłym tygodniu.
Był zadowolony, słysząc śmiech Louisa, nawet jeśli mógł to być ostatni raz.
– Dobrze, w porządku – powiedział Harry.
– Masz swój telefon – powiedział Louis, wskazując na niego. – Co teraz?
– Wyjmij swój – powiedział Harry. – Potem usiądź na końcu łóżka. Albo stań do mnie tyłem. Ale nie patrz na mnie.
– Kurwa mać, H. Martwiłbym się tym, gdybym nie był taki zmęczony. – Mimo swoich słów, usiadł na końcu łóżka, plecami do Harry'ego.
Odblokował telefon i otworzył Instagram. Jego palce trzęsły się, gdy przeszedł do swoich próśb i zaakceptował zaproszenie Louisa do znajomych.
Louis odwrócił się do niego.
– To wszystko?– zapytał sceptycznie.
– Mówiłem ci, żebyś na mnie nie patrzył.
Louis westchnął i się odwrócił.
– Cokolwiek chcesz mi powiedzieć, nie może być tak złe, jak się teraz zachowujesz.
– Zamknij się – powiedział Harry. Przewinął w dół swój profil. – Dobra, otwórz mój profil.
– Gotowe – powiedział Louis.
– Dobrze. Dobra. – Głos Harry'ego był teraz tak drżący, jak jego ręce. Harry odliczał zdjęcia w głowie, aż dotarł do pierwszego, które było wyraziste: – Kliknij na trzynaste zdjęcie.
Było to jego zdjęcie sprzed kilku miesięcy z parady równości. Podpis był krótki, ale wystarczający.
Louis policzył cicho do trzynastu, po czym zatrzymał się.
Harry czekał, aż się odezwie.
I czekał.
Potem czekał jeszcze trochę.
– Kurwa mać – powiedział Harry. – Louis, nie ma tam aż tyle do czytania. Powiedz coś.– Nawet gdy to powiedział, skulił się w sobie.
– Czy wolno mi na ciebie patrzeć? – zapytał cicho Louis.
– Nie wiem. – Harry nie chciał stawić czoła jego osądowi.
– Odwrócę się i spojrzę na ciebie – powiedział Louis.
Harry nie był pewien, jak opisać dźwięk, który wydobył się z jego ust, ale najwyraźniej nie był to sprzeciw, ponieważ Louis odwrócił się do niego.
Harry spojrzał na swoje kolana.
– Jesteś gejem? – zapytał Louis.
Harry skinął głową.
Louis nic nie powiedział, a Harry nie potrafił na niego spojrzeć. W końcu nie mógł już znieść tej ciszy.
– Możesz pójść. Będę spał tutaj. Masz rację. Potrzebuję snu.
Louis wciąż nie odpowiadał i Harry w końcu znalazł w sobie siłę, by na niego spojrzeć. Chłopak już go obserwował, wbijając w niego wzrok.
– Louis, powiedziałem, że w porządku. Możesz iść.
Louis spojrzał na niego jeszcze intensywniej.
– Możesz przynajmniej coś powiedzieć?
Louis wyglądał, jakby miał zamiar to zrobić, ale potem ponownie zacisnął usta.
– Lou, po prostu idź. – Harry wiedział, że tak to się skończy. Wiedział.
– Nie – powiedział Louis. Spojrzał na ścianę nad Harrym. – Daj mi chwilę.
– Na co? – Harry nie mógł powstrzymać się od tego pytania.
– Próbuję ułożyć moją wypowiedź.
– Ale normalnie... – stwierdził Harry, próbując przetworzyć to, co powiedział Louis. – Po prostu mówisz bez zastanowienia.
Louis nie wydawał się urażony.
– Tak, wiem. Właśnie tego staram się unikać.
Harry tylko skinął głową, ale Louis tego nie zauważył. Nie patrzył na Harry'ego. Harry oparł podbródek na kolanach.
– Dobrze – powiedział w końcu Louis i spojrzał z powrotem na Harry'ego. – Więc naprawdę myślałeś, że nie będę chciał dzielić z tobą łóżka, bo jesteś gejem? – Louis zacisnął usta.
– Cóż. – Harry wziął głęboki oddech. – Czasami to sprawia, że ludzie czują się niekomfortowo.
– Ale myślałeś, że mnie to krępuje?
– To znaczy, chyba tak.
– Kurwa, H, dlaczego? Dlaczego myślałeś, że będę miał z tym problem?
Harry nie był pewien, jak na to odpowiedzieć. Louis wydawał się wkurzony.
Podszedł do łóżka, na którym nie leżał Harry, odsunął kołdrę i wszedł pod nią. Szarpnął za nią, próbując się owinąć. – Możesz z niej zejść?
Siedzący na kołdrze Harry uniósł się i wyciągnął ją spod siebie, żeby Louis mógł ją wyciągnąć. Sam jednak pozostał na swoim miejscu.
Louis był odwrócony plecami do Harry'ego. Leżał na krawędzi łóżka. Harry patrzył, jak odblokowuje swój telefon.
– Kto obudzi się pierwszy?– zapytał Louis.
– Co?
– W domu. Kto wstaje pierwszy? Liam czy Zayn?
– Och – powiedział Harry. – Nie jestem pewien. Obaj już nie śpią, kiedy ja wstaję. Dlaczego?
– Powiem jednemu z nich, że tu jesteśmy, żeby nie pomyśleli, że wyszedłem. – Głos Louisa był bezemocjonalny. – Powiem Liamowi. – Brzmiało to bardziej, jakby mówił do siebie niż do Harry'ego.
Harry odwrócił wzrok od ekranu telefonu Louisa. Louis wciąż był w swetrze, a Harry wątpił, by zwykle nosił go do łóżka, biorąc pod uwagę, że zwykle był półnagi, gdy schodził na dół po przebudzeniu. Harry zdecydowanie nie powinien myśleć o półnagim Louisie.
Louis wyłączył telefon. – Połóż się, H – powiedział.
– Nie musimy tego robić. Mogę iść do swojego pokoju – powiedział Harry. – Nic mi nie będzie.
Louis wziął gwałtowny wdech.
– Harry, staram się teraz na ciebie nie krzyczeć. Proszę, połóż się i śpij.
– Chcesz na mnie krzyczeć? – zapytał Harry.
– Naprawdę. Proszę, połóż się. Nie będę mógł zasnąć, dopóki nie będę pewien, że nie uciekniesz.
Harry poddał się i położył, tylko dlatego, że chciał, by Louis mógł zasnąć. Leżał nieruchomo, podobnie jak Louis, po swojej stronie materaca, przez co najmniej trzydzieści minut. Gdy oddech Louisa ustabilizował się i zwolnił, a Harry był pewien, że ten zasnął, poczuł, że znów może oddychać.
Harry odblokował swój telefon. Wszedł na swój Instagram i znalazł profil Louisa.
Harry był pewien, że rano będzie tego żałował, ale i tak wysłał prośbę o obserwowanie. Zanim jeszcze zamknął aplikację, zmożył go sen.
Gdy Harry obudził się po raz kolejny, mniej czasu zajęło mu zorientowanie się, gdzie jest. Rozejrzał się, aż znalazł swój telefon i wymknął się z pokoju Louisa. Słońce świeciło przez okno na półpiętrze, ale Harry nie potrafił określić czasu i nie zawracał sobie głowy sprawdzeniem. Poszedł do kuchni i znalazł Liama i Zayna stojących obok kuchennego stołu.
Obaj spojrzeli na niego, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Harry podniósł rękę.
– Nic mi nie jest – powiedział.
– Hej, Haz – odparł Liam. – Nie zrobiliśmy ci herbaty, nie sądziłem, że wstaniesz tak wcześnie. Chcesz?
Harry wiedział, że nie powinien pozwalać Liamowi robić mu herbaty. Już i tak obarczał ich całym tym gównem. Ale naprawdę chciał herbaty, więc skinął głową.
– Dzięki.
– Jak ci się spało? – zapytał Zayn.
Gdyby Harry na niego nie patrzył, pomyślałby, że to niewinne pytanie. A jednak go widział, a Zayn nie wyglądał, jakby zadawał niewinne pytanie.
Liam najwyraźniej też tak pomyślał, bo wydał z siebie zduszony dźwięk.
– Było w porządku...– powiedział Harry. Ponieważ było w porządku. Zostali po swoich stronach łóżka i spali.
– Jakie masz plany na dzisiaj? – zapytał Liam, wciąż patrząc na Zayna.
– Chyba uporządkować swoje sprawy – odparł Harry. Potarł czoło, bo ból głowy powrócił. – Muszę zawiadomić uczniów, że mnie dzisiaj nie będzie. Cholera – Ledwo miał siłę, by zrobić sobie herbatę. Nie mógł sobie z tym poradzić.
– Jak możemy pomóc? – zapytał Liam.
– Nie wiem – powiedział Harry. – To nic. Zajmę się tym. Nie chcę sprawiać kłopotu.
Zayn podniósł telefon Harry'ego ze stołu.
– Unieś głowę – powiedział Zayn.
Harry posłuchał, a Zayn przyłożył telefon do jego twarzy. Wtedy go odsunął, odblokowując go za pomocą rozpoznawania twarzy.
Zanim Zayn dotknął ekranu, zatrzymał się i próbował subtelnie pokazać coś Liamowi na ekranie, ale nie było to w najmniejszym stopniu subtelne. Liam uniósł brwi, a Zayn się uśmiechnął. Harry nie miał pojęcia, co się dzieje.
– Co robisz?
Zayn odsunął telefon od Liama.
– Jak zazwyczaj kontaktujesz się z uczniami?
– Emailem. – Harry potarł swoje skronie. – Chociaż powinienem napisać do tych, których dzisiaj uczę. To znaczy, naprawdę powinienem do nich zadzwonić. – Zadanie wydawało się zbyt trudne.
– Nie zadzwonisz do nich – powiedział Zayn, nie pozostawiając miejsca na kłótnie. Harry i tak nie był pewien, czy ma ochotę się kłócić. – Trzymasz gdzieś listę ich maili?
– Chcesz jakiś panadol czy coś? – Liam postawił przed Harrym szklankę wody.
Harry skinął Liamowi głową i upił łyk.
– Styles – powiedział Zayn. Harry spojrzał na niego. – Skąd wiesz, do kogo wysłać maila?
– Jesteś w Outlook? – zapytał Harry, gdy Liam podał mu dwie tabletki.
– Tak – odparł Zayn.
– Przejdź do nowego e–maila i po prostu zacznij wpisywać "korepetytor", a pojawi się grupa o nazwie "uczniowie z korepetycji" lub coś podobnego. Upewnij się jednak, że kliknąłeś BCC. – Połknął tabletki.
– Zrozumiałem – powiedział Zayn. – Powiem tylko, że masz wolne na ten tydzień. Może być? A potem zastanowisz się, co dalej.
– Tak, w porządku. – Pewnie pomyślą, że jest najbardziej niekompetentną osobą na świecie.
Harry usiadł na krześle przy stole kuchennym, a Liam postawił przed nim herbatę, którą już zdążył mu przyrządzić.
– Gotowe – powiedział Zayn i uniósł wzrok. – Do kogo mam więc napisać wiadomość w sprawie dzisiejszego dnia?
– Po prostu napisz do nich wszystkich. Jeśli przewiniesz moje wiadomości, będzie tam grupa o nazwie studenci czy coś takiego. Użyj jej, a wszyscy ją dostaną.
Zayn przewinął i zaczął pisać, a Liam podszedł i usiadł obok niego.
– Wiem, że nie chcesz, żebyśmy cię niańczyli, ale wszystko w porządku? – zapytał.
Harry był zaskoczony, ale cieszył się, że Liam o tym wiedział. Nie chciałby, żeby pomyśleli, że próbuje zdobyć ich współczucie, uwagę lub cokolwiek innego.
– Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczony i obolały.
– Tak, czytaliśmy o tym – powiedział Liam. – Nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wszystkie mięśnie w twoim ciele, w tym te, których tak naprawdę nigdy nie używasz, wczoraj trenowały.
– Czytaliście o tym? – zapytał ze zdezorientowaniem Harry.
– Wysłane – powiedział Zayn i oddał Harry'emu telefon. – Powiedziałem to samo, co w mailu. I tak, Louis kazał nam wczoraj badać epilepsję. Zaczęło się fajnie, ale potem zrobiło się nudno. Bez urazy.
– To nie było nudne – powiedział Liam, rzucając Zaynowi spojrzenie.
– Druga godzina, podczas której Louis nalegał na przeczytanie każdej strony informacyjnej w Internecie, mimo że wszystkie mówiły to samo, była nudna.
– Cóż, filmik był interesujący – powiedział Liam.
– Oglądałeś filmik?
– Dwa filmiki – jęknął Zayn. – Kazał nam obejrzeć pięciominutowy filmik o pierwszej pomocy w przypadku napadu, a potem dziesięciominutowy, który zawierał te same informacje, tylko trwał dwa razy dłużej.
– Och – powiedział Harry. Nie był pewien, dlaczego Louis miałby ich do tego zmuszać. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, była cała ta napięta atmosfera wokół Harry'ego. – Przepraszam. Naprawdę nie musicie nic robić. Podłóżcie mi coś pod głowę i zostawcie w spokoju. Jeśli chcecie, możecie ułożyć mnie w pozycji bezpiecznej. To wszystko, co musicie zrobić.
– Dziękuję! – powiedział Zayn. – To właśnie powtarzałem, ale on ciągle kazał nam je oglądać.
– Nie planuję mieć więcej napadów, więc mam nadzieję, że nie musicie się martwić.
– Tak, proszę, nie – powiedział Zayn. – Cholera, zostawiłem torbę na górze. Pójdę po nią, a potem powinniśmy wyjść, Li.
Liam skinął głową i zwrócił się do Harry'ego.
– Był zainteresowany zeszłej nocy – powiedział Liam. – Zayn, to znaczy. Zależy mu.
Harry powstrzymał uśmiech.
– Nie winiłbym go, gdyby nie był.
Liam skinął głową i wyglądał na niezdecydowanego, zanim powiedział:
– Louis po prostu spędził dużo czasu przeglądając z nami wszystkie informacje. Chciał znaleźć wszystko, co tylko mógł.
– Na to wygląda.– Harry naprawdę nie mógł winić żadnego z nich za to, że uważał to za irytujące. – Przepraszam.
– Nie, to nie tak... nie to miałem na myśli – powiedział Liam.
Zanim Harry zdążył zapytać, co miał na myśli, Zayn zbiegł z powrotem po schodach.
– Chodź, Payno – zawołał.
Liam spojrzał na Harry'ego i wyglądało na to, że chciał coś powiedzieć, ale potem tylko skinął głową na pożegnanie.
Harry zdążył się ubrać, wziąć leki ze swojego pokoju i zjeść śniadanie, zanim Niall się obudził. Gdy tylko chłopak zobaczył go w salonie, podbiegł do niego.
– Jak się masz?– zapytał. Zanim Harry zdążył odpowiedzieć, Niall kontynuował: – Dobrze się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Czy coś cię boli? Dobrze spałeś?
– Przysięgam na Boga, Niall – jęknął Harry. – Jeśli tak dalej pójdzie, nigdy więcej się do ciebie nie odezwę..
– Daj mi chwilę na kawę i zaraz wracam. – Niall podniósł ręce w geście poddania.
– Czy jednak dobrze spałaś?– zapytał Niall, gdy tylko wrócił do pokoju.
– Tak, spałem dobrze – odpowiedział Harry.
Niall skinął głową.
– Gdzie jest Louis?
– Myślę, że śpi.
– Powiedziałem mu, że dam radę pół nocy, ale powiedział, żebym się nie martwił. Musi być wyczerpany.
– Mhm – powiedział Harry, unikając spojrzenia Nialla.
– Co? Co to było? – zapytał Niall.
– Co takiego?
– Wiesz co. Ten dźwięk, który właśnie z siebie wydałeś.
– Louis spał w swoim łóżku – westchnął Harry. – Ze mną.
Niall wybrał zły moment na picie kawy, bo na wyznanie Harry'ego wypluł ją, brudząc sobie ręce.
– Co? Jak go do tego przekonałeś?
– Nic nie zrobiłem – odparł Harry, zirytowany. Nie wspomniał wprost o swoim pociągu do Louisa, ale odpowiedź Nialla insynuowała, że to podejrzewał. Harry'ego bolał fakt, że jego przyjaciel sądził, że mógłby kogokolwiek do czegoś zmusić. – On to zasugerował.
Niall odstawił kawę na stół i ściągnął rękawy, by osuszyć dłonie.
– Żartowałem, stary – powiedział Niall, spoglądając na Harry'ego, a na jego twarzy pojawiło się coś w rodzaju uznania. – Co?
Harry zawahał się, nienawidząc tego, jak dobrze Niall potrafił go odczytać.
– Powiedziałem mu. To znaczy, że jestem gejem.
Niall uśmiechnął się szeroko, a Harry żałował, że to zrobił.
– Powiedziałeś? Kurwa, najwyższy czas. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tego nie zrobiłeś. Jak poszło?
Harry przygryzł dolną wargę, próbując znaleźć słowa.
– Myślę, że kiepsko.
Niall zamarł, trzymając filiżankę centymetry przed swoimi ustami.
– W jaki sposób poszło źle? Co powiedział?
– Cóż – powiedział powoli Harry. – Najpierw zapytał, czy może się odwrócić. Potem zapytał, czy jestem gejem i powiedział, że potrzebuje czasu na odpowiedź.
Niall przechylił głowę.
– Jak to zapytał, czy może się odwrócić?
– Uh – powiedział Harry, zdając sobie sprawę, że to było ważne pytanie. – Zmusiłem go, żeby na mnie nie patrzył.
To jednak nie złagodziło zmieszania Nialla.
– Kazałeś mu stać w kącie, gdy mu to mówiłeś?
– Nie – powiedział Harry, obrażony, że Niall pomyślał, że w ogóle mógłby to zrobić. – Poprosiłem go, żeby usiadł na końcu łóżka, a potem zaakceptowałem jego zaproszenie do znajomych na Instagramie i wskazałem mu, który post powinien przeczytać. Potem zapytał, czy może się odwrócić.
Niall wyglądał na zdezorientowanego.
– Co? – zapytał Harry.
– Dlaczego mu po prostu nie powiedziałeś?
– Zbyt trudne – mruknął Harry.
– Nie jestem pewien, czy twój sposób to ułatwił – powiedział Niall. – W każdym razie, po tym wszystkim, co powiedział?
– Cóż, powiedziałem mu, że może wyjść, a potem...
– Chwileczkę – przerwał mu Niall. – Dlaczego powiedziałeś mu, że może wyjść?
– Ta część to długa historia – stwierdził Harry. – Opowiem ci później.
– Nie – powiedział Niall. – Powiedz mi teraz.
Harry pokręcił głową.
– Masz pracę.
Niall lekceważąco machnął ręką.
– Dobra, dlaczego uważasz, że poszło źle?
– Powiedział mi, że chciał na mnie nakrzyczeć.
Niall zmarszczył brwi.
– Co? Dlaczego miałby chcieć na ciebie krzyczeć?
Harry przeczesał palcami włosy.
– Ja... nie wiem.
– Harry – naciskał Niall.
– Dobra, nie mogę być pewien. Ale myślę, że mogłem go urazić.
– Jak? Będąc gejem?
– Może – powiedział Harry. – Ale może też zasugerowałem, że nie chciałby dzielić ze mną łóżka po tym, jak mu powiedziałem.
– Dobra... – powiedział Niall z tym grymasem na twarzy, który często się pojawiał, gdy myślał. – Dobra, więc pomyślałeś, że nie będzie chciał przebywać w pobliżu ciebie, bo...
– Nie – powiedział Harry. Chociaż taka możliwość również przyszła mu do głowy. – Pomyślałem, że może nie chcieć dzielić ze mną łóżka.
– Racja, nieważne – powiedział Niall, jakby to wyjaśnienie nie robiło wielkiej różnicy. Zdecydowanie robiło. – Co masz na myśli, kiedy mówisz 'może zasugerowałem'? Masz na myśli, że mu powiedziałaś?
– Cóż, tak – powiedział Harry. – Powiedziałem mu, że zrozumiem, jeśli wyjdzie.
– I co powiedział?
– Nie pamiętam.
Niall uniósł na niego brwi.
– Nie pamiętam!– powiedział Harry. – Po prostu położył się do łóżka i powiedział, że stara się na mnie nie krzyczeć.
Niall westchnął.
– Co powiedziałeś wcześniej? Dokładnie przed tym.
– Nie wiem, Niall – odparł. To nie było sprawiedliwe, że Niall już próbował go obwiniać.
– Wiesz, jaki on jest. Nic, co robi, nigdy nie ma sensu. Czasami po prostu obraża się o głupie rzeczy.
– Chyba sobie ze mnie żartujesz, Harry – powiedział Niall, patrząc na Harry'ego z góry na dół.
– Co?
– Nie... – zaczął Niall. – Po prostu nie możesz mówić takich rzeczy.
– Więc jesteś po jego stronie? – zapytał Harry. – W końcu mu się zwierzyłem, a on powiedział, że chce na mnie nakrzyczeć, a ty jesteś po jego stronie?
Niall zacisnął usta.
– Naprawdę masz szczęście, że właśnie miałeś atak i mogę zrzucić winę, cóż... – Machnął ręką, jakby chciał wskazać nią całe ciało Harry'ego. – Cokolwiek to jest, na atak. Bo wiesz, że nic z tego, co przed chwilą powiedziałeś, nie było wobec niego w porządku. Nie po wczorajszym dniu. Nie musisz go lubić, nie musicie się przyjaźnić, ale nawet z tego, co mi powiedziałeś, nie wygląda na to, że był zły, bo jesteś gejem. Rozumiem, że poznałeś w życiu gównianych ludzi, ale nie możesz tego przenosić na wszystkich innych.
Harry tylko mrugnął, wpatrując się w Nialla. I mrugnął jeszcze raz. Nigdy, nawet raz, odkąd się poznali, nie odezwał się do Harry'ego w ten sposób. Nigdy nawet nie zbliżył się do tego, by dać mu taki opierdol jak teraz.
Właściwie, Hary nigdy nie słyszał, żeby Niall mówił do kogokolwiek w taki sposób, jak teraz do niego.
Spojrzał na swój telefon i z powrotem na Harry'ego. – Muszę iść do pracy.
Harry skinął głową, a Niall wstał, nie spuszczając z niego wzroku.
– Porozmawiamy później – powiedział Niall.
Harry przygryzł wargę.
– Bądź bezpieczny, Harry.
Harry lekko skinął głową. A potem Niall wyszedł. Po prostu wyszedł przez drzwi.
Mniej więcej godzinę później Louis zszedł na dół. Harry nie opuścił salonu. Nie opuścił nawet kanapy.
Louis zatrzymał się na środku, a kiedy zobaczył, że Harry tam jest, skinął lekko głową, jakby bardziej do siebie niż do niego i wyszedł.
Harry słyszał, jak Louis gotuję wodę w czajniku, parzy kawę i robi coś, co mógł tylko przypuszczać, że było miską płatków śniadaniowych. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo wyczekiwał przyjścia Louisa, dopóki to nie nadeszło. Zamiast tego usłyszał, jak siada przy stole w jadalni.
Harry nie był pewien, czy widział wcześniej Louisa korzystającego z tego stołu.
Wtedy Harry wiedział, że wszystko, czego się obawiał, właśnie się spełnia. Wiedział, że miał rację, pomimo zapewnień Nialla, że tak nie było. Ale zaledwie dwadzieścia cztery godziny po ataku Niall skutecznie zakończył ich przyjaźń, a mniej niż dwanaście godzin po tym, jak powiedział Louisowi, że jest gejem, ten z nim nie rozmawiał.
I tak, Harry mógł przyznać, że nie rozegrało się to dokładnie tak, jak tego oczekiwał, ale niezależnie od tego, efekt końcowy był taki sam.
Myśl, która krążyła mu po głowie od czasu kłótni z Niallem, była teraz na pierwszym planie. To wydawało się jedyną opcją.
Po cichu opuścił salon i udał się do swojego pokoju.
– Co ty kurwa robisz?– Głos Louisa dobiegł od drzwi Harry'ego dwadzieścia minut później. Musiał niedokładnie zamknąć drzwi, bo nie usłyszał, jak się otwierają.
Harry kucał na podłodze, odwrócony plecami do Louisa. Nie odwrócił się.
– Nie, poważnie – powiedział Louis. – Co ty, kurwa, robisz?
Łzy, które Harry powstrzymywał przez cały ranek, groziły wybuchem. Po cichu błagał Louisa, żeby sobie poszedł. Zamierzał to przeczekać.
– Ponieważ... – powiedział powoli Louis. – Wygląda na to, że się pakujesz. Ale to nie może być prawda, czyż nie?
Harry opadł do tyłu, by usiąść zamiast kucać, nadal odwrócony od Louisa. Pierwsza łza zaczęła spływać mu po policzku.
– Nie odchodziłbyś, prawda? – powiedział Louis. – Nie po tym, jak zrobiliśmy wszystko, by ci pomóc.
Popłynęło więcej łez. Harry pozwolił im płynąć swobodnie, ponieważ wiedział, że wycierając je, sprawiłby, że byłoby oczywiste, że płacze.
– Pieprzyć to – powiedział Louis. Harry słyszał oddalające się kroki i zatrzaskujące się drzwi do sypialni.
Wziął kilka głębokich oddechów i skupił się na uspokojeniu rąk, aby móc zapiąć walizkę. To jednak nie zadziałało. Nie mógł nawet zapiąć pieprzonego zamka.
Gdy tylko przestał skupiać się na oddychaniu, zaczęły płynąć mu łzy. Jego gardło zacisnęło się i zaczął brać długie, drżące oddechy. Był tak kurewsko żałosny. Całe jego życie było żałosne. Wszystko było popieprzone, a na domiar złego właśnie stracił najlepszego przyjaciela.
Przyciągnął kolana do klatki piersiowej i ułożył głowę między nimi, poddając się łzom. Ponownie usłyszał otwieranie drzwi.
– Har... Oh – powiedział Louis od progu. – Niall, stary, będę musiał do ciebie oddzwonić. – Nastąpiła krótka pauza. – Tak, wszystko jest w porządku, po prostu... oddzwonię.
Harry poczuł, jak Louis powoli podchodzi, a potem siada. Starał się powstrzymać od płaczu, naprawdę się starał, ale to było daremne.
– H... – powiedział cicho Louis, siadając naprzeciwko niego. – Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.
To sprawiło, że Harry rozpłakał się jeszcze mocniej, bo wcale nie miało być dobrze. Właśnie stracił najlepszego przyjaciela. Zrujnował przyjaźń z jednym ze swoich współlokatorów, który, jak Niall stanowczo zauważył, tak naprawdę nie zrobił nic złego. Nie mógł prowadzić, co miało wpłynąć na jego studia i korepetycje – jego główne źródło dochodu. Bolało go całe ciało. Nie mógł myśleć jasno, zignorował trzy smsy od mamy, czekając, aż Louis się obudzi, i chociaż myśl o rozmowie z nią sprawiała, że miał ochotę zwymiotować, Harry poważnie rozważał wyjazd do niej, ponieważ nie mógł po prostu zostać tutaj, kiedy wszyscy go nienawidzili.
Nic nie było w porządku i nie mogło być w porządku.
Nogi Louisa wylądowały po obu stronach nóg Harry'ego, a on przesunął się do przodu. Nogi Harry'ego, w które się wtulał, były jedyną rzeczą, która ich dzieliła. Louis objął go obiema rękami i zaczął głaskać go po plecach.
– Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem – powiedział powoli Louis. – To tylko... pakowałeś się... po prostu. Przepraszam.
Harry pokręcił głową.
– Przestań – powiedział Louisowi między szlochami. – To nie twoja wina. – Próbował wytrzeć oczy o spodnie od dresu, ale nic z tego nie wyszło. – Moja wina.
Louis pocierał plecy Harry'ego, dopóki jego szloch nie przeszedł w czkawkę. Harry podciągnął koszulę, żeby osuszyć oczy, a potem powoli, niewiarygodnie powoli, prawdopodobnie nikt nigdy nie poruszał się tak wolno jak Harry, spojrzał na Louisa.
Louis na niego patrzył. Potarł policzek Harry'ego i otarł pozostałe łzy.
– Tak lepiej, kochany – powiedział Louis. – Jak teraz naprawimy to, co sprawiło, że jesteś taki smutny?